Rada ministrów przyjęła jedną z najbardziej kontrowersyjnych propozycji rządu wpisanych do budżetu na rok 2020 – zniesienia limitu 30-krotności składki ZUS. Rząd liczy, że zarobi na tym ponad 5 mld zł. Według Instytutu Emerytalnego koszty poniesione z tego tytułu przez firmy liczone będą w milionach zł. Stracą też grupa około 350 tys. pracowników zarabiających rocznie co najmniej 142 950 zł.
O co chodzi z tym limitem 30-krotności, którego zniesienie zgodnie krytykują organizacje pracodawców, ekonomiści, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw sugerując przejście sporej rzeszy firm do szarej strefy, a także niektórzy członkowie rządu jak wicepremier Jarosław Gowin oraz minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz, a nawet związki zawodowe?
Tak zwany limit 30-krotności to nic innego jak ustawowe ograniczenie rocznej podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w danym roku kalendarzowym.
Powoduje on, że po osiągnięciu przez osobę zatrudnioną przychodu w wysokości odpowiadającej 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia (w 2019 r. jest to kwota 142 950,00 zł) płatnik składek powinien zakończyć odprowadzanie za nią składki emerytalnej oraz rentowej do ZUS w danym roku kalendarzowym.
Limit 30-krotności wprowadzono po to, aby ograniczyć wysokość emerytur. Gdyby nie było limitu, ZUS musiałby wypłacać emerytury proporcjonalne do wysokich składek. Najbogatsi Polacy (według szacunków Instytutu Emerytalnego jest ich około 350 tysięcy) dostawaliby emerytury sięgające dziesiątek tysięcy złotych. Kompromisowo przyjęto jednak, że są na tyle majętni, że sami sa w stanei zadbać o przyszłość, więc nie muszą pobierać emerytur systemowych.
„Brak takich wypłat z kolei nie prowadzi do rozstrzału między najmniejszymi i najwyższymi kwotami emerytur oraz co najważniejsze nie obciąża dzisiejszych pracujących (pamiętajmy, że emerytury są wypłacane na bieżąco z naszych składek; emerytury obecnie pracujących będą z kolei finansowane przez rodaków w przyszłości). Jest to konsensus, którego nikt nie podważał” czytamy w businessinsider.pl.
Dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego oraz Oskar Sobolewski, prawnik w Kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, ekspert w Instytucie Emerytalnym w analizie dla portalkadrowy.pl mówią, że „zgodnie z zapowiedziami rządu zawartymi w projekcie budżetu państwa na 2020 rok, w wyniku zniesienia 30-krotności do FUS trafi ponad 5 mld zł. Składki te pochodzić będą zarówno ze środków pracownika jak i zatrudniającego, gdyż składka emerytalna opłacana jest po połowie przez obie strony, a proporcja składki rentowej wynosi 1,5% podstawy wymiaru po stronie pracownika i 6,5% po stronie zatrudniającego. Szacuje się, że obecnie z tego ograniczenia korzysta około 350 tys. osób zatrudnionych.
Należy zaznaczyć, że każdy pracodawca w pierwszej kolejności zobowiązany jest pokryć zobowiązania wynikające z przepisów prawa, w tym związane z daninami publicznymi, a dopiero następnie będzie podejmował decyzje dotyczące gospodarowania funduszem wynagrodzeń.
Oznacza to, że na wejściu w życie likwidacji limitu 30-krotności stracą zarówno najwyżej wykwalifikowani specjaliści, których wynagrodzenie netto będzie niższe, jak również pozostali pracownicy, których postulaty podwyżek będą się spotykały z argumentem dotyczącym braku środków ze względu na konieczność pokrycia wyższych niż dotychczas składek do FUS
- mówią dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego oraz Oskar Sobolewski, prawnik w Kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, ekspert w Instytucie Emerytalnym.
„Pierwszym odczuwalnym skutkiem zniesienia limitu składek na ZUS będzie obniżenie wynagrodzenia netto pracowników z omawianych branż nawet o 11 proc., a wzrost kosztów zatrudnienia dla pracodawcy może osiągnąć 16 proc.” pisało we wspólnym liście do premiera RP” 55 organizacji pracodawców.
Pierwszy raz limit 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia próbował znieść rząd w 2017 roku. Jednak wówczas przyjętą przez parlament ustawę z 15 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw, Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodną z konstytucją. O zbadanie zgodności wnioskował prezydent RP.
Tagi: limit składek ZUS, ZUS, rząd
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najstarsza marka turystyczna na świecie przejęta przez katowicką firmę Łukasza Habaja
655Ceny węgla koksującego lecą na łeb na szyję. Czy spadki pogrążą JSW?
589Przetasowanie w Polskiej Grupie Górniczej. Zmiany w kierownictwie dwóch kopalń
489Inteligentny transfer ubezpieczeniowy jako istotny element strategii biznesowej
478Spółka z grupy JSW ma nowego prezesa. Wcześniej był związany z PGG
477Najstarsza marka turystyczna na świecie przejęta przez katowicką firmę Łukasza Habaja
+4 / -0Tureckie jedzenie bez personelu. Kebabomaty - nowy pomysł na biznes Lukasa Podolskiego
+3 / -0Spółka od Izery ma nowy zarząd. Na czele ElectroMobility Poland stanął Tomasz Kędzierski
+0 / -1Ceny węgla koksującego lecą na łeb na szyję. Czy spadki pogrążą JSW?
+0 / -2Wiceprezes JSW przewodniczącym stowarzyszenia surowców krytycznych
0Najstarsza marka turystyczna na świecie przejęta przez katowicką firmę Łukasza Habaja
0Spółka z grupy JSW ma nowego prezesa. Wcześniej był związany z PGG
0Ceny węgla koksującego lecą na łeb na szyję. Czy spadki pogrążą JSW?
0Spółka od Izery ma nowy zarząd. Na czele ElectroMobility Poland stanął Tomasz Kędzierski
0
~Krzysztof Dybiec 2019-09-27
09:03:24
Kasa się kurczy
~prezes 2019-09-27
09:33:59
jak to powiedział jaśnie panujący z Nowogrodzkiej? Państwo żeby się rozwijało, to przedsiębiorcy muszą inwestować.
Panie jaśnie panujący, a z czego? Pytam, z czego?