Są firmy transportowe, w których nawet 80% załogi stanowią Ukraińcy. Są też przewoźnicy, którzy przez wojnę na Ukrainie utracili główne kierunki działalności. Ponoszą straty, wojna trwa trzeci miesiąc, a wciąż nie otrzymali jakiejkolwiek pomocy ze strony państwa. Firmy starają się jednak radzić z sobie z obecną sytuacją.
45% firm prowadzących interesy na Ukrainie odczuwa problemy transportowe lub logistyczne, a jedna trzecia (35%) skarży się na problemy z pracownikami – wynika z danych Business Center Club. Szczególnie odczuwalny jest brak kierowców z Ukrainy.
- W Polsce pracuje około 105 tys. kierowców z Ukrainy. To około 30% ogółu kierowców zawodowych w kraju – mówi Anna Hanusiak-Tatarska, właściciel firmy Hansped z Katowic.
Są firmy transportowe wręcz oparte na Ukraińcach, w których nawet 80% załogi stanowią obywatele tego kraju.
- Jeżeli taki stan będzie się utrzymywał, może to zachwiać w przyszłości łańcuchem dostaw oraz sytuacją finansową firm transportowych. Przełoży się to na rosnące ceny transportu, co jest niepokojące przy obecnej dynamice inflacji w Polsce – prognozuje Emil Muciński, wiceprezes BCC, dyrektor Instytutu Interwencji Gospodarczych.
Tymczasem Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce alarmuje, że firmy realizujące przewozy na Wschód, a które przez wojnę utraciły możliwości zarabiania, wciąż pozostają bez rządowej pomocy. Apelują o nią w rozmowach z przedstawicielami Krajowej Administracji Skarbowej, Ministerstwa Infrastruktury czy Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Zrzeszenie oczekuje realnych rekompensat dla firm, które zostały przymuszone do rezygnacji z przewozów na Wschód, a także „rozwiązania palącego problemu związanego z wizami dla zatrudnionych w polskich firmach kierowców spoza UE, a konkretnie przedłużenia ich ważności, przyspieszenia wydawania zezwoleń na pobyt czasowy w Polsce i kart pobytu. Przewoźnicy w przedstawionych postulatach domagali się także rewizji przepisów związanych z wynagrodzeniem kierowców, rozwiązania problemu kolejek na granicy i długiego czasu oczekiwania na odprawę, a także zwiększonej kontroli przewoźników z państw spoza UE, którzy wykorzystują unijne sankcje.” czytamy w komunikacie ZMPD po kwietniowym spotkaniu z administracją rządową.
Wiceminister infrastruktury Rafał Weber poinformował podczas spotkania z branżą, że kwestie dotyczące rekompensat leżą w gestii Polskiego Funduszu Rozwoju, który przygotowuje tzw. tarczę antyputinowską mającą objąć podmioty, które ucierpiały w wyniku zakazu handlu wynikającego z rosyjskiej agresji. Odnośnie wiz dla kierowców minister Weber poinformował o pozytywnym rozwiązaniu tej kwestii. Kierowcom z Ukrainy wojewodowie przedłużają wizę poprzez umieszczenie naklejki wizowej w paszporcie. Przewoźnicy biorący udział w rozmowach nie podzielili tego stanowiska. Wskazali, że wojewoda może przedłużyć wizę kierowcy jeśli dotychczasowa wiza nie została wydana na maksymalny okres, tj. 1 roku. W praktyce wszyscy kierowcy pracujący w Polsce otrzymywali wizy na jej maksymalny okres ważności, co oznacza, że powyższa procedura nie ma do nich zastosowania i problem przedłużania wiz nadal pozostaje nierozwiązany.
Anna Hanusiak-Tatarska, właściciel firmy Hansped z Katowic przyznaje w rozmowie ze Śląskim Biznesem, że branża mimo przeciwności działa tak, aby ładunki były dostarczane do klientów bez opóźnień.
- Jeśli chodzi o Hansped, to procentuje rozbudowana od lat baza blisko trzech tysięcy przewoźników, z którymi współpracuję. Jestem więc w stanie zorganizować przewóz towaru niezależnie od sytuacji poszczególnych przewoźników – mówi przedsiębiorca.
Anna Hanusiak-Tatarska wskazuje, że część przewoźników operujących dotąd na Wschodzie przekierowuje się na centralną i zachodnią Polskę. Więc paradoksalnie dla takich firm jak Hansped, które zajmują się przede wszystkim spedycją, to korzystna okoliczność. Zwiększa się bowiem liczba dostępnych przewoźników. Właścicielka Hanspedu przyznaje natomiast, że wojna spowodowała problemy z paliwem. I to nie tylko związane z ceną. Bywają również kłopoty z dostępnością paliwa.
- Znam firmy, które dotąd zamawiały po cysternie paliwa, mogąc liczyć na upust. A teraz nie dość, że nie ma szans na upusty, to trzeba wręcz walczyć o paliwo i dopłacać, żeby cysterna przyjechała – mówi Anna Hanusiak-Tatarska. - To, że na stacjach paliw jest spokój nie ma żadnego przełożenia na zakupy tego paliwa dla przewoźników.
Wyzwaniem robi się przygotowanie ofert. Wszystko przez rosnące ceny i inflację. Kiedy panowała stabilna sytuacja cenowa, spedytor był w stanie przygotować ofertę transportu towaru ważną miesiąc. Dziś, kiedy paliwa drożeją po 20 proc. miesięcznie, rosną też koszty pracy i inne, oferty na transport towaru rosną kilka razy w ciągu miesiąca. I nie sposób powiedzieć, jak długo ten stan rzeczy będzie trwał.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
GUS o zarobkach m.in. w Śląskiem. Gołym okiem widać spore różnice w wynagrodzeniach dla mężczyzn i kobiet
559Płaca minimalna w 2025 r. znowu w górę. Cudzoziemcy pracujący w Polsce zadowoleni
544Praca zamiast studiów. Dla młodych Polaków wyższe wykształcenie nie jest już priorytetem
461Co trzeci polski przedsiębiorca zwolnił kogoś na rzecz AI. Kto może spać spokojnie, a kto powinien się bać?
261Co trzeci polski przedsiębiorca zwolnił kogoś na rzecz AI. Kto może spać spokojnie, a kto powinien się bać?
0GUS o zarobkach m.in. w Śląskiem. Gołym okiem widać spore różnice w wynagrodzeniach dla mężczyzn i kobiet
0Płaca minimalna w 2025 r. znowu w górę. Cudzoziemcy pracujący w Polsce zadowoleni
0Praca zamiast studiów. Dla młodych Polaków wyższe wykształcenie nie jest już priorytetem
0