Wiadomości

Człowiek z pasją - pan Krzysztof posiada największą kolekcję dzwonków na świecie. Swoją fascynacją dzieli się z całym światem

2025-04-21, Autor: Kamil Budniok

To największa kolekcja dzwonków na świecie. Pan Krzysztof Zagaja od 2007 roku kolekcjonuje dzwonki. Od kilku lat pokazuje je światu dzięki Galerii Dzwonków, która znajduje się przy ul. 1 Maja 61 w Jastrzębiu-Zdroju. Jego fascynacja, to jak sam mówi, "miłość, pasja i kolekcjonerstwo". Jak to się stało, że emerytowany górnik posiada obecnie największą kolekcję dzwonków na świecie? Rozmawialiśmy z panem Krzysztofem, zachęcamy do lektury!

Reklama

Być może nie wszyscy wiedzą, że na mapie Jastrzębia-Zdroju znajduje się wyjątkowe miejsce - Galeria Dzwonków. To trzy sale wypełnione eksponatami. W sumie, w kolekcji pana Krzysztofa Zagaja znajduje się ponad 13 000 dzwonków i dzwonów z całego świata. Warto dodać, że ciągle jednak przybywają nowe.

Przed Świętami Wielkanocnymi mieliśmy okazję porozmawiać z panem Krzysztofem. Jak to się stało, że emerytowany górnik posiada największą kolekcję dzwonków na świecie? Zachęcamy do lektury:

Przygoda z kolekcjonowaniem dzwonków rozpoczęła się w 2007 roku, gdy pan Krzysztof otrzymał pierwszy dzwonek od swojego ojca. Ten dumnie prezentuje się w pierwszej sali wystawowej.

Od osiemnastu lat zbieram, pasjonuję się tymi dzwonkami. To trzy sale wypełnione po brzegi dzwonkami, a dzwonków tutaj jest ponad trzynaście tysięcy z całego świata. Miłość, pasja i kolekcjonerstwo. Jeżeli pierwsza sala to też pierwszy dzwonek z mojej kolekcji. To ten zwykły gliniany dzwonek z napisem Dynów z Podkarpacia, który otrzymałem od świętej pamięci mojego taty. To tylko pierwszy dzwonek w mojej kolekcji. Kolejny dzwonek ten na ciemnej brązowej podstawce jest to milenijny dzwonek z Betlejem. Moja córka w 2008 roku obchodziła osiemnaste urodziny, a ja zrobiłem jej taki prezent, niespodziankę i zabrałem ją do Ziemi Świętej i tam kupiłem kolejny dzwonek. Dwa dzwonki w moim mieszkaniu - mówi o początkach swojej przygody Krzysztof Zagaja.

W tym miejscu należy nawiązać do tego, że do 2008 w Jastrzębiu-Zdroju funkcjonowało Muzeum Dzwonków. W Szerokiej, ks. Antoni Łatko utworzył takie miejsce. Po śmierci ks. Antoniego Łatko, dzwony trafiły w ręce spadkobierców, a następnie do sióstr loretanek z Rembertowa. To właśnie ten moment uświadomił panu Krzysztofowi, że chce, by miasto miało swoje muzeum dzwonków.

Wpatruję się w swoje dwa dzwonki. I coś takiego sobie pomyślałem, że jako lokalny patriota tego miasta wiedziałem, że dam radę i że odbuduję to muzeum dzwonków. Pełen takiej wiary i nadziei zaczynam te dzwonki gromadzić. Do tego wszystkiego zachęcam całą moją rodzinę, przyjaciół, znajomych, bliskich, sąsiadów, kolegów z pracy. Na souveniry, takie jak tutaj są widoczne, mogłem od nich liczyć każdego roku. Oni wojażują na urlopy, wczasy, ich dzieci na kolonie zimowiska i przywożą mi te dzwonki. Trzy lata od tych słów i od tego wewnętrznego mojego sumienia, jakie sobie założyłem, że odbuduję to muzeum dzwonków, w moim mieszkaniu, bloku jest już 2700 dzwonków i eksponatów do dzwonienia. Tyle samo, ile miał ksiądz Antoni Łatko. Jego kolekcja była jedną z największych kolekcji dzwonków w Europie. Liczyła 2700 dzwonków i eksponatów do dzwonienia. To 2700 dzwonków, trzy lata. Powiedziałem coś wtedy mojej kochanej małżonce i powiedziałem jej te słowa: Kochanie, jako lokalny patriota odbuduję to muzeum dzwonków, ale nie chcę mieć jednej z największych kolekcji dzwonków w Europie. Ja chcę mieć największą kolekcję dzwonków na świecie. I dzisiaj to jedna z największych prezentowanych kolekcji dzwonków na świecie. Ponad 13 tysięcy dzwonków z całego świata - mówi pan Krzysztof.

Jak powiedział tak zrobił, aktualnie w kolekcji pana Krzysztofa znajduje się ponad 13 000 eksponatów do dzwonienia, a już wkrótce pojawi się kolejny tysiąc nowych dzwonków.

W Galerii Dzwonków znajdziemy wiele ciekawych, rzadko spotykanych dzwonków. To przedmioty z całego świata, znajdziemy tutaj dzwonki pasterskie, alpejskie, które służyły do lokalizowania zwierząt. Są tutaj dzwonki marynarskie, w tym replika dzwonków z "TITANICA". Są też małe dzwony kościelne, dzwonki-sygnaturki, dzwonki wiszące. W kolekcji pana Krzysztofa są także gongi z dalekich stron Azji.

Mnóstwo dzwonków, bo też tutaj nie znajdziemy takiego wielkiego dzwona, jak wisi na wieży kościelnej. Nie znajdziemy takiego dzwona, bo takich dzwonów się nie zbiera i nie kolekcjonuje. One muszą tam wisieć, one mają tam wisieć. One nas mają ostrzegać, przywoływać i informować. Wszystkie te mniejsze dzwonki kościelne, dzwonki sygnaturki kościelne, dzwonki przydrożne, uliczne, kapliczne, cmentarne, marynistyczne, wymieniałbym tu bez końca, często lądują w rękach kolekcjonerów, kiedy są zupełnie niepotrzebne. Chodzi też o intonację, bo są za ciche albo za głośne. Chodzi też o estetykę. Nie są za ładne, za piękne, wymienia się je. Wtedy takie dzwonki lądują u kolekcjonerów. Tutaj można ich zobaczyć mnóstwo. To dzwonki, tak jak tutaj na tych kozłach, które wiszą te nasze dzwony, no to właśnie mała kościelna. Tutaj jest dzwon cmentarny, tak zwany ostatni dzwon, więc głuchy. Dzwonki z klasztorów i z polskiego, i z indyjskiego, więc jest to porównanie tych dźwięków - opowiada z fascynacją pan Krzysztof.

Na środku pierwszej sali możemy zobaczyć wyjątkowy dzwon ofiarowany panu Krzysztofowi przez ludwisarzy z Węgrowa.

Brakuje dzwonu z jednego kontynentu

W kolekcji pana Krzysztofa znajdziemy dzwony z całego świata. Jak sam wskazuje, są tu dzwony z wszystkich kontynentów i niemal wszystkich krajów na świecie. Brakuje tylko jednego...

Wszystko zresztą, co tutaj się znajduje, to instrumenty z grupy idiofonów, tak zwanych instrumentów perkusyjnych. Tu można zobaczyć, bo ja bym tutaj mógł wymieniać państwa, ale ogólnie to w ostatniej sali jest taki wielki globus. I wskazuję czasami palcem na ten globus i mówię, brakuje mi tylko jednego kontynentu, Antarktydy. Ale ten dzwonek musiałbym trzymać w lodówce. A tak mam wszystkie dzwonki z wszystkich kontynentów i praktycznie z wszystkich krajów świata - dodaje z uśmiechem pan Krzysztof.

Jak nowe dzwonki trafiają do kolekcji?

To przede wszystkim spora praca przy poszukiwaniu tych przedmiotów, ale też wielokrotnie to ludzie ofiarują panu Krzysztofowi nowe instrumenty. Sam podczas swoich podróży po świecie kupuje nowe dzwonki, jako forma pamiątki.

Te dzwonki wędrują. To jest tak jakby ten pierwszy dzwonek, który świętej pamięci tata mi podarował, tak jakby on przyciągał inne dzwonki. Jeżdżę na różne giełdy staroci, pchle targi, antykwariaty odwiedzam. Odzywają się ludzie z Polski, którzy kiedyś tam powiedzmy kolekcjonowali dzwonki, zbierali te dzwonki. Dzisiaj chcą z tą kolekcją się ewentualnie pożegnać, spieniężyć tą kolekcję. Są też osoby, które żegnają się jeszcze w inny sposób, bo to są dzwonki po świętej pamięci kimś z rodziny i one chciałyby, żeby te dzwonki połączyły się z tymi moimi tysiącami innych dzwonków. Ale tutaj mocno pracuje też cała moja rodzina. Gdziekolwiek wojażują, podróżują, to tutaj swoją przygodę zaczynają od dzwonka. Tak samo ja. Gdziekolwiek pojadę, to na pierwszym miejscu dzwonek. Już od razu rozglądam się - mówi pan Krzysztof o tym, jak dzwonki do niego trafiają.

6-lecie Galerii Dzwonków

W maju 2019 roku Galeria Dzwonków w Jastrzębiu-Zdroju została przez pana Krzysztofa otwarta. Emerytowany górnik z 25-letnim doświadczeniem spełnił swoją misję, którą kontynuuje do dziś i nie zamierza zwalniać, bo z okazji 6. rocznicy Galerii na wystawie pojawi się kolejne tysiąc dzwonków.

Kiedy ją otwierałem (Galerię Dzwonków - przyp.red.), to jest 2019 rok, prezentowałem 7,5 tysiąca dzwonków. Aktualnie to 13 tys. dzwonków, ale w tą szóstą rocznicę otwarcia tej galerii zaprezentuję kolejne 1000 dzwonków, więc będzie ich 14 tysięcy. Już tutaj szykuję na nie odpowiednie gabloty i miejsce - mówi pan Krzysztof.

Nowo nabyte przez pana Krzysztofa dzwonki nie od razu trafiają do Galerii. Są one najpierw pielęgnowane. Pan Krzysztof stara się również znaleźć jak najwięcej informacji o danym dzwonku. Jeżeli ma on ciekawą historię, jest w pewnym sensie wyjątkowy, wówczas jest on opisywany. Takich opisów dzwonków pan Krzysztof ma już ponad pół tysiąc. Jak sam mówi, można byłoby już wydać książkę.

Nowy dzwonek od razu tu nie trafia. On przechodzi też jakąś pielęgnację. Ja też tym dzwonkiem jestem trochę zainteresowany, więc czasami w takiej formie ciekawostki opisuję sobie, ale to tylko te najbardziej zacne dzwonki opisuję, bo to tak zwane memento mori - Pamiętaj o śmierci. Trzeba o tym pamiętać każdego dnia. I tu chciałbym też w szczególności dla potomnych, dla mojej rodziny, żeby tak kiedyś było, że tata, dziadek wiedział, nie powiedział, więc opisuję te dzwonki. Te najładniejsze, najpiękniejsze, te takie najbliższe mojemu sercu, te ciekawe dla oka, te, które pięknie brzmią. One są pięknie opisane w tych ciekawostkach, takich moich. Opisałem już ich pół tysiąca, więc już można fajną książkę wydać i to grubą książkę, bo tutaj już trochę je podrukowałem, więc to są już trzy takie segregatory. Do tego mnóstwo zdjęć i historii związane z tymi dzwonkami. Skąd pochodziły, z jakiego okresu, z jakiego wieku, do czego służyły. Wszystko jest tak skrupulatnie poopisywane - opowiada kolekcjoner.

Sama galeria to trzy sale z eksponatami. Można powiedzieć, sale tematyczne. W każdej znajdziemy inne dzwonki.

Odwiedzając pana Krzysztofa w Galerii Dzwonków mamy pewność, że spotkamy człowieka pełnego pasji i zaangażowania w nią. Z wielką fascynajcą pan Krzysztof wskazuje kolejne dzwonki i opowiada o nich. Każdy dzwonek zna, o każdym może opowiedzieć. Wśród ponad 13 tys. kolekcji nie ma dwóch tych samych dzwonków.

Pięknych dzwonków tu nie brakuje, bo tutaj popatrzymy na tę ścianę, na te dzwonki, sygnaturki kościelne, z tymi aniołami, które wiszą, a na nich piękne łacińskie napisy: "Jeśli mnie dotkniesz, usłyszysz mój głos". Sygnaturki kościelne z Belgii, Holandii, Szwecji, Danii, przedstawiające czterech ewangelistów. Tu Marek jako lew, Jan jako orzeł, Łukasz jako wół i Mateusz jako człowiek. Misyjne dzwonki z wszystkich bazylik, kościołów, katedr na całym świecie. Tam, gdzie były objawienia maryjne, tym bardziej Fatima, Međugorje, Lourdes, Gwadelupa. Wszystkie te miejsca kultu religijnego, na pewno dzwonki tutaj są. Te dzwoneczki, które tutaj widać w tej gablocie, to takie małe, dźwięczne dzieła sztuki. One są tak urokliwe, tak mi się podobają. Po prostu one mnie kręcą, te dzwonki. Ja poszukuję, bo pomimo to, że prezentuję w tej chwili 13 tysięcy, to nie mam dwóch takich samych dzwonków. Ale też te dzwonki nie mają dwóch takich samych dźwięków. Każdy dzwonek ma inny dźwięk. Myślę, że najpiękniejsze dźwięki w tych niedużych dzwonkach wydają te dźwięki dzwonków azjatyckich. Jednak tutaj Azjaci to taka historia, przecież to od nich wszystko się rozpoczęło. Oni ponad dwa tysiące lat przed naszą erą tworzyli pierwsze dzwony - opowiada z zamiłowaniem pan Krzysztof Zagaja.

"Pasja to drugie życie człowieka"

Do pana Krzysztofa codziennie przychodzi wiele szkolnych grup. To właśnie najmłodszych pan Krzysztof zachęca, nie do kolekcjonowania, ale do posiadania jakiejkolwiek pasji.

To taka miłość, pasja. Pasja to drugie życie człowieka. Ja też tutaj w szczególności, przed chwilą tutaj była grupa dzieci ponad 50, to też im mówię, że pasja to jest takie drugie życie człowieka. Do kolekcjonerstwa nie zachęcam, ale każda inna pasja, czy to jest sport, turystyka, muzyka, śpiew, taniec, cokolwiek by to nie było, to jest drugie życie człowieka, że te dzieci kiedyś będą umiały zaimponować, pokazać się, coś zademonstrować. To takie coś fajnego. No tu chodzi o to, żeby nie było takiej pustki, takiego, powiedzmy, nie wiem, dzisiejszy świat, internet, smartfon, nie do końca. Dlatego ich trzeba zachęcać, pokazywać, że są rzeczy piękniejsze w życiu. Ja zawsze mówię, oprócz tego, że mam kochaną żonę, wspaniałą dwójkę dzieci, przeuroczą czwórkę wnuczą, no to mam jeszcze coś takiego jak pasja. I ta moja kochana małżonka idzie do pracy, moje dzieci również, wnuki rosną, najstarsza wnuczka chodzi do szkoły, te młodsze do przedszkola. Ja nie mam nudy. Nie mam nudy, mam pasję, wracam tutaj, czyszczę, pieleszuję te dzwonki, konserwuję, przyglądam się, robię tutaj różne, to się trzeba przemieszczać te dzwonki czasami, bo uważam, że te dzwonki z tego wieku powinny być w środkowej sali, tamte gdzieś ceramiczne w ostatniej sali, te pasterskie i, powiedzmy, jakieś tam dzwonki sygnowane w tej pierwszej sali i tak sobie tutaj pieleszuję, pielęgnuję - mówi o swojej pasji pan Krzysztof.

Galeria Dzwonków działa jako stowarzyszenie. Należy do niej niemal cała rodzina pana Krzysztofa, ale to głównie pan Krzysztof, z uwagi na to, że jest już na emeryturze, sam zajmuje się Galerią.

Nie tylko dzwonki...

Odwiedzajac Galerię Dzwonków, pan Krzysztof zaprasza także w podróż do przeszłości. Jakiś czas temu zdecydował się on na stworzenie dwóch pokoi w klimacie PRL. To rekwizyty, przedmioty codziennego użytku z czasów jego młodych lat, z jego rodzinnego domu. Trafiają do niego także pamiątki mieszkańców i znajomych.

To jednak jeszcze nie wszystko. W zbiorach pana Krzysztofa znajdują się także znaczki, monety, stare banknoty czy modele samochodów. To wszystko być może kiedyś również będzie pokazywane w Jastrzębiu-Zdroju.

Pana Krzysztofa odwiedza wiele osób. To nie tylko wycieczki szkolne z okolicy, ale także odwiedzający z całej Polski i Świata. Dowodem na to jest fakt, że podczas naszej wizyty u pana Krzysztofa przybyli do niego goście z Anglii i... Filipin.

Jeżeli chcielibyście odwiedzić jastrzębską Galerię Dzwonków to jest on czynna od środy do niedzieli od 12:00 do 17:00. Galeria znajduje się przy ul. 1 Maja 61 w budynku Spółki Brackiej.

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Sonda

Czy czujesz się szczęśliwy mieszkając w woj. śląskim?






Oddanych głosów: 816