Eksploatacja stalowni powinna zostać zawieszona, jeśli stanowi poważne i znaczące zagrożenie dla środowiska i zdrowia ludzi - orzekł Trybunał Sprawiedliwości UE w sprawie Ilvy - jednej z największych stalowni w Europie, zlokalizowanej we włoskim Tarencie, zatrudniającej około 11 tys. pracowników. Czy polskie huty powinny obawiać się efektu domina? O ocenę sytuacji pytamy Wojciecha Papieża, z firmy Zof-Stal z siedzibą w Tychach.
Działalność Ilvy - zlokalizowanej we Włoszech, w Tarencie - działającej od 1965 roku jednej z największych stalowni w Europie, stoi pod znakiem zapytania. Wszystko za sprawą wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który już 2019 roku orzekł, że działalność zakładu ma negatywny wpływ na zdrowie okolicznych mieszkańców i zanieczyszcza środowisko.
Z wnioskiem o zawieszenie dalszej działalności stalowni wystąpiło też do sądu w Mediolanie wielu mieszkańców, argumentując, że pochodzące z niej emisje szkodzą ich zdrowiu, a instalacja nie spełnia wymogów określonych w unijnej dyrektywie w sprawie emisji przemysłowych.
Sąd w Mediolanie nie miał pewności, czy włoskie przepisy, a także odstępstwa od nich udzielone stalowni Ilva przez władze, by zapewnić ciągłość jej działalności, nie są sprzeczne z dyrektywą UE, zwrócił się więc o wykładnię do TSUE.
Włoski rząd argumentował, że pojęcie "zanieczyszczenia" powinno odnosić się tylko do środowiska. 25 czerwca br. TSUE orzekł jednak, że w rozumieniu przepisów "zanieczyszczenie" obejmuje szkody zarówno dla zdrowia ludzi, jak i dla środowiska. Zaznaczył, że istnieje ścisły związek między ochroną środowiska a ochroną zdrowia, które są kluczowymi celami UE i zostały zagwarantowane w Karcie praw podstawowych UE.
Zakład musi monitorować wpływ emisji przez cały okres działalności. W przeciwnym razie kierownictwo zakładu musi bezzwłocznie podjąć działania, które usuną nieprawidłowości w możliwie najkrótszym czasie - ocenił TSUE. - Natomiast w przypadku poważnych i znaczących zagrożeń dla środowiska i zdrowia ludzi działalność stalowni należy zawiesić.
Ostateczną ocenę Trybunał pozostawił sądowi w Mediolanie.
Czy w obliczu tej sytuacji polskie stalownie mają powody do niepokoju? O komentarz w sprawie pytamy Wojciecha Papieża, z firmy Zof-Stal z siedzibą w Tychach.
Ilva sama sobie tę sytuację sprokurowała - uspokaja nasz rozmówca. - Bo rzeczywiście poziom zanieczyszczeń, które produkowała, był ogromny.
Na sytuację można spojrzeć z punktu widzenia naszych polskich hut. Weźmy przykład huty Sendzimira w Krakowie, która swego czasu też wywierała przy okazji procesów produkcyjnych negatywny wpływ na środowisko. Po jej zakupie, polski oddział ArcelorMittal, został zmuszony do wprowadzenia różnych rozwiązań, które miały sytuację poprawić. A trzeba dodać, że poziom zanieczyszczeń, który jest przewidziany dla huty w Krakowie jest niższy niż dla zwykłej strefy przemysłowej - wyjaśnia Wojciech Papież.
Ilva rzeczywiście bardzo negatywnie wpływa na środowisko - dodaje. - I jeśli nie zostaną poczynione kroki wskazane przez Trybunał, a mające na celu poprawę sytuacji, to konieczność zamknięcia zakładu jest dla mnie sytuacją zrozumiałą.
Niewątpliwie dużym problemem jest to, że europejskie hutnictwo jest obciążone różnego rodzaju dodatkowymi kosztami, związanymi m.in. z emisją CO2. To wpływa na ogólną sytuację - i sprawia, że jest ono nierentowne na tle reszty świata. Nie zmienia to jednak faktu, że nie możemy zamykać oczu na kwestie środowiskowe - zastrzega Wojciech Papież.
W mojej ocenie obarczenie branży, związane z dużym obciążeniem wspomnianymi kosztami jest bardzo problematyczne, ale w przypadku Ilvy nie chodziło wyłącznie o emicję CO2, a ogólnie o negatywny wpływ na środowisko. Podobna sytuacja miała miejsce swego czasu w Ostravie, tam też ArcelorMittal przy zakupie huty był zobowiązany do wprowadzenia rozwiązań naprawczych - uzupełnia nasz rozmówca.
- Sytuacja Ilvy jest znana od dawna, a nie podjęcie żadnych działań przyniosłoby konsenwencje również dla samego właściciela stalowni. Jednak mówimy tu o problemie tego konkretnego zakładu i nie można utożsamiać go z sytuacją całej branży - wyjaśnia Wojciech Papież.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
JSW na sprzedaż Niemcom? "Pogłoski, ale jak akcje spadną, to i Pakistańczyk kupi za cenę jednego kombajnu"
40039Pięć sekund, które pogrążyły Hiszpanię w ciemności. Czy Polsce grozi widmo blackoutu?
1998Gazowe magazyny świecą pustkami. Bruksela reaguje na widmo zimowego kryzysu
1990Firma z Gliwic będzie współtworzyć czołg przyszłości. OBRUM w europejskim konsorcjum FMBTech
791UE odrobiła lekcje po powodzi 2024. Szybsze reakcje na klęski żywiołowe
508JSW na sprzedaż Niemcom? "Pogłoski, ale jak akcje spadną, to i Pakistańczyk kupi za cenę jednego kombajnu"
+79 / -34Wielkanoc 2025: Święta droższe niż zwykle – jak radzą sobie polskie gospodarstwa?
+5 / -0Wojna celna USA - czy uderzy w polski i śląski biznes? Eksperci: Największym zagrożeniem niepewność
+3 / -0Firma z Gliwic będzie współtworzyć czołg przyszłości. OBRUM w europejskim konsorcjum FMBTech
+2 / -0Tauron z rekordową EBITDA za 2024 rok. Wzrosty mimo spadku przychodów i niższych cen energii
+2 / -0Eventy boutique – luksus w małej skali. Nowy trend w organizacji wydarzeń firmowych
0Prezydent Zabrza odwołana przez mieszkańców. Politolog: Zabrakło dialogu, ale efektu domina nie będzie
0W JSW negocjują nowy układ zbiorowy. Związkowcy: bez gwarancji wynagrodzeń nie będzie porozumienia
0ZUS zachęca do korzystania z e-wizyt. Te sprawy urzędowe załatwisz bez wychodzenia z domu
0Mieszkańcy zdecydowali. Agnieszka Rupniewska odwołana z funkcji prezydentki Zabrza
0