Dmytro Lewczuk nie prowadził nigdy biznesu. Nie jest nawet kucharzem. A jednak biznes, który uruchomił tydzień temu w Gliwicach wydaje się strzałem w dziesiątkę. Kolejka po ukraińskie uliczne jedzenie się nie kończy.
Dmytro Lewczuk przeprowadził się z rodziną z małego miasta pod Donieckiem do Gliwic pięć lat temu. To nauczyciel matematyki, fizyki i informatyki. Z gastronomią nie ma niczego wspólnego. Podobnie z biznesem. Kiedy jednak na Ukrainie zaczął się wojenny koszmar i tysiące jego rodaków zaczęło ściągać do Polski, w tym na Śląsk, postanowił otworzyć budkę z ukraińskimi ulicznymi przekąskami.
- Żeby Ukraińcy mogli zjeść coś swojego. Ale i Polakom bardzo smakuje – mówi z uśmiechem.
Dmytro serwuje piryżoki faszerowane kapustą, ziemniakami, lub wątróbką z ziemniakami. Są też okrągłe bilasze z wołowiną lub wieprzowiną oraz parówki w cieście. Przekąski są smażone w głębokim tłuszczu, przypominają w smaku węgierskie langosze.
- U nas są tak popularne, jak w Polsce zapiekanki czy kebaby – mówi Śląskiemu Biznesowi.
Dmytro Lewczuk przyznaje, że musiał trochę odczekać, zanim otworzył bistro. Same uruchomienie rachunku bankowego trwało 10 dni.
Ukrainiec kieruje biznesem z żoną. W wolnych chwilach pomagają starsza córka i syn, a także matka Dmytra i teściowa, które uciekły z Ukrainy przed wojną. Wszyscy mieszkają i pracują w Gliwicach.
Kiedy odwiedzamy budkę w czwartek po godz. 12.00, w kolejce stało kilka osób. Sami Polacy. Klienci, z którymi rozmawiamy, zwykle kupują po sztuce, dwie na spróbowanie.
- Ktoś coś powiedział, napisał, postanowiłam spróbować. Jadłam już piryżoki we Lwowie, więc jestem ciekawa, jak te smakują – mówi Magdalena Fiszer-Rębisz ze Starostwa Powiatowego w Gliwicach.
- Wezmę z każdego rodzaju po jednym. Rodzina zdecyduje, co komu smakuje – mówi gliwiczanin w średnim wieku. - Nie proszą się o pomoc, ale pracują - chwali zaradność ukraińskiej rodziny.
- Akurat w Gliwicach nie mieszkam, tylko pracuję, ale dotarła do mnie informacja i przyjechałem na zakupy. Wezmę po trochu z wszystkiego – mówi inny klient.
Dmytro Lewczuk cieszy się, że pomysł na biznes chwycił. Ale najbardziej ucieszy się, kiedy w ojczyźnie zapanuje pokój.
- Modlę się z rodziną codziennie, żeby wojna się skończyła – mówi.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Rusza dobrowolna zasadnicza służba wojskowa (DSZW). Ponad 4500 zł na rękę
2300W 2022 sprzedaż piwa spada. Komentują browary Cieszyn, Rybnik, Żywiec
1124Ryanair poszerza bazę w Pyrzowicach i dokłada loty. Rekordowy rozkład
1047W Częstochowie szukali partnerów biznesowych. Wreszcie "na żywo"
880Adam Glapiński ponownie wybrany prezesem NBP. Opozycja nie zostawia suchej nitki
710PGG. Górnicy dostaną po 1000 zł premii motywacyjnej
+108 / -73Dobre wieści z JSW. 9 górników opuściło „oparzeniówkę”
+11 / -3Ryanair poszerza bazę w Pyrzowicach i dokłada loty. Rekordowy rozkład
+3 / -0MON kupuje drony dla wojska od firmy z Gliwic. Grupa WB zaopatrzy też Gruzję
+2 / -0W 2022 sprzedaż piwa spada. Komentują browary Cieszyn, Rybnik, Żywiec
+2 / -0Rusza dobrowolna zasadnicza służba wojskowa (DSZW). Ponad 4500 zł na rękę
0MON kupuje drony dla wojska od firmy z Gliwic. Grupa WB zaopatrzy też Gruzję
0Adam Glapiński ponownie wybrany prezesem NBP. Opozycja nie zostawia suchej nitki
0Ryanair poszerza bazę w Pyrzowicach i dokłada loty. Rekordowy rozkład
0W 2022 sprzedaż piwa spada. Komentują browary Cieszyn, Rybnik, Żywiec
0