Kariera

Hotelarz, który ratuje zabytki na Śląsku. Wywiad z Władysławem Grochowskim, prezesem Grupy Arche

Author profile image 2022-01-27, Autor: Tomasz Raudner

Elektrociepłownia Szombierki w Bytomiu, Pałac Donnersmarcków w Siemianowicach Śląskich – to dwie zabytkowe perełki w województwie śląskim. Nie miały szczęścia do gospodarzy, aż na horyzoncie pojawił się przedsiębiorca znany w środowisku do zamiłowania w odnawianie wieloletnich obiektów i przywracanie ich do życia. To Władysław Grochowski, założyciel i prezes Grupy Arche posiadającej sieć kilkunastu hoteli w Polsce. W rozmowie ze Śląskim Biznesem zdradza garść szczegółów dotyczących śląskich projektów.

Reklama

Tomasz Raudner: Panie prezesie, przeglądam strony Grupy Arche i nie ukrywam, że jestem pod wrażeniem pana zaangażowania w przywracanie życia starym obiektom, w tym przemysłowym. Czy jednak elektrociepłownia w Bytomiu nie przeraziła pana? Zabytek jest dość podupadły.

Władysław Grochowski: Akurat znam dużo bardziej podupadłe. Ten może nie tyle mnie przestraszył, co nie miałem pomysłu, jak do niego podejść, kiedy pierwszy raz go zobaczyłem trzy lata temu. Poczułem się malutki kiedy stanąłem obok niego. Skala jest absolutnie wyjątkowa. Przez pewien czas w ogóle nie podchodziliśmy do tematu. To był chyba rok przerwy. Potem jak zobaczyłem kolejne odpryski na ścianach, jak wywożono bruk, jak drzewka porosły, to zacząłem mocniej myśleć o zakupie.

Jak zamierza pan wykorzystać elektrociepłownię?

Głównym pomysłem na obiekt jest edukacja, nawet uczelnia, i to uczelnia nowego rodzaju. Mam tu na myśli kierunki kreatywne, czy projektowanie społeczne. Myślę, że to miejsce byłoby świetne. Podjąłem już jakieś rozmowy, aby to miejsce stało się prestiżowe. Zobaczymy. Oczywiście, uzupełniające funkcje też są przewidziane. Chcę postawić mocno na kulturę. Wywodzę się z kultury i przewidują dla niej przestrzeń. Hotel widzę jako uzupełniającą funkcję. Oczywista, że gdzieś trzeba przenocować.

Widzi pan możliwość zrobienia biznesu poprzez przekształcenie elektrociepłowni w uczelnię?

Generalnie tak, nie jesteśmy instytucją charytatywną.

Właśnie, pytam dlatego, że wydawało mi się, iż najłatwiej będzie zrobić biznes na hotelu, a inne funkcje byłyby dodatkowe.

Hotel jest potrzebny, ale dopiero jako trzeci element.

Czy pana zdaniem jest zapotrzebowani na uczelnię?

Zdecydowanie tak.

Ta uczelnia byłaby trochę w oderwaniu od czasów, w jakich funkcjonujemy, szczególnie w Polsce. Na świecie powstają bardzo ciekawe kierunki, nieraz mniej formalne. W Polsce rozmawiam na ten temat dość mocno z jedną organizacją, która jest gotowa powołać uczelnię.

Czyli mówimy o niepublicznej uczelni.

Tak, niepublicznej.

Pewno zdaje sobie pan sprawę, że elektrociepłownia jest przedmiotem szczególnego zainteresowania ze strony miasta i samorządu wojewódzkiego. W trosce o zabezpieczenie obiektu wciągnięto go do rejestru zabytków. Pole manewru zostało panu ograniczone. Pana to nie martwi?

Nie nie, my też podejmujemy takie działania. Tak było w przypadku Cukrowni Żnin, która była pod ochroną konserwatora, a my czyniliśmy starania o wciągnięcie do rejestru zabytków. Mnie to cieszy i pomaga. Wiedziałem, że są działania i ze strony prezydenta Bytomia i ze strony marszałka i gdzieś w przestrzeni się o tym mówiło, ale nie zdawałem sobie sprawy, że tak mocno ludzie się angażują w ochronę elektrociepłowni. Wczoraj (rozmawialiśmy 26 stycznia) pokazano mi list otwarty do wicepremiera, ministra kultury i dziedzictwa Piotra Glińskiego z prośbą o ochronę zabytku. Podpisało się pod nim 278 osób. To świetne nazwiska. List poparło też kilkanaście organizacji. Dopiero teraz do mnie dociera, jak ważny to jest obiekt dla Śląska. Zresztą, chyba nie tylko dla Śląska.

To chyba tym bardziej skłania pana do tego, aby dobrze przemyśleć co chce zrobić w elektrociepłowni.

Tak. Po naszych doświadczeniach szczególnie z Cukrowni Żnin jestem już odważniejszy. Nie boję się, lubię takie wyzwania.

Robił pan już rachunek kosztów, jakie zamierza pan ponieść?

Nie, zupełnie. Gdybym zaczął liczyć, pewno nigdy bym nie wchodził w to (śmiech). Mamy pewną rezerwę w firmie. Jeszcze, i mam nadzieję, że się to udrożni, ma być Fundusz Sprawiedliwej Transformacji (FST – red.). Fundusz szczególnie na Śląsku ma być wdrażany.

Czy wciągnięcie elektrociepłowni do rejestru zabytków pomoże zdobyć fundusze na rewitalizację zabytków?

My nigdy nie korzystaliśmy z takich źródeł. Jesteśmy dużą firmą i nam one nie przysługiwały. W przypadku Funduszu Sprawiedliwej Transformacji ma być inaczej, bo tu wielkość firmy nie będzie miała znaczenia. Oczywiście, nie wykluczam, że pieniędzy z FST nie będzie, ale i tak się podejmiemy inwestycji. Także nasza decyzja nie była uzależniona od pieniędzy z Funduszu. Oczywiście, to by nam zdecydowanie pomogło.

W każdym razie rozumiem, że dobrze pan to przemyślał i jest pewien, że udźwignie to finansowo.

Tak, zdecydowanie tak. Mamy też trochę inwestorów, którzy wspólnie inwestują u nas, żebyśmy wspólnie zarabiali. Jak tylko poszła informacja o Bytomiu, dali znać, że się utożsamiają i myślę, że będą też uczestniczyć w tym projekcie.

Zawarcie umowy przyrzeczonej zamykającej transakcję zaplanowane jest na lipiec. Czy od razu zamierza pan przystąpić do prac?

Na pewno od razu będziemy zabezpieczać obiekt przed dalszą degradacją. Szacujemy, że będzie to kosztować około miliona złotych. A dalsze prace uzależnione będą od tego, jak bardzo realne będzie wsparcie z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Jeżeli będzie to realne, będziemy musieli czekać, przygotowywać dokumentację. A jeżeli nie będzie to realne, to będziemy wcześniej rozpoczynali prace.

Kiedy chciałby pan mieć ukończoną rewitalizację elektrociepłowni?

Daty nie mam. Tu trzeba jeszcze parę rzeczy poukładać. Cieszę się, że wreszcie dobrnęliśmy do podpisania umowy przedwstępnej, bo przez różne zajęcia komornicze było to skomplikowane.

Ale można założyć, że Bytom i Śląsk swoją perełkę będą mieć uratowaną.

Myślę, że tak. My zawsze wchodzimy mocno w lokalną społeczność. Wie pan, ja się bardzo dobrze poczułem w Bytomiu. Lubię te klimaty, ludzi. Oni są bardzo wdzięczni. 

Tacy są Ślązacy.

Zgadza się, są świetni. Jestem z Lubelszczyzny, pamiętam, jak za Gierka sporo osób z moich stron wyjeżdżało na Śląsk robić kariery. Potem Śląsk stracił, ale zasługuje na odbudowę. Cieszę się, że mogę dołożyć do tego swoją cegiełkę.

Porozmawiajmy jeszcze o drugim projekcie – pałacu w Siemianowicach. Jak to się stało, że państwo go przejęli?

Przejęliśmy 90 proc. udziałów w spółce i spłacamy jej zobowiązania. Jest ich bardzo dużo. Odbyło się to w tym samych dniach co zawarcie umowy przedwstępnej na zakup elektrociepłowni. Także będziemy realizowali równolegle dwa projekty na Śląsku.

Właściciele pałacu przychodzili do nas dość długo prosząc o pomoc. Świetna lokalizacja na skraju parku, natomiast przeholowali ze zobowiązaniami. Spółce groziła upadłość, komornicy, ale zdecydowaliśmy się uratować im skórę.

fot. slaskie.travel.pl

Jakie macie plany co do pałacu?

Na pewno reprezentacyjne. Duży park, piękne sale, chyba ze 300 pomieszczeń, stajnia w industrialnym stylu. Inwestycja ciekawa, na pewno nie tak duża jak Bytom. Powiedziałbym – normalna.

Do prac przystępujemy niezwłocznie. Już pewne roboty zostały wykonane przez poprzednich właścicieli. Część pieniędzy pochodziła od marszałka województwa, dlatego prace te są obwarowane terminami. Także dogadujemy się z wykonawcami. Mamy zamiar znacznie poszerzyć obszar prac. Część dopiero będziemy projektować, dlatego sądzę, że inwestycja zajmie nam dwa lata.

Dziękuję za rozmowę.

Czytaj więcej o obiektach, odnawianych przez Grupę Arche:

<<Grupa hotelowa Arche przejęła pałac w Siemianowicach Śląskich>>

<<Elektrociepłownia w Bytomiu bliska zmiany w hotel>>

Oceń publikację: + 1 + 23 - 1 - 4

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Otrzymuj najciekawsze newsy biznesowe ze Śląska!

Zapisz się do naszego newslettera!

Sonda

Czy czujesz się szczęśliwy mieszkając w woj. śląskim?






Oddanych głosów: 538

Prezentacje firm