Wiadomości

JSW wznowi akcję na Pniówku. Ratownicy: "Jesteśmy świadomi zagrożenia"

2023-02-03, Autor: Kamil Budniok

Już jutro (4 lutego) zostanie wznowiona akcja ratownicza w KWK Pniówek. To tam, po kwietniowej tragedii pod ziemią zostało 7 górników, w tym ratownicy. A jakie nastroje panują wśród nich? Jako doświadczona grupa, ratownicy są świadomi ryzyka.

Reklama

W sobotę (4 lutego) wznowiona zostanie akcja ratownicza na KWK Pniówek. W kwietniu 2022 roku doszło tam do katastrofy górniczej. W związku z dużym zagrożeniem w rejonie tragedii zawieszono akcję ratowniczą. Ratownicy poszukiwać będą siedem osób, które od kwietnia 2022 roku uznawane są za zaginione. Pod ziemią znajduje się dwóch górników oraz zastęp ratowników góniczych. Głównym celem akcji jest wydrążenie nowego chodnika. Wszystko potrwa kilka miesięcy.

W związku z tą sytuacją zapytaliśmy jakie nastroje panują wśród ratowników.

"Jesteśmy świadomi zagrożenia"

Ratownicy mówią, że w takiej pracy ryzyko istnieje zawsze. Szczególnie w rejonie, gdzie jeszcze niedawno doszło do katastrofalnych w skutkach wybuchów metanu. Każdy zastęp ma swojego dowodzącego, który dzięki swojemu doświadczeniu sprawuje pieczę nad pozostałymi ratownikami. Zawsze są jednak obawy.

Ratownicy do bardzo świadoma zagrożeń grupa zawodowa, która wie co może czekać za tamą izolacyjną. Tak My ratownicy też mamy obawy i boimy się tak jak każdy rozumny i świadomy pracownik, jednak wieloletnie doświadczenie i prowadzony system szkoleń dla ratowników pozwala nam radzić sobie ze stresem i realizować nasze cele podchodząc do nich w sposób zadaniowy. W każdy zastępie jest zawsze zastępowy, jest to osoba najbardziej doświadczona i to on ma trzymać pieczę nad pozostałymi członkami zastępu. To zaufanie i często duża więź zawodowa miedzy ratownikami pozwala im na realizacje najtrudniejszych zadań. Ale zawsze są jakieś dodatkowe obawy i pytania - mówi Leszek Modzelewski, Przewodniczący ZOK ZZRG w Polsce przy JSW S.A.

Na Pniówku zorganizowane zostało spotkanie, podczas którego wyjaśniono główne założenia akcji ratowniczej. Dyrekcja kopalni rozmawiała także z przedstawicielami innych kopalń, z których pracownicy będą brać udział w akcji.

Tu na wysokości stanął obecny dyr. KWK Pniówek - pan Marian Zmarzły, który spotkał się z zastępowymi i ratownikami z kopalni Pniówek, zdradzając cele i założenia do zrealizowania podczas planowanej akcji. Zwrócił też mocno uwagę na aspekty bezpieczeństwa, i fakt występowania zdiagnozowanych zagrożeń. Spotkał się również z kierownikami kopalnianych stacji z pozostałych kopalń, które będą wspierać akcje swoimi ratownikami, wyjaśniając wszystko to co swoim pracownikom - dodaje Modzelewski.

Głosy sprzeciwu?

Ryzyko takiej akcji może wywołać jakiś sprzeciw. Jednak wśród ratowników nie było osób, które stanowczo sprzeciwiliby się akcji. Jak sami mówią, na dole zostało 7 ich kolegów, więc wiadome było, że prędzej czy później trzeba będzie po nich wrócić.

Każdy ma świadomość, że prędzej czy później musi dojść do wznowienia ze względu na pozostawanie dotąd na dole kopali w otamowanym rejonie 7 naszych kolegów, a także ze względu na inne czynniki. Nie spotkałem się jednak z głosami sprzeciwu co do samego wznowienia akcji ratowniczej. Wierzymy, że nad planem akcji pracują najlepsi specjaliści i to oni mają za zadanie jak najlepiej przeanalizować sytuację przed rozpoczęciem akcji, a sam Kierownik Akcji będzie najlepszym fachowcem w tej dziedzinie - wyjaśnia Leszek Modzelewski i przy okazji zaznacza, ze gdyby coś było nie tak od razu organizacja by interweniowała.

Strach jest ogromny

Świadomość tego, że podczas ostatniej akcji zginęło tak wiele osób, a równie dużo zostało poszkodowanych na pewno wzbudza w ratownikach strach. Tym bardziej, że już jutro ponownie wejdą w teren, gdzie kilka miesięcy temu kopalnia "zabrała" im kolegów, znajomych i przyjaciół.

Strach jest zawsze odczuwalny, ale co ważne dla braci ratowniczej, żaden z ratowników nie odmówił udziału w akcji.

Jak do tej pory nie dotarły do mnie żadne informacje dotyczące tego by któryś z ratowników odmówił zaangażowania przed ponownym wejściem w rejon katastrofy. Tak, przed samą akcją jest obawa i pewien strach. Proszę przypomnieć sobie, jaką cenę zapłacili nasi koledzy przy ostatniej akcji w tym rejonie - dodaje przewodniczący Przewodniczący ZOK ZZRG w Polsce przy JSW S.A

Kiedy ratownicy wykonują już swoją pracę zapominają o strachu, nie ma na to czasu. Zresztą podobnie jest także w innych zawodach. Trzeba być w 100% skoncentrowanym na tym, jak odpowiednio wykonywać swoją pracę. Jak zaznacza Leszek Modzelewski, strach przed wejściem jest ogomny, ale ratownicy nie odmawiają.

W czasie wykonywania czynności już podczas akcji ratowniczej raczej nie ma czasu na strach, jest to niejednokrotnie ogromny wysiłek i koncentracja uwagi na poleconym zadaniu. Liczy się szybkie i sprawne wykonanie zleconej roboty. Myślę jednak, że w wolnych chwilach przed akcją czy po niej jest czas na refleksje pokonanie ewentualnego lęku i podjęcie decyzji o uczestnictwie w akcji indywidualnie przez każdego ratownika. Kiedy do akcji wychodzą kolejne zastępy i nie wracają wszyscy żywi lub po raz kolejny wracają z oparzeniami i poważnymi obrażeniami ciała, strach do pokonania jest ogromny, ale nie znam przypadku w którym ratownik odmawia ponownego wejścia - mówi Modzelewski.

Na Pniówku pracować będzie dziewięć zastępów po 5 ratowników na każdej zmianie. Nie ma przypadku odmowy udziału.

Nie posiadam informacji, aby ktokolwiek odmówił udziału w planowanej akcji. Ilość ratowników wynika z warunków w rejonie prowadzenia akcji i częściowo jest regulowana przepisami. Kierownik akcji i jego sztab doradczy przed planowaną akcją wyliczają ilość ratowników do akcji uwzględniając mogące wystąpić niepożądane czynniki. Na każdej z kopalń JSW S.A. jest informacja o planowanej akcji i ratownicy są gotowi do ewentualnej szybkiej mobilizacji - słyszymy.

Tragedia na Pniówku a nowi ratownicy

Katastrofa na KWK Pniówek na pewno nie sprzyja w pojawianiu się nowych ratowników górniczych. Taki stan jednak jest już od pewnego czasu, a sama tragedia tylko pogłębiła problem. Ratownictwem nie interesują się młodzi pracownicy, ale zarząd wypracował pewne mechanizmy, które miały pomóc w przyjściu nowych ratowników. Te pomysły spotkały się jednak z oporem jednego z liderów organizacji związkowych.

Spadająca liczba ratowników w JSW i brak dostatecznego zainteresowania przez młodych pracowników to poważny problem, z którym pracodawca boryka się od dłuższego czasu. Ostatnia tragedia nie pomaga obecnej sytuacji. Zarząd bardzo szybko podjął działania w sprawie wypracowania odpowiednich mechanizmów motywacyjnych dla kandydatów na ratowników. Jednak silny opór jednego z liderów organizacji związkowej, która w swoich szeregach również ma ratowników, uniemożliwił wprowadzenie rozwiązań wypracowanych przez zespół specjalistów w dziedzinie ratownictwa powołany przez prezesa Paździorko. Szkoda mi tylko dyrektorów, którzy odpowiadają za stan drużyn ratowniczych i bezpieczeństwo na kopalniach. Smutne - podsumowuje Leszek Modzelewski.

Do tematu ratowników górniczych jeszcze wrócimy. Przypomnijmy, że akcja ratownicza zostanie wznowiona jutro.

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Sonda

Czy czujesz się szczęśliwy mieszkając w woj. śląskim?






Oddanych głosów: 694