Należąca do Węglokoksu Kraj kopalnia Bobrek w Bytomiu będzie prowadzić wydobycie tylko do końca 2025 roku. Jednocześnie reprezentanci związków zawodowych działąjących w spółce otrzymali od minister przemysłu Marzeny Czarneckiej zapewnienie, że żaden z górników pracujących w tamtejszym zakładzie nie straci pracy. Co zatem resort planuje w związku z likwidacją Bobrka?
Przypomnijmy, na samym początku miesiąca pisaliśmy, że kopalnia Bobrek z Bytomia będzie fedrowała tylko do końca 2025 r. Potem rozpocznie się jej likwidacja, o czym poinformował w piśmie do pracowników zarząd spółki Węglokoks Kraj, właściciela zakładu.
Decyzja o wcześniejszym wygaszeniu kopalni jest następstwem opinii wydanej przez Wyższy Urząd Górniczy po marcowym wstrząsie w zakładzie <<Koniec górnictwa w Bytomiu. Kopalnia "Bobrek" do wcześniejszej likwidacji>>.
Dodajmy, że KWK Bobrek, jedyny zakład należący do spółki Węglokoks Kraj, był ostatnią kopalnią działającą w Bytomiu. Wcześniej, wraz z końcem 2020 roku, wydobycie węgla zakończył - z powodu całkowitego wyeksploatowania udostępnionego złoża - Ruch Piekary, część kopalni Bobrek-Piekary.
Oznacza to, że wraz z końcem wydobycia w Bobrku, zakończy się górnicza tradycja Bytomia. A dla około 1800 zatrudnionych tam górników nadchodzą trudne czasy.
Tymczasem nadzieją dla pracowników Bobrka jest deklaracja minister przemysłu Marzeny Czarneckiej.
2 lipca szefowa resortu zabrała głos w sprawie wcześniejszej likwidacji kopalni. Zapewniła, nie tylko, że zarówno miasto Byton, jak i właściciel kopalni - spółka Węglokoks Kraj - mogą liczyć na rządowe wsparcie, ale także, że żaden z pracowników Bobrka nie straci pracy.
Co zatem resort przemysłu planuje w związku z jednoznaczną (i dość odważną) deklaracją minister Czarneckiej?
- Do końca przyszłego roku nadal będziemy prowadzić wydobycie, aby w całości wyeksploatować udostępnione złoże. Od początku 2026 roku konieczne będzie rozpoczęcie działań likwidacyjnych. Pani minister potwierdziła, że likwidacja naszej kopalni będzie prowadzona z wykorzystaniem naszej załogi w oparciu o zapisy zawarte w umowie społecznej, z wykorzystaniem gwarancji świadczeń socjalnych w całym okresie likwidacji, tj. urlopów górniczych, urlopów dla pracowników zakładów przeróbki mechanicznej węgla, jednorazowych odpraw pieniężnych oraz alokacji do innych spółek węglowych, dających gwarancję kontynuacji zatrudnienia – podkreślają w komunikacie kierowanym do załogi reprezentanci zakładowych organizacji związkowych z Węglokoksu Kraj cytowani przez portal solidarnosckatowice.pl.
Jesteśmy przekonani, że dzięki dalszej dobrej współpracy z zarządem Węglokoksu Kraj i Ministrem Przemysłu zrealizujemy nasz nadrzędny cel, jakim jest zagwarantowanie zatrudnienia wszystkim pracownikom naszej spółki, którzy wyrażą wolę kontynuowania pracy w branży górniczej – zapewniają związkowcy działający przy Węglokoksie Kraj.
Reprezentanci strony społecznej przypominają przy tym, że do rozpoczęcia likwidacji pozostało 1,5 roku, a sam proces likwidacji kopalni potrwa też zapewne kilka lat i będzie oparty o załogę własną kopalni.
Dzięki temu część pracowników uzyska w tym czasie uprawnienia emerytalne bądź możliwość skorzystania z urlopu górniczego. Pracownicy bez prawa do tych świadczeń zostaną przeniesieni do innych kopalń w innych spółkach, ale rozmowy o szczegółach alokacji dopiero przed nami – mówi Jarosław Grzesik, szef "Solidarności" w bytomskiej kopalni.
Zapytany o ocenę sytuacji, Jarosław Grzesik przyznaje, że po marcowym wstrząsie w kopalni liczono się z taką decyzją górniczego urzędu.
To decyzja fachowców, specjalistów, którzy kierują się względami bezpieczeństwa. Trudno z nią polemizować, czy przeciw niej protestować – przyznaje szef "S" w kopalni Bobrek.
Podkreśla, że opinia WUG dotyczy co prawda wyłącznie obszaru Bobrek-Miechowice 1, znajdującego się w rejonie filara ochronnego szybów miechowickich i nie oznacza, że cała kopalnia jest nadmiernie zagrożona.
Niestety nie jest to jednoznacze z dobrymi prognozami dla Bobrka. Jak wyjaśnia Jarosław Grzesik, "nadmiernie zagrożony jest tylko ten rejon, w którym spółka planowała wydobyć jeszcze kilkanaście milionów ton węgla, co miało przedłużyć żywotność kopalni o kilkanaście lat".
Okazało się to niemożliwe. Musimy zatem wydobyć to, co zostało do wydobycia w Polu Północnym kopalni Bobrek. Tam nie ma takich zagrożeń jak w obszarze Bobrek-Miechowice 1, ale niestety kończy się złoże, co oznacza, że kopalnia będzie musiała za kilkanaście miesięcy zakończyć wydobycie i rozpocząć proces likwidacji – wyjaśnia związkowiec.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.