Sytuacja z koronawirusem może wpłynąć tragicznie na przynajmniej niektórych śląskich touroperatorów. Możliwe są bankructwa – mówi Jadwiga Wieczorek, prezes Śląskiej Izby Turystyki.
Jadwiga Wieczorek, prezes Śląskiej Izby Turystyki, zrzeszającej ponad 40 firm z woj. śląskiego świadczących usługi turystyczne mówi, że koronawirus może skutkować bankructwami zwłaszcza małych firm.
- Większość mniejszych touroperatorów chcąc zabezpieczyć dla klientów wycieczkę w miesiącu czerwcu, lipcu czy wrześniu musi wpłacić zadatki, nie zaliczki a zadatki. Nawet dotyczą imprez nad polskim morzem. W tym momencie nie jesteśmy chronieni, nie możemy się ubezpieczyć od epidemii.
Jeżeli klient nam się wycofa, musimy tę reklamację rozstrzygnąć. Wiadomo, że zgodnie z ustawą o usługach turystycznych nie powinniśmy zwracać tych pieniędzy, bo jest to nieuzasadnione (muszą być inne przesłanki), ale może się okazać, że touroperatorzy będą wypłacać klientom, a sami nie dostaną zwrotu od naszych partnerów zagranicznych czy partnerów w kraju. Jako przedsiębiorcy nie jesteśmy pod tym względem chronieni – mów Jadwiga Wieczorek, która również jest właścicielem biura podróży.
Izba przeprowadziła 28 lutego wśród swoich członków ankietę na temat odwołań imprez we Włoszech. W badaniu zdecydowała się wziąć udział połowa członków Izby. I z tego grupy tylko jeden touroperator przesunął wyjazd do północnych Włoch z marca na czerwiec. Był to wyjazd grupy szkolnej.
- Pozostali touroperatorzy planujący wyjazdy do Italii w kwietniu, maju, wrześniu, październiku, to żaden z nich nie odwołał imprez na dzień 28 lutego. W jednym biurze podróży pięciu klientów odwołało wyjazd do Włoch w kwietniu, a jeden touroperator wycofał oferty wyjazdów na narty do Włoch do końca marca. Wszyscy pozostali mieli oferty bez zmian – mówi Jadwiga Wieczorek zaznaczając, że są to dane na 28 lutego, a sytuacja mogła od tego czasu ulec zmianie.
Przedsiębiorcy najbardziej obawiają się paniki związanej z odwoływaniem rezerwacji i minimalizują ryzyko strat:
- Nie wysyłamy klientów w regiony, gdzie jest największy problem, np. do północnych Włoch. Staramy się przesuwać te impezy. Ale zrobiła się mała panika i ludzie zaczęli wycofywać się nawet z wczasów w Polsce, które mają być w lipcu, sierpniu, wrześniu nad polskim morzem. Nie wszyscy są w stanie właściwie zinterpretować podawane ogólnie informacje o aktualnej sytuacji i to wywołuje małą panikę.
Jadwiga Wieczorek dodaje, że szczyt imprez przypadnie na kwiecień, maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, więc dopiero się okaże, czy będą rezygnacje i spadki rezerwacji, a jeśli tak – to jak duże.
Prezes Izby uważa, że branża powinna otrzymać wsparcie z państwa. Przywołuje Turystyczny Fundusz Gwarancyjny, który dotychczas zabezpieczał klientów na wypadek bankructw biur podróży.
- Teraz mamy sytuację inną. W 2019 roku nie było spektakularnych upadków, fundusz się jednak gromadzi, bo każde biuro rzetelnie odprowadza kwoty i izby turystyki wnioskują o uruchomienie środków z tego funduszu na wsparcie firm, ale z tego co wiem, to rozmowy są ciężkie i może się to skończyć dla nas, przedsiębiorców niekoniecznie po naszej myśli – zauważa Jadwiga Wieczorek.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.