Górnik z Kopalni ROW - Ruch Jankowice (Pooska Grupa Górnicza) od środy przebywa w szpitalu zakaźnym. Miał kontakt z zarażonym na koronawirusa i źle się czuje. Mimo to zarówno on, jak i jego rodzina nie byli objęci kwarantanną, choć zabiegali o to od kilku dobrych dni. Jego żona obwinia rybnicki sanepid za opieszałość. - Myślę, że w podobnej sytuacji jest masa ludzi – mówi nam.
Dzisiejszy artykuł Rybnik.com.pl jest pokłosiem wczorajszego tekstu o poważnej sytuacji w KWK Jankowice. Z redakcją skontaktowała się żona jednego z górników (imiona i nazwiska małżeństwa znane redakcji). Poruszył ją szczególnie fragment dotyczący wymazobusów, które jeżdżą do pracowników tej kopalni.
- Proszę mi wierzyć, nie wszystkim jest udzielana pomoc. Dlatego tak zdziwiłam się informacją o wymazobusie – mówi na wstępie kobieta.
Musimy wrócić do ubiegłego czwartku. Mąż naszej rozmówczyni miał wtedy kontakt z osobą, która zaraziła się koronawirusem - innym górnikiem z KWK Jankowice. Gdy tylko rodzina z Rybnika dowiedziała się o tym fakcie, próbowała działać. W grę wchodziło zdrowie i życie nie tylko górnika, ale i jego żony oraz rodziców, z którymi małżeństwo mieszka.
- Rybnicki sanepid nie wpisał jednak ani mnie, ani mojego męża na kwarantannę. Od poniedziałku prosiliśmy o testy, jakąkolwiek pomoc. Usłyszeliśmy tylko, że mamy czekać na telefon z sanepidu. Nikt nie dzwonił. W środę mąż poczuł się gorzej, sam musiał dzwonić do szpitala w Raciborzu i tam pojechać – usłyszeliśmy od naszej rozmówczyni.
Dopiero w Raciborzu uzyskał pomoc. Skarżył się na objawy grypopodobne, czyli bóle mięśni, kaszel, katar, biegunka. Pobrano mu wymazy do badań.
Mężczyzna był co prawda ujęty na liście kwarantanny, ale sporządzonej przez Polską Grupę Górniczą. Jego nazwisko nie pojawiło się jednak w spisie sanepidu.
Mimo to przed podróżą do Raciborza, poinformował policję w Rybniku o swoich zamiarach.
- Komendant policji był w szoku, że mąż nie jest na sanepidowskiej liście kwarantanny. Miał dzwonić tam w tej sprawie. Mieszkamy z teściami. Mama męża ma choroby współistniejące. Pracodawca, czyli kopalnia wysłała listę górników do sanepidu, był na niej mój mąż. Sanepid miał się zająć, ale na deklaracji się skończyło, a kontakt jest utrudniony – mówi żona górnika.
Nasza rozmówczyni czuje, że jej rodzina jest poza systemem.
- Pani z sanepidu powiedziała przez słuchawkę, że jak mi czy teściom się pogorszy, to mamy dzwonić do rodzinnego lekarza. Pomocy nie będziemy mieć, bo nie jesteśmy na liście. Dzisiaj mija tydzień kontaktu mojego męża z zarażonym górnikiem. Usłyszałam też, że czego ja oczekuję, że mam sobie wybić z głowy, bo oni mają z 200 takich przypadków i nikt nie będzie zajmował się moim mężem – słyszymy.
Teoretycznie zarówno mąż naszej rozmówczyni, jak i ona nie mieli kwarantanny.
- Rozumiem, że możemy wyjść z domu i zarażać innych? Jak się dowiedziałam, w jakiej jesteśmy sytuacji przestaliśmy wychodzić na zewnątrz. My mieliśmy świadomość zagrożenia, ale masa innych osób może być tego nieświadoma – dodaje.
O zabranie głosu poprosiliśmy rybnicki sanepid. Oto odpowiedź Michała Dudka, dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rybniku:
Służby BHP KWK „Jankowice” przesyłają listy osób narażonych na kontakt z osobą u której potwierdzono zakażenie koronawirusem, jednocześnie każdą osobę znajdującą się na listach informują, że mają zablokowane karty wstępu do zakładu i mają pozostać w domu wraz z członkami rodziny do czasu kontaktu z nimi Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Listy te są następnie przekazywane do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rybniku. Po weryfikacji narażenia na czynnik biologiczny i zakwalifikowaniu osób do objęcia obowiązkiem kwarantanny osoby te w miarę możliwości na bieżąco umieszczane są w systemie EWP (system kwarantann), do którego mają wgląd uprawnione organy w tym Policja. Jednocześnie informuję, że aktualnie obowiązkiem kwarantanny objętych jest 471 pracowników KWK „Jankowice".
Tymczasem w kopalni Jankowice znów przybyło osób z koronawirusem. PGG informuje dziś o 79 przypadkach. Wczoraj było 74 osób. Kopalnia Jankowice jest jednym z największych obecnie ognisk epidemii w Polsce.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Bruksela chce pomóc Polsce w odejściu od węgla. "Nowe perspektywy dla górników"
17370Rodzime czarne złoto uderzy w kieszenie. "Wybierając polski węgiel, zapłacimy więcej"
7892Katowice Airport idzie jak burza. W Pyrzowicach padnie rekord wszech czasów?
7871JSW: nie udało się znaleźć ostatniego górnika. Akcja ratownicza w Pniówku przerwana
2069Wrócą po zaginionych górników. JSW rusza z kolejnym etapem akcji ratowniczej na Pniówku
1072Katowice Airport idzie jak burza. W Pyrzowicach padnie rekord wszech czasów?
+40 / -2Wyborcza: Dyrektor kopalni Pniówek przyznał, że był szantażowany przez prezesa JSW
+30 / -11Związkowcy chcą odwołania prezesa PGE. "Niewiarygodne, co się odstawiło"
+20 / -10Echa odwołanego Fest Festivalu. UOKIK wszczyna postępowanie przeciwko Goingapp
+12 / -5Robinhudyzm niejedno ma imię. Dlaczego płaca minimalna nie popłaca? Tłumaczy finansista
+7 / -0Bruksela chce pomóc Polsce w odejściu od węgla. "Nowe perspektywy dla górników"
6Ruszyła budowa przedłużenia ulicy Mickiewicza w Katowicach. Od dziś utrudnienia
0Inflacja zjada majątek Polaków. W niespełna dwa lata pożarła 200 miliardów oszczędności
0Katowice docenione przez przedsiębiorców. Miasto z nagrodą "Przyjazny Samorząd"
0Cuda na stacjach paliw - powitamy 5,99 zł/l? "Polska wyłamuje się z globalnych tendencji"
0