Inwestycje i nieruchomości

PiS do PO ws. Elektrowni Rybnik: weźcie się do roboty!

2024-10-31, Autor: Bartłomiej Furmanowicz

Elektrownia Rybnik, która w ostatnich tygodniach nie schodzi z czołówki zainteresowania mediów, była tematem pierwszego wystąpienie posła Michała Wosia, jako prezesa lokalnych struktur PiS. Jak zaznaczyli przedstawiciele ugrupowania, chcieli „zweryfikować naciągane” informacje, które pojawiły się ostatnio w przestrzeni. Mieli też apel do rządzących, aby wzięli się do roboty. Gorzej było z odpowiedziami na trudne pytania dziennikarzy.

Reklama

„Weźcie się do roboty”

Nowemu prezesowi PiS w okręgu wyborczym nr 30 towarzyszyła w miniony wtorek przed elektrownią „mocna ekipa”. Był poseł Bolesław Piecha i radni z Andrzejem Sączkiem na czele – szefem klubu w Rybniku. Jak usłyszeliśmy, dzisiejsze spotkanie miało służyć weryfikacji naciąganych faktów, związanych z zakładem.

Dotyczy to nie tylko naszego okręgu, nie tylko Śląska, ale to jest sprawa bardzo ważna z perspektywy całej Polski. Zresztą składałem w tej sprawie, podobnie jak pan poseł Piecha interpelacje. Dzisiaj chcemy razem jeszcze raz zaapelować w dosadnych słowach: weźcie się do roboty, lokalna Platformo, weźcie się do roboty i ratujcie te miejsca pracy. Przestańcie mydlić ludziom oczy, tylko zrealizujcie te sprawy tak jak powinny być zrealizowane – oznajmił Michał Woś.

Dodał następnie, że Elektrownia Rybnik nie wzięła udziału w aukcji na rynku mocy.

Jak ci nowi zarządcy ci, którzy za Polskę odpowiadają od roku, chcą sobie z tym poradzić? To jest w ich rękach. Natychmiast powinni podjąć te działania, żeby ta elektrownia funkcjonowała dłużej niż do uruchomienia bloku gazowo-parowego. Inaczej będzie to gigantyczny cios nie tylko dla Rybnika, nie tylko dla regionu, okręgu, dla Śląska, ale niezwykle istotna sprawa też z perspektywy Polski, zresztą podobnie jak sprawa Rafako. To jest niezwykle istotne, żeby właśnie ci panowie po prostu się wzięli do roboty, bo nie mają czym się chwalić, to jest koalicja chaosu, która rządzi już blisko od roku. Rok minął od wyborów, a tam się tylko kłócą – stwierdził poseł PiS.

Andrzej Sączek: pismo z 2020 jest typowo techniczne, niemające żadnego skutku

Głos zabrał radny Andrzej Sączek. Odniósł się do pisma, które na początku października przedstawił poseł Marek Krząkała (PO), a które omawialiśmy już parę razy. Chodzi o informację w nim zawartą, jakoby węglowa Elektrownia Rybnik miała zakończyć działalność już w 2023 roku.

Słyszymy o różnych spotkaniach, o rozmowach, wizytach posłów, przedstawicieli władz miasta Rybnika w zarządzie PGE. I jakie są efekty? Przyjeżdża pan poseł (mowa o Marku Krząkale – red.), robi konferencję, udostępnia informacje. Tutaj mam wspominane pismo, w którym nie ma żadnej sygnatury, nie ma odniesienia, czy przekazania do wiadomości właścicielowi Ministerstwa Aktywów Państwowych. Pismo typowo techniczne, zarządcze, niemające żadnego skutku, jeżeli chodzi o kwestię likwidacji elektrowni Rybnik. Jesteśmy w 2024, elektrownia pracuje, cztery bloki są czynne. Jak widać naocznie, ta elektrownia może funkcjonować - stwierdził Andrzej Sączek.

Zaznaczył, że po sporządzeniu pisma, podjęte zostały kolejne inwestycje.

Kolejne miliony zostały przeznaczone na wytwornicę pary, która pozwala elastycznie pracować blokom w naszej elektrowni. Pan poseł Marek Krząkała, nie wiem po co jeździ do zarządu elektrowni Rybnik, bo mam wrażenie, że mając tę wiedzę, którą posiada, to jeździ po to, żeby znaleźć potwierdzenie słuszności podjętych decyzji o likwidacji elektrowni Rybnik w 2025 roku. Bo jak można inaczej nazwać wyjście z gabinetu prezesa PGE, chwalenie się pismem podpisanym przez dwóch członków zarządu bez decyzji Rady Narodowej, bez decyzji całego zarządu, bez informowania właściciela Ministerstwa Aktywów Państwowych, premiera, że Elektrownia Rybnik ma być zamknięta w 2023 i to jest decyzja już wcześniej podjęta. Otóż nie. Pan Krząkała doskonale wiedział, bo w 2029 pojęte zostaną rozmowy, żeby elektrownia funkcjonowała do 2035 – oznajmił radny.

Andrzej Sączek oparł się na często tutaj omawianej umowie społecznej, która jego zdaniem jest zagrożona, a wypracowane punkty porozumienia ze związkowcami – nie zostaną zrealizowane.

Obawiam się o miejsca pracy. W przypadku elektrowni, zatrudnia 500 osób, do tego 1200 działa wokół niej w firmach kooperujących. Dodajmy otoczenie biznesowe – około 1700 ludzi. Weźmy też pod uwagę górnictwo i ewentualne skrócenie funkcjonowania górnictwa, a szczególnie w naszym przypadku kopalni ROW, która rzeczywiście na bazie kopalni Jankowice i Chwałowice ma funkcjonować najdłużej właśnie do tego 2049 roku. Obawiam się, że to może przyspieszyć również likwidację górnictwa i kolejne utraty miejsc pracy, ale to już byśmy liczyli w dziesiątkach tysięcy miejsc pracy w przypadku Rybnika i otoczenia biznesowego – wyliczał szef klubu radnych PiS.

Radny powołuje się na interpelację

Andrzej Sączek scedował swoją uwagę na pośle PO. Marek Krząkała wskazał bowiem, że to za rządów Prawa i Sprawiedliwości zapadła decyzja o wygaszeniu ostatnich działających bloków elektrowni.

Radny PiS odpierając taką retorykę powołał się na interpelację polityka PO z 2020 roku.

Mam odpowiedź od pani marszałek Sejmu - Elżbiety Witek. Jest podpisana przez Artura Sobonia z Ministerstwa Aktywów Państwowych. Wykazano, że „elektrownia Rybnik będzie funkcjonować do 2030 roku w oparciu o węgiel kamienny. W 2029 roku dokonana zostanie analiza możliwości jej dalszego funkcjonowania. Porozumienie zostało podpisane zarówno przez stronę rządową, jak i przedstawicieli strony społecznej”. Więc pan Krząkała doskonale wie, nie wiem, dlaczego posiłkuje się pismem podpisanym - powtórzę - przez dwóch wiceprezesów i jakby chciał potwierdzić słuszność podjętej decyzji o zamknięciu tej elektrowni – oznajmił Sączek.

Głos zabrał Michał Woś.

Jak Państwo widzą, pan Krząkała, czarno na białym, dostał informację o twardych zobowiązaniach naszego rządu, Zjednoczonej Prawicy, jak to powinno być realizowane – dodał.

Niewygodne pytania dziennikarzy

Obecne na konferencji media wskazały, że decyzje, o których mówili przedstawiciele PiS, zostały podjęte w czasach ich rządów. Właśnie wtedy PGE GiEK powinno wziąć udział w aukcjach zamówień na rynku mocy. Dotyczyły one roku 2026. Teraz jest na to za późno, bo aukcje związane są już 2029 rokiem.

Michał Woś przyznał, że „to prawda”.

Natomiast są decydujący, którzy odpowiadają za Polskę dzisiaj. My na to mieliśmy plan. Twarde zobowiązanie było. Było pokazane, jak to zobowiązanie powinno być realizowane. I my domagamy się tego, żeby Platforma nie robiła, jak to oni najchętniej robią - wywalać ludzi, zamknąć wszystko, tylko żeby zaproponowali pomysły, kontynuowali te sprawy, które mają na piśmie, mają plany przyjęte w samym zarządzie PGE.

Dziennikarze zwrócili jednak uwagę, że doszło do chaosu w papierach. Z jednej strony rząd PiS zwarł porozumienie ze związkowcami, a z drugiej strony w ich czasach sporządzono pismo o wygaszeniu elektrowni. Tu włączył się Bolesław Piecha.

Przede wszystkim musimy wiedzieć, że w Polsce obowiązuje ład korporacyjny, obowiązuje prawo, że jeżeli dwóch wiceprezesów coś podpisze, to nie znaczy, że należy to realizować. Jest rada nadzorcza pod całkowitą kontrolą rządu. Więc proszę pytać tych, którzy mają wpływ na obsadzanie rady nadzorczej, my takiego wpływu na dzisiaj nie mamy. I szkoda, bo wtedy byłyby inne decyzje. W PGE nie było żadnej decyzji. To pismo (z 2020 roku) mówi tylko o propozycjach – odparł Bolesław Piecha.

Przedstawiciele PiS wskazują, że pismo o zakończeniu działalności elektrowni konwencjonalnej nie ma żadnej sygnatury i jest jedynie opinią dwóch członków zarządu o randze wiceprezesa.

Na tym nie koniec pytań dziennikarzy. Wskazali, że bloki elektrowni w Rybniku nie mogłyby funkcjonować ze względu na normę emisji CO2. Mogłyby działać dłużej, gdyby zostały zmodernizowane przez rządowy program Bloki 200+. To był pomysł Zjednoczonej Prawicy. Temat przeleżał jednak kilka lat, a decyzje nie zapadły.

W odpowiedzi Michał Woś zaczął „od Adama i Ewy”, czyli Unii Europejskiej. Mówił o najdroższym prądzie w Europie, nakładanych podatkach związanych z CO2

To jest coś, przeciwko czemu my protestowaliśmy, proponowaliśmy wyłączenia dla Polski, ale na tym zarabiają możni tego świata, finansjera. Możecie sobie państwo sprawdzić, ile spółki niemieckie nakupiły certyfikatów, mając kapitał oczywiście, wtedy, kiedy te certyfikaty były za 6 euro. W czasach, kiedy byłem ministrem środowiska dochodziło do blisko 100 euro, później to spadło 80-70, sobie w górę i w dół. Więc pod względem polityki energetycznej Polska jest zakładnikiem w tej chwili przepisów i norm, które wprowadzał Donald Tusk, na które się godził, bo to były czasy pierwszego rządu Donalda Tuska i później Ewy Kopacz – odparł.

Oznajmił, że pomysły na problemy są gotowe, znajdują się w warszawskich szufladach. Na pytanie jednak nie odpowiedział.

Padło więc pytanie, czy PiS ma jakieś pomysły na ratowanie sytuacji z elektrownią?

Ci, którzy rządzą, niech wezmą odpowiedzialność za Polskę, wezmą odpowiedzialność za państwo. My zostawiliśmy plany, które oni powinni wdrożyć. Niech to robią natychmiast – usłyszeliśmy.

Przy okazji Bolesław Piecha zauważył, że nadal nie otrzymał odpowiedzi od premiera ws. elektrowni.

Obawiamy się, że premier Tusk też nie zna odpowiedzi, bo minął już ustawowy czas wpłynięcia odpowiedzi na interpelację. Dlatego czekamy na  odpowiedź, bo myślę, że ona będzie kluczowa w tej sprawie, chyba że będzie naokoło – stwierdził poseł z Rybnika.

---

Temat przyszłości Elektrowni Rybnik stał się polem do przerzucania odpowiedzialności wśród polityków. Z jednej strony poseł Marek Krząkała wyciąga pismo z 2020 roku mówiące o tym, że za 3 lata elektrownia zakończy produkcję. Mamy końcówkę 2025 i nic takiego nie miało miejsca. Polityk tłumaczy to tym, że PiS nie chciał podnosić temperatury w czasie wyborów. Z drugiej strony dzisiejsza reakcja PiS wygląda na mocno spóźnioną (o kilka lat), skoro to za ich rządów należało złożyć zamówienie na moc po 2025 roku.

Pomiędzy nimi znajdują się pracownicy zakładu, którzy nie zamierzają brać udziału w politycznych przepychankach. Chcą tylko dotrwać do emerytury lub momentu, gdy będą mieli zagwarantowaną dalszą pracę. Śląsko-Dąbrowska „Solidarność” nadal czeka na odpowiedź premiera.

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Materiał oryginalny: https://www.rybnik.com.pl/wiadomosci,pis-grzmial-przed-elektrownia-do-po-wezcie-sie-do-roboty-z-odpowiedziami-na-trudne-pytania-bylo-gorzej,wia5-3266-60324.html

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Sonda

Czy czujesz się szczęśliwy mieszkając w woj. śląskim?






Oddanych głosów: 689