Akcja "Lucyna", zwana "psią grypą", rozlewa się na całą Polskę. Na zwolnieniach lekarskich może przebywać ok. 10 tys. mundurowych – szacują organizatorzy policyjnego protestu, choć skalę trudno zweryfikować. - Aktualną sytuację nazywamy "pudrowaniem trupa", bo to jest pudrowanie trupa, to jest gra statystykami - ocenia w rozmowie ze Śląskim Biznesem Mirosław Soboń, przewodniczący policyjnej "Solidarności" regionu śląsko-dąbrowskiego.
W całej Polsce trwa fala protestów wśród funkcjonariuszy policji, znana jako "Akcja Lucyna". W ramach akcji, zwanej "psią grypą", zdaniem organizatorów, może przebywać nawet ok. 10 tys. mundurowych.
Do niedzieli w związku z protestem na L-4 w całym kraju przebywało około 7–8 tysięcy policjantów. Od poniedziałku mocniej się ruszyło, szacujemy, że jest ich już 10–12 tysięcy, a za chwilę może to urosnąć do 20 tysięcy – powiedział "Rzeczpospolitej" Jacek Łukasik, przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Policyjnej Solidarności.
Powodem strajków są przede wszystkim wieloletnie zaniedbania w kwestii wynagrodzeń i warunków pracy. Szczegółowo na temat trudnej sytuacji w policji pisaliśmy zresztą w październiku, po rozmowie z Mirosławem Soboniem, przewodniczącym policyjnej "Solidarności" regionu śląsko-dąbrowskiego <<Strajk włoski w policji 2024. "Solidarność": Realizuje się scenariusz katastrofy kadrowej>>.
Przypomnijmy pokrótce, że protest ma wymusić zmiany systemowe: powiązanie budżetu formacji z PKB, wyższe pensje (1500 zł podwyżki od stycznia 2025 r. dla każdego funkcjonariusza i pracownika). Mundurowi domagają się również wyrównania świadczeń socjalnych do poziomu tych w wojsku, uporządkowania siatki płac.
W tej sytuacji postanowiliśmy wrócić do tematu. O ocenę bieżącej sytuacji ponownie poprosiliśmy przewodniczącego policyjnej "Solidarności".
Red.: Jak obecnie wyglądają nastroje wśród pracowników policji? Jak wygląda sytuacja?
Mirosław Soboń: - O tym jaka jest sytuacja wśród policjantów szeregowych, czyli tych na stanowiskach wykonawczych, to my już mówimy od półtora roku. Mówimy że nastroje są kiepskie i jeżeli nie będzie to zmierzać w kierunku reformy i to takiej strukturalnej - zasadniczej reformy, to zapaść kadrowa będzie się pogłębiać. Mamy tą świadomość, że młodzi ludzie każdego dnia mają możliwość podjęcia decyzji o rezygnacji z służby w policji. To samo dotyczy pracowników cywilnych, którzy w większości pracują za minimalną krajową
Skończyły się te czasy, gdzie ktoś, kto przystępował do pracy lub służby, z założeniem, że będzie służył do emerytury. Taką miał strategię, taki miał plan, ale to było kilkanaście lat wstecz. Teraz młodzi ludzie przychodzą do pracy, w tej pracy są rok, dwa, trzy, cztery i doświadczeni tym, co teraz się dzieje, podejmują decyzję o rezygnacji, o zmianie pracy.
Więc to jest taki czynnik, który jest poza wszelką kontrolą i to jest bardzo niebezpieczne, bo jeżeli mowa jest o tym, że policjanci widząc, że związek zawodowy bije na alarm, że zamieszcza nekrolog, że robi ceremonię pożegnalną, a minister mówi, że powołuje zespół i sobie usiądziemy i będziemy sobie pracować w zespole, to policjanci nie są głupi i postanowili zareagować. Oni nie będą czekać rok, dwa, trzy na pojawienie się światełka w tunelu, bo każde wyjście do służby u nich to jest po pierwsze duże ryzyko odpowiedzialności karnej i dyscyplinarnej, bo jest tej pracy dużo więcej, a jak jest dużo więcej, to trzeba ją szybciej wykonywać i niestety to się odbija na jakości. Więc oni, widząc, że związek zawodowy robi wszystko, by strona rządowa, czyli premier, minister finansów, minister spraw wewnętrznych i administracji i w koniec końców komendant główny, który też ma narzędzie do dyspozycji, jakim są środki z wakatów, jeżeli widzimy, że po ich stronie nie ma refleksji, tylko są jakieś dziwne zagrywki, to młodzi ludzie na to nie dadzą się nabrać.
- Stąd masowa ilość zwolnień lekarskich?
- Ja podejrzewam, że spora część ludzi po prostu korzysta z pomocy psychiatrów, psychologów. No bo to jest praca pod stałym napięciem, to jest praca w stałej dyspozycji kosztem rodziny, kosztem swojego życia towarzyskiego, rodzinnego. No i postanowili dać czerwoną kartkę, czyli już taką ostateczną informację, że ich cierpliwość się kończy, stąd słyszymy i czytamy o zwolnieniach lekarskich. Mamy świadomość, że każdy policjant, który idzie do lekarza uzyskać pomoc lekarską ma przed sobą fachowca, który określa czy ta pomoc mu się należy czy nie. Więc jeżeli lekarze wystawiają tyle zwolnień lekarskich, to znaczy, że coś jest na rzeczy, to znaczy, że ludzie są przemęczeni.
- Czy taka ilość policjantów na zwolnieniach powinna być dla rządzących już ostatnim dzwonkiem alarmowym?
- Zdecydowanie. I powinny się zakończyć jakieś takie rozgrywki pod tytułem, który związek jest legalny, który nielegalny, ten chce rozmawiać, ten co nie chce rozmawiać, to nie rozmawiajmy z nim, bo on jest nielegalny. To jest groteskowe.
Myślę, że każdy policjant, bez względu na barwę, do którego związku należy, mając tą swoją autonomię, może podjąć decyzję, że on z tego zwolnienia lekarskiego to już do służby nie wróci. Mogą być tacy policjanci, którzy mają 3-4 lata służby i pierwszy raz są na zwolnieniu lekarskim i on będąc na tym zwolnieniu lekarskim zobaczy, że poza policją jest inny świat jeszcze. Że jest inna rzeczywistość, że są pracodawcy, którzy poszukują ludzi z jego wykształceniem, proponując podobne warunki albo nawet lepsze warunki przy komfortowej pracy, bez tego napięcia i bez tej odpowiedzialności stałej, grożącej, karnej i dyscyplinarnej.
Jako doświadczony policjant boję się tego, że jako instytucja zostaniemy z przysłowiową ręką w nocniku w obliczu masowych odejść z policji. Ja nie wiem co potem wymyśli pan premier, pan minister. Ja widzę to w czarnych barwach, osobiście. I na pewno to nie jest dobra sytuacja, patrząc na bezpieczeństwo wewnętrzne.
- W przestrzeni publicznej jak zawsze przy takiej okazji, pojawiają się głosy, że nawoływanie do wyłudzania L4 to rodzaj wymuszenia.
- Nawoływanie do zwolnienia lekarskich brzmi groteskowo. My na pewno z tym nie mamy nic wspólnego jako organizacja. Po to zamieszczaliśmy nekrolog w prasie, po to organizowaliśmy ceremonię podrzewową pod KPRM, żeby dać ludziom informację, że sytuacja jest katastrofalna, że my jesteśmy naprawdę niewydolni instytucjonalnie. Mówimy o tym od roku, bo my wiemy "od kuchni" jak to wygląda.
Aktualny stan określamy jako pudrowanie trupa, bo to jest pudrowanie trupa, to jest gra statystykami.
- Na jakim etapie obecnie są negocjacje?
- Mamy tylko informację od pana ministra (Czesława Mroczka, Sekretarza w MSWiA - przyp. red.), że trwają prace nad propozycjami. Nad uporządkowaniem tabeli płac, czy siatki płac, bo to zostało zdemolowane w ostatnich trzech latach. Tych punktów jest dużo więcej. Mamy być traktowani podobnie jak żołnierze, socjale dostawać podobnie jak żołnierze. Ale to są jedynie zapowiedzi, które słyszymy od dłuższego czasu.....
Jesteśmy służbami mundurowymi, my jesteśmy codziennie na wojnie, żołnierze ćwiczą do wojny, przygotowują się, a my jesteśmy codziennie, więc ta rozbieżność powoduje, że sporo ludzi młodych odchodzi z policji i wstępuje do wojska. Mamy tylko informację, że prace trwają, ale to jest za mało. My musimy mieć gotowe rozwiązanie.
Jak prace tak będą długo trwać, to za chwilę faktycznie rząd będzie musiał poszukać tych policjantów widmo, którzy grali główną rolę na naszym happeningu pod KPRM. Jestem ciekaw kim zastąpią policjantów, którzy odejdą ze służby do innej pracy. Ja mam dosyć bogatą wyobraźnię, ale tej sytuacji nie potrafię sobie wyobrazić, w jaki sposób państwo polskie poradzi sobie z brakiem ludzi do pracy w Policji.
- Czyli kolejnym krokiem będą po prostu masowe odejścia z pracy?
- To jest oczywiste. Nasz katalog, jako związków zawodowych, jest gdzieś już na wyczerpaniu. My już wielokrotnie zasygnalizowaliśmy, pokazujemy postulaty, mówimy o tym, co trzeba zrobić. Druga strona proponuje powoływanie zespołu w skład którego zapraszają do konsultacji tych co tę sytuację wykreowały wcześniejszymi działaniami.... Ponadto prace zespołu zostały wyznaczone na 15 listopada. To wszystko jest bardzo mocno rozciągnięte w czasie i to niestety zaczęło się dopiero teraz dziać, a nie w momencie, gdy my pod koniec 2023 roku już sygnalizowaliśmy ten problem. Także to opóźnienie w tych pracach jest co najmniej półroczne i mamy taką świadomość, że może to być zwykła, normalna gra na zwłokę, ale niestety państwo polskie w tej sytuacji, której mamy, geopolitycznej, nie może sobie pozwolić na grę na zwłokę, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo wewnętrzne kraju. To po prostu nie powinno się wydarzyć.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Rząd szykuje plan awaryjny ws. ETS2. "Nie może uderzać w zwykłego Kowalskiego"
396Wielki powrót protestu rolników. Blokady również w województwie śląskim (mapa)
366Przerwa w przyjmowaniu wniosków. "Czyste powietrze" do poprawy!
349Sejm za dodatkowym urlopem dla rodziców wcześniaków. O to walczyli też mieszkańcy Śląska
332Agencja Rozwoju Przemysłu i Fundusz Górnośląski będą razem wspierać przedsiębiorców
275Miał oszukać Siły Zbrojne RP na blisko 70 mln zł. Producent obuwia spod Częstochowy uniewinniony
+4 / -0"Węgiel trzyma nas przy życiu". Na rządowym planie transformacji eksperci nie zostawiają suchej nitki
+2 / -0Kim są kupujący raporty historii pojazdu? Statystyki Autobaza.pl
+1 / -0"Zdeprawowane" CBA do likwidacji. Przedsiębiorcy oceniają projekt ustawy
+1 / -0Finansowy gigant opuszcza klimatyczną koalicję banków. "Co było do zarobienia na zielonej modzie, już zarobili"
+1 / -0Kim są kupujący raporty historii pojazdu? Statystyki Autobaza.pl
0"Zdeprawowane" CBA do likwidacji. Przedsiębiorcy oceniają projekt ustawy
0Lawina wniosków o wakacje składkowe. Oto dane dla poszczególnych oddziałów ZUS w woj. śląskim
0Były prezes Parku Śląskiego po 5 latach skazany za korupcję. Sąd: przyjął 100 tys. zł łapówki
0Agencja Rozwoju Przemysłu i Fundusz Górnośląski będą razem wspierać przedsiębiorców
0