Wiadomości

Rok po katastrofie w Zofiówce – JSW wprowadza monitoring załogi

2019-05-06, Autor: tora

Jastrzębska Spółka Węglowa wprowadza system monitoringu pracowników przebywających pod ziemią w kopalniach. Rozwiązania testował specjalny zespół powołany tuż po tragedii w Ruchu Zofiówka z 5 maja 2018 roku, w której zginęło pięciu górników.

Reklama

Roczne prace zespołu powołanego przez Zarząd JSW podsumowano podczas spotkania w kopalni Pniówek.

- Przez prawie rok analizowaliśmy i testowaliśmy w naszych kopalniach wszystkie rozwiązania dostępne dziś na światowym rynku. Założyliśmy, że podstawowe kryterium, jakie nas interesuje to jednoznaczna identyfikacja i lokalizacja w czasie rzeczywistym, możliwie najbardziej precyzyjnie każdego poszukiwanego pracownika w wyrobisku. W przypadku zniszczenia system musi umożliwiać szybkie odtworzenie danych historycznych i wskazanie ostatniego miejsca przebywania każdego górnika przed zdarzeniem. Po żmudnych pracach dwóch zespołów - naukowego i roboczego - udało się nam wybrać technologię opartą o metodę pomiaru sygnału radiowego (RSS), która podczas testów wypadła najlepiej – mówi Artur Dyczko, pełnomocnik ds. strategii i rozwoju Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

– Chcemy razem z kolegami z innych spółek górniczych, naukowcami i przedstawicielami dozoru górniczego zastanowić się nad tym, czy dobrą drogę wybraliśmy. Chcemy podzielić się swoimi doświadczeniami i zapytać o doświadczenia innych. Warto też pomyśleć o tym, czy wypracowany przez nas standard mógłby obowiązywał w całym polskim górnictwie – dodał Artur Dyczko.

Do testów w JSW zgłosiło się dziewięć firm. Po pierwszej weryfikacji pozostały tylko cztery, które wykorzystywały dwie odrębne technologię monitoringu załogi. Wszystkie były testowane w wyrobiskach dołowych kopalń JSW w takich samych warunkach.

- W kopalni Budryk testy trwały trzy miesiące na oddziale wydobywczym. Wszystkie cztery brygady ze wszystkich zmian zostały wyposażone w tagi i podłączone do systemu, co umożliwiało także monitorowanie w trybie ciągłym lokalizację kombajnu. Dokładność pomiarów wynosiła nawet mniej niż 1,5 metra. Mogę powiedzieć, że system testowany u nas sprawdził się w stu procentach - relacjonuje Jarosław Rutkowski, dyrektor techniczny kopalni Budryk.

Podczas dyskusji na Pniówku okazało się, że wszystkie polskie firmy wydobywcze poszukują i po części mają za sobą już testy konkretnych rozwiązań zwiększających bezpieczeństwo załóg górniczych.

Spotkanie miało charakter szerokich konsultacji branżowych, w dyskusji poza zespołem JSW udział wzięli specjaliści z Wyższego Urzędu Górniczego, Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu, KGHM, PGG, LW Bogdanka SA, Tauron Wydobycie, AGH, Politechniki Śląskiej i GIG-u.

W KGHM stosowany jest podobny system do tego, który wybrano w JSW, choć tam skupiono się na lokalizacji maszyn (aktualnie monitorowanych jest 110 maszyn w 4 oddziałach). Jeśli chodzi o monitoring załogi, to jak poinformowali specjaliści z KGHM, proces ten dopiero się rozpoczyna. W LW Bogdanka od czterech lat testuje się systemy monitoringu załogi, ale do dziś nie wybrano tam odpowiedniej technologii. W Polskiej Grupie Górniczej aktualnie system testowany jest w kopalni Staszic.

Dariusz Wójcik z Wyższego Urzędu Górniczego pogratulował JSW podejścia do tematu. - Może to, o czym się mówi od kilku lat wreszcie uda się sfinalizować na większą skalę.

Również ratownicy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu zachwalali pomysł wprowadzenia w JSW systemu lokalizacji i identyfikacji załogi. – Jeśli system ten w przypadku zdarzeń losowych pozwoli określić położenie pracownika nawet z dokładnością do pięciu, a nie do dwóch metrów, to i tak jest to ogromne ułatwienie podczas akcji poszukiwawczych. Tu nie ma o czym dyskutować. Jeśli jest sprawdzona i przetestowana technologia, to trzeba z niej korzystać – powiedział Tomasz Konwerski z CSRG.

Decyzję o podjęciu prac nad wprowadzeniem w kopalniach JSW systemu monitoringu załogi podjęto zaraz po katastrofie w Ruchu Zofiówka, do której doszło 5 maja 2018 roku, w której zginęło 5 górników. Akcja ratownicza trwała 14 dni i została uznana za najcięższą w historii polskiego górnictwa.

Oceń publikację: + 1 + 2 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Beata_ 2019-05-06
    14:40:19

    1 0

    Zawsze musi dojść do tragedii, żeby poprawić pewne normy bezpieczeństwa.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Otrzymuj najciekawsze newsy biznesowe ze Śląska!

Zapisz się do naszego newslettera!

Sonda

Czy czujesz się szczęśliwy mieszkając w woj. śląskim?






Oddanych głosów: 508

Prezentacje firm