Marcin Koza, właściciel klubu Face 2 Face w Rybniku czekał na ten moment ponad 1400 dni. Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Rybniku ruszył jego proces w sprawie otworzenia lokalu w czasie pandemii koronawirusa. Prokurator zarzuca mu sprowadzenie zagrożenia epidemiologicznego. Ten natomiast odbija piłeczkę, że poprzedni rząd i podległe mu instytucje były opresyjne wobec niepokornych przedsiębiorców.
Swego czasu o klubie Face 2 Face było bardzo głośno. Trzy lata temu doszło do sytuacji, która nigdy wcześniej nie miała miejsca w najnowszej historii Rybnika. W centrum miasta uzbrojeni policjanci starli się z protestującymi. Przedmiotem konfliktu była impreza w Face 2 Face, która zdaniem sanepidu i mundurowych nie mogła się odbyć ze względu na obostrzenia epidemiologiczne. Szeroko to relacjonowaliśmy w artykule »Wojna o Face 2 Face w Rybniku. Policja ruszyła z pałkami, gazem i bronią hukową«
W międzyczasie informowaliśmy Was też o tym, że Marcin Koza - właściciel Face 2 Face został zatrzymany w Komendzie Miejskiej Policji w Rybniku. Razem z Michałem Wojciechowskim ze Strajku Przedsiębiorców chciał złożyć dowód na to, że policjanci przekroczyli swoje uprawnienia podczas interwencji w klubie >>Właściciel Face 2 Face zatrzymany!<<
Szybko wyszedł na wolność, ale usłyszał zarzut z artykułu 165, paragraf 1, punkt 1 kodeksu karnego – sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia wielu osób poprzez spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego.
Marcin Koza (zgodził się na publikację swojego wizerunku, danych osobowych) już dzień wcześniej w mediach społecznościowych przeczuwał, że to będzie prawdopodobnie jego najtrudniejsze wystąpienie. Usłyszał bowiem zarzut spowodowania zagrożenia życia i zdrowia dla wielu osób. Sąd może go skazać na to nawet na 8 lat więzienia.
Czekałem na to 1405 dni – zauważył.
Tak też było w istocie. W czwartek pojawił się na swojej pierwszej rozprawie, gdzie usłyszał akt oskarżenia. Marcin Koza nie zgodził się na to, by w czasie procesu prokurator zadawał mu pytania. Zadaniem Piotra Machulika z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach było więc jedynie odczytanie aktu oskarżenia na podstawie art 165 kk.
Sprowadził niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób nie stosując się do zaleceń, nakazu i zakazów Państwowej Inspekcji Sanitarnej wydawanych na podstawie artykułu 5, ustęp 1, punkt 3 ustawy z dnia 5 grudnia 2008 roku o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, w tym decyzji z dnia 30 stycznia 2021 roku, nakazującym zaprzestanie działalności w obiekcie przy ulicy Miejskiej do dnia 14 lutego 2021 roku z rygorem natychmiastowej jej wykonalności wydanych w oparciu o aktualny stan wiedzy medycznej celem zapobiegania oraz zwalczania zakażenia wirusem SARS-CoV-2 i rozprzestrzeniania się choroby zakaźnej u ludzi wywołanej tym wirusem oraz objęciem na podstawie rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 27 lutego 2020 roku zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 – odczytał prokurator.
Jak podkreśliła prokuratura, mimo zakazów – Marcin Koza postanowił prowadzić działalność 23, 29, 30 stycznia oraz 5 lutego, a także dopuścił, by w pomieszczeniu zamkniętym bawili się ludzie.
Bez maseczek i bez zachowania dystansu społecznego oraz bez medycznej weryfikacji uczestników wykluczenia zakażenia wirusem, której udział pod pozorem prowadzenia akcji w sprawie przedsiębiorców, udział brały co najmniej 224 osoby nieprzestrzegające reżimu sanitarnego, w tym niezasłaniające ust i nosa oraz niezachowujące dystansu społecznego, niwecząc w ten sposób skuteczność podjętych środków ochrony przed niebezpieczeństwem dalszego szerzenia się epidemii w sposób żywiołowy i niekontrolowany – usłyszeliśmy.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.