Inwestycje i nieruchomości

Rynek nieruchomości bije na alarm: Polaków nie stać na dyrektywę budynkową

Author profile image 2024-05-22, Autor: Magdalena Zmysłowska

- Dyrektywa budynkowa wydrenuje z kieszeni Polaków 1,5 biliona złotych. Budowa CPK przy tym to drobny wydatek - grzmieli związkowcy już w marcu tego roku. Teraz na alarm bije rynek nieruchomości. Zdaniem specjalistów z branży, w tej sytuacji opłaty za fundusz remontowy mogą wzrosnąć nawet trzykrotnie. O tym, czy stać nas na nowe unijne przepisy, rozmawiamy z Piotrem Holdenmajerem, właścicielem firmy 499.pl z Rybnika.

Reklama

Dyrektywa budynkowa? "Budowa CPK przy tym to drobny wydatek"

- Koszt tzw. dyrektywy budynkowej przyjętej przez Parlament Europejski dla Polski wyniesie 1,5 biliona złotych - podnosiła już w marcu tego roku śląsko-dąbrowska "Solidarność".

Przypomnijmy, że nowe przepisy zakładają m.in. wprowadzenie w najbliższych latach zakazu ogrzewania gazem, olejem opałowym i węglem, obowiązku montowania fotowoltaiki na dachach czy dostosowania budynków do standardów zeromisyjności.

Teraz na alarm bije rynek nieruchomości. Zdaniem zarządców, finansowo nie jesteśmy przygotowani na przeprowadzenie tak dużych remontów. A problem dotyczy nie tylko właścicieli domów, ale też mieszkańców bloków i starych kamienic.

Z wyliczeń Mariusza Łubińskiego, prezesa spółki Admus, która specjalizuje się w zarządzaniu nieruchomościami, dla Business Insidera, w tej sytuacji opłaty za fundusz remontowy mogą wzrosnąć nawet trzykrotnie.

Dyrektywa budynkowa - co tak naprawdę wprowadzą nowe unijne przepisy?

O tym, czy Polaków stać na dyrektywę budynkową, rozmawiamy z Piotrem Holdenmajerem, przedsiębiorcą branży grzewczej, właścicielem firmy 499.pl z Rybnika.

Nowa dyrektywa budynkowa jest na pierwszy rzut oka bardzo dobrym pomysłem - ocenia Piotr Holdenmajer. - Ale to tylko na pierwszy rzut oka.

Dlaczego? Zdaniem przedsiębiorcy z Rybnika nowe unijne przepisy spowodują to, co zwykle dzieje się z dotowanym towarami i usługami.

Zgodnie z podstawowymi prawami ekonomii, jeśli dla jakiejś gałęzi gospodarki sztucznie, przez dotacje i nakazy, zwiększa się popyt bez zwiększonej podaży, to jednocześnie rosną ceny tychże - wyjaśnia nasz rozmówca.

Polacy nie mają pieniędzy na remonty

Piotr Holdenmajer zwraca uwagę na drugi z kluczowych problemów: po ostatnich latach (pandemia i spowodowana nią hiperinflacja) Polacy nie mają pieniędzy na remonty budynków.

Wyobraźmy sobie standardową rodzinę lub starsze małżeństwo, które z dwóch średnich krajowych pensji - albo co gorsza z dwóch emerytur - ma teraz wykonać pełną termomodernizację i dodatkowo zainstalować panele fotowoltaiczne lub wiatrak i magazyny energii. I skąd mają na to wziąć pieniądze?- pyta retorycznie przedsiębiorca.

- Ja w pełni popieram proekologiczne działania przyczyniające się do realnej poprawy jakości powietrza - podkreśla Piotr Holdenmajer.

Mam na myśli np. wymianę starych kopciuchów na niskoemisyjne źródła ciepła takie jak kotły na pellet, kotły gazujące drewno czy pompy ciepła - wylicza specjalista. - W tym przypadku mówimy o redukcji z ok. 400mg pyłów na m3 spalin do aktualnego standardu 20mg/m3. Mówimy w tym przypadku o 20-krotnym krotnym zmniejszeniu emisji pyłów i innych szkodliwych substancji do powietrza, a nie o kilkunastoprocentowej redukcji konsumpcji energii. Nowa dyrektywa budynkowa zakłada bowiem zmniejszenie konsumpcji energii zaledwie o 16% do 2030 i o 22-23% do 2035 ogromnym kosztem kompleksowej termomodernizacji czy instalacji OZE. W przeliczeniu na 1% ograniczenia konsumpcji koszty są horendalne i pytanie czy gra jest warta świeczki i kogo będzie na to stać.

Dyrektywa budynkowa - tańsza energia dla mieszkańców?

Piotr Holdenmajer przyznaje, że w założeniu ideą całej ustawy jest oszczędność energii pierwotnej - a co za tym idzie, pieniędzy. Słowem: instalacja ekologicznych urządzeń, choć związana z kosztami, ma się mieszkańcom zwrócić w niższych rachunkach za energię. Zdaniem specjalisty w praktyce niekoniecznie pójdzie to w parze.

Z jednej strony mamy wydać jednorazowo lub wydawać więcej na np. fundusz remontowy lub raty kredytu, z drugiej strony mamy oszczędzać energię. Jednak, jak wspomniałem powyżej, wydatki związane z termomodernizacją są niewspółmiernie wysokie do potencjalnych kilkudziesięcioprocentowych oszczędności - zauważa.

Kolejną kwestią jest sprawa miejsca na montaż instalacji OZE. Nie w każdej kamienicy czy bloku da się zainstalować fotowoltaikę czy pompy ciepła.

Gdzie w starych kamienicach w zabytkowych dzielnicach lub w budynkach zbiorowego zamieszkania zainstalować panele fotowoltaiczne, wiatraki czy inne instalacje OZE? - pyta Piotr Holdenmajer. - Czy ta dyrektywa nie powstaje tylko po to, aby w późniejszym czasie powstały do niej "niebezpieczne" dla właścicieli budynków i lokali, przepisy?

Dyrektywa budynkowa - czy nowe unijne przepisy wywołają falę wywłaszczeń?

Politycy Konfederacji i Solidarnej Polski straszyli Polaków, że dyrektywa budynkowa będzie wiązała się z serią wywłaszczeń. Zdaniem prezesa Mariusza Łubińskiego te obawy nie są przesadzone.

Jako firma administrująca i zarządzająca nieruchomościami mieliśmy już sygnały od naszych mieszkańców, że nie są w stanie pokrywać kosztów mediów w niektórych wspólnotach po ich gwałtownym wzroście w ostatnich latach. Widzimy, jak wzrósł nam odsetek osób niepłacących opłat. Jeśli te koszty będą jeszcze wyższe, to część z nich będzie zmuszona sprzedać swoje mieszkania, bo zwyczajnie nie będzie ich stać na ich utrzymanie lub popadną w znaczące długi - podnosi w rozmowie z Business Insiderem.

Podobne zdanie ma Piotr Holdenmajer.

Osobiście lubię sprawdzać i analizować różne dziwne, nowe przepisy, czy nie mają głębszego dna. Wróćmy do przypadku małżeństwa emerytów, którzy są właścicielami lokalu w kamienicy w samym centrum dużego miasta. Nagle muszą wydać ogromne kwoty w porównaniu do ich emerytur. Nie stać ich na to, przez co może zostać zastosowany wobec nich mechanizm wywłaszczenia. Lokal pójdzie "pod młotek" na aukcji, o której będą wiedzieli sami swoi i zostanie sprzedany za bezcen. To mógłby być bardzo niemoralny ale za to lukratywny sposób na zarobek dla niektórych - ostrzega specjalista.

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Sonda

Czy czujesz się szczęśliwy mieszkając w woj. śląskim?






Oddanych głosów: 672