W Polskiej Grupie Górniczej rozważane są dwa scenariusze rozwiązania problemu rosnących w zastraszającym tempie zwałów węgla i utrzymania płynności finansowej – jeden to przekonanie energetyki do zakupu surowca niezależnie od ceny, a drugi – zmniejszenie produkcji, zamknięcie co najmniej jednej kopalni i zmniejszenie zatrudnienia. Do takich informacji dotarła „Rzeczpospolita”.
Jak ustaliła gazeta „w pierwszej kolejności spółka chce przekonać państwowe firmy energetyczne, by odbierały całą produkcję z jej kopalń i to bez względu na koszty. Alternatywą jest zmniejszenie wydobycia i odchudzenie grupy.”
Według „Rzeczpospolitej” pierwszy wariant mocno uderzyłby w firmy produkujące energię. Krajowy węgiel jest droższy niż importowany. Realna cena energii poszybowałaby w górę, a ponieważ spółki nie mają dowolności w kształtowaniu ceny – są tu zależne od regulatora, URE – traciłyby na rentowności.
Drugi wariant oznacza jedno – starcie ze związkami zawodowymi, wybuch niepokojów społecznych. Trudno sobie wyobrazić, że strona społeczna i pracownicy zgodziliby się na ratowanie PGG poprzez zamknięcie co najmniej jednej kopalni i redukcję zatrudnienia. Na pierwszy ogień miałaby pójść Kopalnia Pokój, część kopalni zespolonej Ruda, w której już zawieszono inwestycje.
Dziś związki zawodowe są w sporze zbiorowym z zarządem PGG domagając się podwyżek pensji o 12 proc. od początku 2020 roku. Spółka w jednym z komunikatów, który – nie wiedzieć czemu zniknął ze strony PGG – podała, że koszt podwyżek oznaczałby wydatek dodatkowych 610 mln zł rocznie! A spółkę czeka w lutym następny wydatek – czternasta pensja. Kosztować będzie PGG 331 mln zł, a może więcej, ponieważ związkowcy spierają się z zarządem o zasady wypłaty nagrody rocznej za rok 2019. Spółka przekonuje, że jej sposób wyliczania nagrody jest najbardziej sprawiedliwy. Strona społeczna jest zgoła odmiennego zdania. Dodajmy, że PGG nie podała jeszcze wyników finansowych za cały rok 2019. Dane z trzech kwartałów 2019 nie napawają optymizmem - wynik finansowy PGG za ten okres nie przekroczył 200 mln zł. To mniej o ponad 30 proc. od planu.
Dziś o godz. 11.00 w siedzibie spółki ruszają kolejne rozmowy z udziałem mediatora. Od dzisiejszych ustaleń zależą kolejne kroki związkowców, którzy zwarli szeregi i powołali wspólny sztab protestacyjny. Na 3 lutego planują masówki w kopalniach, podczas których zamierzają przedstawić górnikom swoje decyzje. Nie jest wykluczony strajk. Trudno jednak wyobrazić sobie, by rząd pozwolił sobie na wybuch masowego niezadowolenia społecznego na Śląsku na kilka miesięcy przed wyborami prezydenckimi i w przededniu kampanii wyborczej. Przecież dopiero co prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki stukali się kuflami piwa z działaczami Solidarności podczas karczmy piwnej w Spodku i zapewniali, jaki to Śląsk jest dla nich ważny.
Temat „czternastek”, choć z pewnością ważny z punktu widzenia załogi, nie jest aż tak istotny dla przyszłości PGG jak właśnie utrzymanie płynności finansowej i rozładowanie problemu zwałów węgla. Doraźnym rozwiązaniem było utuchomienie centralnego magazynu rezerw węgla energetycznego w Ostrowie Wielkopolskim o pojemności 1 mln ton. Magazyn działa już od początku tygodnia, o czym poinformowało na Twitterze Ministerstwo Aktywów Państwowych.
Magazyn zapełnia się w błyskawicznym tempie. Już przetransportowano tam 300 tys. ton węgla, zapewniając trochę miejsca na placach przy kopalniach. Ale powtórzmy, to rozwiązanie doraźne, bo co z tego, że chwilowo jest gdzie składować węgiel, jak wciąż nie jest to surowiec sprzedany.
PGG wg źródła „Rz” chce uzyskać od swoich udziałowców, wśród których są państwowe spółki energetyczne, czy będą kupować rodzimy surowiec. Spółkom nie jest to na rękę. Ale mogą nie mieć wyjścia, jeśli przymusi ich do tego właściciel – Skarb Państwa, czyli rząd. Spółki bronią się, że związane są długoterminowymi kontraktami z dostawcami zagranicznymi zawartymi jeszcze w 2017 roku, kiedy krajowe kopalnie nie były w stanie dostarczyć odpowiedniej ilości węgla do elektrowni.
Jeśli energetyka nie będzie odbierać całej naszej produkcji, to utracimy płynność finansową. Nie ma sensu wydobywać węgla na zwały. Jeśli firmy energetyczne zdecydują, że chcą zmniejszyć zakupy naszego paliwa, to alternatywą jest wstrzymanie części inwestycji, zmniejszenie wydobycia i dostosowanie rozmiarów grupy do nowej sytuacji rynkowej – podaje źródło „Rz” w PGG.
Dziś przed rozpoczęciem rozmów płacowych na temat scenariuszy dla PGG dziennikarze zapytali działaczy związkowych. Przemysław Skupin, szef WZZ Sierpień 80 w PGG przyznał, że informacje „Rz” mogą położyć się cieniem na dzisiejszych rozmowach płacowych.
- My oficjalnych informacji nie mamy, czy w ogóle jakiś program restrukturyzacji przez zarząd Polskiej Grupy Górniczej jest przygotowywany. Mamy informacje, że na początku lutego pewne informacje w tym zakresie mamy otrzymać. Również ma być przyjęty Plan Techniczno-Ekonomiczny, bo chcę zaznaczyć, że dziś mamy koniec stycznia, a nie mamy Planu Techniczno-Ekonomicznego na 2020 rok, bo na dziś nie wiemy jakie założenia są w stosunku do poziomu wydobycia na rok 2020 i jak przedstawiają się w związku z tym wyniki ekonomiczne spółki na 2020 rok. Nie wiemy jakie inwestycje będą, w jakiej wysokości robione, dlatego bardzo czekamy na dokumenty Planu, oczywiście przyjęte przez Radę Nadzorczą. Oczywiście jak nie będzie przyjęty przez Radę Nadzorczą, to dalej będzie to projekt. Ale dłużej nie można już trzymać nas w niepewności. Kopalnie fedrują, nie wiem, kto im zadania wydobywcze zleca, bo oficjalnego dokumentu nie ma - mówi Przemysław Skupin.
Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności nie chciał się odnieść do doniesień „Rzeczpospolitej”.
- Dziś „Rz” napisała, że będzie 300 tys. miejsc pracy dla górników. Gdzie? Na śmieciówkach? Przy wiatrakach? Będą pilnować, kosić trawę wokół wiatraków? Niech ktoś najpierw sprawdzi, czy jest realna szansa, że 300 tys. górników znajdzie pracę na Śląsku – mówił wzburzony działacz.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Razem w obronie elektrowni i przemysłu. Dziś wielki protest związkowców w Warszawie (foto, wideo)
537Nowa polityka parkingowa w Katowicach - miasto podsumowuje rok
355Grudzień 2024 z niewielkim wzrostem inflacji. Głównym motorem wzrostu cen energia i żywność
341Tym razem to nie oszustwo. GUS prowadzi badanie ankietowe, pyta o podróże
338Ważna reforma wylądowała w koszu. "Rynek pracy miał być ucywilizowany, ale nie będzie"
321Ceny wigilii i Bożego Narodzenia 2024 – Czy to będą najdroższe święta w historii?
+6 / -0Technologiczne przyspieszenie: wstęp do 2025 roku
+3 / -0Katastrofa budowlana w Cieszynie: znaleziono ciała dwóch osób
+2 / -0Górnicy w Warszawie: jak będzie trzeba, będziemy tu co miesiąc. W proteście uczestniczyło ok. 10 tys. osób
+1 / -0Jak Nowy Jork i Sydney. Katowice jako szóste polskie miasto przystępują do PPCA
+1 / -0Eksperci nie mają złudzeń: w 2025 roku Polacy na potęgę będą się zadłużać
0I po "świątecznym cudzie". Z nowym rokiem na stacje paliw wraca drożyzna
0Rewolucji nie będzie. Rząd rezygnuje z oskładkowania umów-zleceń, ale przedstawia alternatywę
0Seniorzy szturmują ZUS. Posypały się wnioski o nowe świadczenie
0Górnicy w Warszawie: jak będzie trzeba, będziemy tu co miesiąc. W proteście uczestniczyło ok. 10 tys. osób
0
~sympatyk 2020-01-30
14:25:37
Pan Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności, a zarazem szef związku w PGG podkreślił: „Jeśli znaczących podwyżek nie będzie, wkrótce chętnych do pracy w PGG nie będzie wcale. Wobec tego, jak rozwijają się pozostałe gałęzie gospodarki i jak szybko rosną w nich płace, zarobek górnika przestał być w jakimkolwiek stopniu ATRAKCYJNY.”
Z tego jakże słusznego i prawdziwego spostrzeżenia Pana Hutka wynika to, ze jeżeli nic już do pracy w kopalniach nie będzie ciągnęło ludzi, to kopalnie będzie trzeba nie zamykać, ale wygaszać (termin ukuty przez A Gawędę)
Bez kopalń i bez pracowników kopalń przecież nie będzie związków zawodowych, nie będzie Pana BOGUSŁAWA HUTKA!