Czyżby doszło do zwrotu w orzecznictwie sądowym dotyczącym biznesmenów wznawiającym działalność wbrew zakazom? Money.pl przytacza przypadek Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy, który utrzymał karę 10 tys. zł grzywny wobec przedsiębiorcy, który otworzył swój zakład, uznając, że nie tylko złamał ustawę, ale też postąpił nieodpowiedzialnie.
„Właściciel solarium spod Bydgoszczy, wbrew przepisom sanitarnym, nie zamknął salonu i nadal przyjmował w nim klientów. Ktoś poinformował o tym fakcie miejscową policję. Funkcjonariusze pojechali na miejsce i zastali pracownicę. Kobieta tłumaczyła, że musi sporządzić raporty kasowe i posprzątać – stąd jej obecność w miejscu pracy. Policjanci jednak jej nie uwierzyli i sporządzili notatkę służbową, następnie wysłali ją do sanepidu.” czytamy w money.pl.
Serwis podaje, że sanepid ukarał przedsiębiorcę na podstawie notatki policyjnej, wbrew zapewnieniom właściciela, że nie przyjmuje on klientów. Dowodem na to miały być brak dokumentów fiskalnych oraz stosowne ogłoszenie o zamknięciu salonu w internecie.
Sąd uznał, że „przedsiębiorca swoim postępowaniem mógł przyczynić się do rozprzestrzeniania się koronawirusa. Z uwagi, że do naruszenia przepisów dopuścił się tylko raz, inspektorzy nałożyli na przedsiębiorcę karę w wysokości 10 tys. zł, a nie 30 tys zł. Taka kara jest natychmiast ściągana z konta przedsiębiorcy.” czytamy w money.pl.
Przedsiębiorca złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy. Ten, 17 listopada utrzymał w mocy wcześniejszą decyzję inspektora sanitarnego.
W opublikowanym teraz uzasadnieniu do wyroku napisano, że przedsiębiorca sprowadził zagrożenie zakażenia wirusem SARS-CoV-2 nie tylko na korzystających z jego usług klientów, ale również na kolejne osoby, którym wirus mógł zostać przez tych klientów przekazany.
Według sądu zdecydowana większość społeczeństwa przestrzega obowiązujących regulacji i ponosi w związku z tym wiele niedogodności, „zdając sobie sprawę z tego, że tylko wspólne wzięcie odpowiedzialności za walkę z epidemią pozwoli na jej wyeliminowanie”.
- Tymczasem skarżący, próbując wykorzystać luki prawne, podważa te wszystkie działania. Takie zachowanie nie może być aprobowane i korzystać z ochrony prawnej – podkreślono w wyroku.
„Abstrahując od powszechnie znanych niedociągnięć prawodawcy związanych z prawidłową regulacją przepisów, wskazać trzeba, że, biorąc pod uwagę powszechne zagrożenie dla zdrowia i życia wszystkich osób przebywających na terytorium Polski, należy dokonać takiej interpretacji obowiązujących przepisów, aby w jak największym zakresie zabezpieczyć obywateli przed zachowaniem skrajnie nieodpowiedzialnych podmiotów, niestosujących się do regulacji” - czytamy w uzasadnieniu.
Sąd zaznaczył, że „nieodpowiedzialne i wymagające szybkiej i skutecznej reakcji zachowania skutkują koniecznością takiej wykładni przepisów, aby zapobiec powtarzaniu takich samych sytuacji w przypadku podmiotów, które już naruszyły obowiązujące przepisy, jak i osiągnąć efekt odstraszający wobec innych podmiotów, które, widząc nieskuteczność działania organów administracji publicznej, będą zachęcane do lekceważenia regulacji”.
Sędziowie odrzucili linię obrony przedsiębiorcy polegającą na podważeniu konstytucyjności przepisów, na bazie których został ukarany.
Dotąd sądy uchylały kary sanepidu wskazując, że zgodnie z konstytucją ograniczenie podstawowych praw i swobód obywatelskich, do których zalicza się również swobodę gospodarczą, może nastąpić jedynie poprzez wprowadzenie stanu nadzwyczajnego. Można go wprowadzić ustawą, ale nie rozporządzeniem. Tymczasem WSA w Bydgoszczy uzasadnił, że wystarczającą podstawą do ograniczenia działalności oraz w konsekwencji też do ukarania przedsiębiorcy jest obowiązująca ustawa o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.
Wyrok jest nieprawomocny. Odwołanie złożył już do Naczelnego Sądu Administracyjnego Rzecznik Praw Obywatelskich:
„RPO zwraca uwagę, że decydując o oddaleniu skargi, WSA kierował się względami pozaprawnymi, przez co naruszył art. 1 par. 2 Prawa o ustroju sądów administracyjnych (sąd bowiem tłumaczy swoją decyzję koniecznością walki z epidemią, a nie zgodnością postępowania z prawem). Tymczasem sądy administracyjne są sądami prawa, a nie słuszności” – czytamy w komunikacie biura prasowego RPO.
Sprawa ma sygnaturę II SA/Bd 834/20.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
JSW na sprzedaż Niemcom? "Pogłoski, ale jak akcje spadną, to i Pakistańczyk kupi za cenę jednego kombajnu"
40436Gazowe magazyny świecą pustkami. Bruksela reaguje na widmo zimowego kryzysu
2150Pięć sekund, które pogrążyły Hiszpanię w ciemności. Czy Polsce grozi widmo blackoutu?
2114W JSW negocjują nowy układ zbiorowy. Związkowcy: bez gwarancji wynagrodzeń nie będzie porozumienia
623Cios dla małych firm. Prezydent blokuje niższą składkę zdrowotną
540JSW na sprzedaż Niemcom? "Pogłoski, ale jak akcje spadną, to i Pakistańczyk kupi za cenę jednego kombajnu"
+79 / -34Wojna celna USA - czy uderzy w polski i śląski biznes? Eksperci: Największym zagrożeniem niepewność
+3 / -0Firma z Gliwic będzie współtworzyć czołg przyszłości. OBRUM w europejskim konsorcjum FMBTech
+2 / -0Tauron z rekordową EBITDA za 2024 rok. Wzrosty mimo spadku przychodów i niższych cen energii
+2 / -0Prezydent Zabrza odwołana przez mieszkańców. Politolog: Zabrakło dialogu, ale efektu domina nie będzie
+1 / -0Kolejny wspólny bilet w woj. śląskim? Tym razem integrację planują gminy z zachodniej części regionu
0Polska Grupa Górnicza przygotowuje się do raportowania ESG. "Nie tylko obowiązek, ale i szansa"
0Na tę decyzję czekało wiele osób. Sejm podniósł kwotę zasiłku pogrzebowego
0MSWiA nie wywiązuje się z obietnic złożonych strażakom. Solidarność: stoimy w miejscu
0Prezydent Zabrza odwołana przez mieszkańców. Politolog: Zabrakło dialogu, ale efektu domina nie będzie
0