Polecamy na Śląsku

Tych noży nie powstydziliby się wojownicy Północy. Nordyckie rękodzieła tworzy wiking ze Śląska (foto)

Author profile image 2022-08-13, Autor: Magdalena Zmysłowska

Używane w wielu krajach Europy, ale również w... Meksyku. Własnoręcznie tworzone w małym parku maszynowym w Godowie, pod Wodzisławiem Śląskim. Część z nich powstaje w duchu kultury i sztuki nordyckiej, bo te unikatowe noże wychodzą spod ręki Pawła Tomasa, zafascynowanego światem wikingów. W rozmowie ze Śląskim Biznesem twórca ostrych wyrobów rękodzielniczych opowiada o krętej, ale fascynującej drodze do odkrycia pasji.

Reklama

Paweł Tomas z Godowa, pod Wodzisławiem Śląskim, na co dzień pracuje w polskim oddziale austriackiej firmy, działającej w branży sprzedaży części maszyn. Jak sam przyznaje, lubi swoją pracę.

Mam świetną ekipę i wsparcie - zapewnia Paweł Tomas.

Ale "po godzinach" poznajemy drugie oblicze naszego rozmówcy, który w swoich kręgach nazywany jest Ragnarem (potężny wiking, legendarny władca Danii - przyp. red.). Jak się okazuje, nie bez powodu.

Zgłębiam mitologię nordycką. Stylizuję się na wikinga, fascynuję się tym - tłumaczy godowianin.


Twórca rękodzieła ze Śląska: z miłości do Wikingów

Wizerunek wikinga ściśle łączy się nietypową pasją Ragnara. Jest nią własnoręczne tworzenie noży - część z nich powstaje właśnie w konwencji nordyckiej. W rozmowie z redakcją Paweł Tomas opowiada o krętej ścieżce do odkrycia niezwykłego hobby.

Długo szukałem "miejsca dla siebie" - mówi. - Programowanie, komputery - działało, ale na chwilę - w czasach młodzieńczych. Potem przyszła fotografia. Fotografowałem wszystko, naturę, portrety, pejzaże, akty, śluby. Było fantastycznie! Do czasu.

Przełomem w życiu przyszłego rzemieślnika był wypadek.

Uległem poparzeniu i groziła mi utrata prawej ręki. Wylądowałem w siemianowickim Centrum Leczenia Oparzeń - wspomina nasz rozmówca. - Cuda tam robią! Uratowali mnie i moją rękę, ale - bojąc się niepewnego jutra - rzuciłem fotografię.

Nordyckie noże ze Śląska. Rambo inspiruje

Leżąc przez dłuższy czas na szpitalnym łóżku, Paweł Tomas natrafił w sieci na filmy wrzucane przez ludzi tworzących noże. Jak twierdzi, iskra zapaliła się od razu.

Tym bardziej, że chyba 20 lat wcześniej zupełnie przypadkiem zrobiłem nóż - opowiada. - I ten pierwszy, zrobiony pod koniec lat 90-tych, inspirowany chyba filmem Rambo (śmiech) był i jest nadal - bo trzymam go do tej pory, żeby mieć świadomość tego, jak można poprzez ciężką pracę się rozwinąć - niepraktyczny, nieestetyczny, nieprzydatny.

Natomiast pierwszy nóż zrobiony "po powrocie" był, jak relacjonuje jego twórca, przemyślany konstrukcyjnie, wykonany z odpowiedniej stali, profesjonalnie zahartowany, należycie wykończony i - co najważniejsze - funkcjonalny.

Tak naprawdę nie byłem nim do końca zachwycony - przyznaje nasz rozmówca. - Ale za to byłem bardzo zadowolony z wykonanej pracy. Z początku myślałem, że "ten pierwszy" zostawię dla siebie i długo nie pokazywałem go światu. Za namową znajomego, opublikowałem w końcu zdjęcia w Internecie. Nóż zdobył duże uznanie, na tyle duże, że z satysfakcji postanowiłem podarować go temu, kto mnie do pochwalenia się nim namówił.


Noże wikingów ze śląskiej manufaktury. Od A do Z ręcznie

Na przestrzeni lat warsztat Ragnara z Godowa oczywiście znacznie się rozwinął. Z ważnym wyjątkiem.

Nabyłem wiedzę, doświadczenie, umiejętności. Park maszynowy poszedł do przodu. Ale nadal tworzę od A do Z ręcznie - podkreśla wiking.

Wychodzące spod jego ręki ostre rękodzieła są używane nie tylko w Polsce.

Moje noże pojechały już na Słowację, do Czech, Niemiec, Hiszpanii, Anglii i i Meksyku - wylicza godowianin. - No chyba, że jeszcze o czymś nie wiem.


Noże w zmywarce? Przenigdy!

Paweł Tomas podkreśla, że noże mają swoje przeznaczenie - każdy typ inne.

Ktoś powie, że nóż to broń, a to bzdura. Nóż to przede wszystkim narzędzie. Analogicznie: również brzytwa, siekiera, młotek czy widły mogą być bronią.

Przeznaczenie noża to - zdaniem ich wytwócy - najważniejsza informacja.

Inny jest nóż dla myśliwego, inny dla surwiwalowca, wędkarza, zbieracza grzybów czy kucharza. Na tej podstawie dobieramy materiały, ustalamy wymiary, dobieramy konwencję. Bardzo często ktoś przynosi zdjęcie z internetu mówiąc: "coś w tym stylu". Wtedy tylko dogadujemy szczegóły.

Zdaniem twórcy noży z Godowa, równie ważna jest wiedza na temat użytkowania narzędzia: jak zabezpieczać powierzchnię, kiedy i jaki nóż rdzewieje, jak ostrzyć, etc.

Przy okazji: nigdy, ale to nigdy nie myjemy noża w zmywarce! - udziela cennej wskazówki wiking.


Knifemaking. Jak własnoręcznie zrobić nóż?

Jak powstają oryginalne noże w warsztacie pod Wodzisławiem? Twórca rękodzieła zdradza kilka szczegółów. 

Wystarczy ołówek i kartka. Ale przed wyobraźnią należy umieścić wiedzę. Dopiero znając przeznaczenie noża i wiedząc, jaki rodzaj klingi trzeba zaprojektować, uruchamiam wyobraźnię. Po wykonaniu szkicu wycinam model z kartonu, by sprawdzić podstawowe cechy oraz ułożenie w ręku. Potem, po ewentualnych poprawkach, kształt przenoszę na stal - wyjaśnia Ragnar.

Przyznaje, że zdarza mu się wykonywać noże absolutnie niepraktyczne - to wyłącznie w sytuacji, kiedy odbiorca dostarcza własny wzór.

Staram się w takich wypadkach tłumaczyć pewne zasady funkcjonalności, żeby nie było rozczarowania przy finalnym wyrobie - dodaje godowianin.

Twórca noży tłumaczy, że schemat działania w jego przypadku jest niezmienny. Z papierowego projektu powstaje szablon, odwzorowywany następnie na stali. Potem przychodzi czas na obróbkę szlifierkami i pilnikami. Kiedy kształt zewnętrzny noża jest gotowy, zaczyna się prawdopodobnie najbardziej odpowiedzialny etap produkcji: wykonanie szlifów.


"Na ostrzu noża", czyli najtrudniejszy szlif

Następnie należy wyznaczyć oś ostrza i nanieść szlify na płazy symetrycznie z obu stron - by powstało ostrze - ciągnie wiking z Godowa.

Do tego celu używam szlifierki taśmowej. Z początku ten etap robiłem pilnikiem, jednak było to czasochłonne i wymagało wiele pracy. W efekcie szybko kupiłem pierwszą szlifierkę, malutką, z marketu. Potem przyszła czas na profesjonalną - tłumaczy Paweł Tomas.

Następnym etapem jest usunięcie rys po pasie szlifierskim, co wykonuje się ręcznie papierem ściernym o rosnącej gradacji. Czynność ta nazywana jest "satynowaniem".

Później następuje obróbka cieplna, w tym hartowanie. Po nim znowu ręczna praca papierem ściernym - aż do osiągnięcia żądanego wykończenia głowni. Na koniec nanoszę na ostrze własne logo, zabezpieczam je i zajmuję się rękojeścią, która powstaje w stu procentach przy użyciu narzędzi ręcznych - mówi rzemieślnik ze Śląska. - Ostatnim etapem jest ostrzenie. Ja ostrzę przy wykorzystaniu systemu ostrzałek diamentowych. Tak naostrzony nóż goli.

Twórca noży ze Śląska: moment nieuwagi i cała praca na nic

Dla mnie najtrudniejszym etapem jest wykonanie szlifu ostrza. Tutaj moment nieuwagi dyskwalifikuje nóż - opowiada Paweł Tomas. - Poza tym szlify po obu stronach musza być jednakowe. Wymaga to dużo skupienia i cierpliwości.

Z kolei najbardziej satysfakcjonującym w całym procesie powstawania jest - zdaniem naszego rozmówcy - finalny moment. Wówczas na wykończoną rękojeść nanosi się specjalny olej, który zabezpiecza, nabłyszcza i podkreśla kolor oraz strukturę użytego materiału.

Paweł Tomasz zaznacza, że nie ma ulubionego modelu czy też tzw. flagowca.

Staram się również nie skupiać się na jednej technice. Ostatnio chyba chętniej skłaniam się ku projektom w japońskim stylu - mówi.

Śląski Wiking: Przyszłość? Rozwijać się, poznawać nowe techniki. I pomagać! 

Jakie jest największe osiągnięcie wikinga z Godowa? Paweł Tomas nie waha się z odpowiedzią nawet przez chwilę.

WOŚP. Z Orkiestrą jestem emocjonalnie związany od pierwszej jej edycji, kiedy to jeszcze w szkole średniej pomagałem w sztabie w Rybniku. Ta więź nie minęła i w 2018 roku, gdy zostałem zapytany przez organizatorów, czy chciałbym przeznaczyć coś na licytację, nie wahałem się ani chwili.

Co twórca nordyckich noży przeznaczył na licytację WOŚP? Pomysł okazał się niezwykle oryginalny.

Nie miałem akurat żadnego gotowego noża, więc wpadłem na pomysł, żeby wykonać go na miejscu, od podstaw - wspomina godowianin. - Spotkało się to z dużą aprobatą organizatorów. Nóż powstawał to od świtu do wieczora by "jeszcze ciepły" trafić na licytację. Udało się! Byłem bardzo szczęśliwy.

W tym roku udało się wylicytować moją pracę za 1650 zł! I to jest piękne! - dodaje Paweł Tomasz z nieskrywanym entuzjazmem. 

Oceń publikację: + 1 + 17 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Otrzymuj najciekawsze newsy biznesowe ze Śląska!

Zapisz się do naszego newslettera!

Sonda

Czy czujesz się szczęśliwy mieszkając w woj. śląskim?






Oddanych głosów: 539

Prezentacje firm