Cła Donalda Trumpa - jak wpłyną na polskie PKB, inflację, łańcuchy dostaw? Czy ucierpią inwestycje i eksport? Co z polskim biznesem? Te i inne pytania niezmiennie elektryzują rynek. – Agresywna polityka celna to dla USA element gry politycznej. Dla Europy największym zagrożeniem jest niepewność – zaznacza w rozmowie ze Śląskim Biznesem dr inż. Tomasz Zieliński, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Wtórują mu ekonomiści: dr Robert Orpych i Michał Zwyrtek.
Według dr. inż. Tomasza Zielińskiego, profesora Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach i prodziekana filii w Rybniku, obecna polityka celna Stanów Zjednoczonych jest przede wszystkim odpowiedzią na wewnętrzne potrzeby administracyjne nowej ekipy Donalda Trumpa.
– To nie jest wyłącznie kwestia gospodarki czy samych ceł. Tło jest w dużej mierze polityczne – tłumaczy prof. Zieliński. – Obecna administracja szuka sukcesu, który mogłaby ogłosić społeczeństwu, a dotąd z realizacją obietnic wyborczych bywało różnie – w szczególności w zakresie polityki migracyjnej, oszczędności w sferze administracji czy zakończenia wojny w Ukrainie
Profesor przypomina, że przez ostatnie dekady przemysł amerykański był systematycznie przenoszony do krajów o niższych kosztach produkcji – przede wszystkim do Chin, Indii czy państw afrykańskich – co doprowadziło do erozji krajowej bazy przemysłowej. Taka strategia, oparta na neoliberalnych założeniach wolnego handlu, dziś oceniana jest krytycznie.
Obecna administracja, kontynuując zapoczątkowaną wcześniej politykę reindustrializacji, chce skłonić firmy do powrotu do USA. Narzędziem mają być właśnie cła – które utrudniają import, a przez to zwiększają opłacalność lokalnej produkcji.
Przez 30 lat gospodarka USA oparta była na eksporcie przemysłu. Teraz chce się to odwrócić. Cła mają być zachętą do tego, żeby wracać – tłumaczy profesor.
Z kolei dr Robert Orpych z Uniwersytetu WSB Merito w Chorzowie ocenia politykę handlową Trumpa jako konfrontacyjną i długofalowo szkodliwą.
– Wojna celna to bardzo niebezpieczny efekt polityki nastawionej na konfrontację, a nie kompromis. Wysokie cła i odpowiedzi w postaci ceł odwetowych mogą zmienić nie tylko kierunki przepływu towarów, ale i całą strukturę światowej wymiany handlowej – ostrzega ekspert.
Profesor Zieliński zauważa, że Polska na szczęście nie należy do krajów najbardziej narażonych na skutki ceł – bezpośredni handel ze Stanami Zjednoczonymi nie jest dla nas kluczowy.
Do USA eksportujemy towarów i usług za ok 10 miliardów dolarów, to dużo mniej niż choćby z Niemcami, gdzie eksport sięga 100 miliardów dolarów. Nie mamy też dużej nadwyżki eksportowej, więc bezpośrednie skutki będą ograniczone – prognozuje nasz rozmówca.
Problem leży jednak gdzie indziej: w skutkach pośrednich, czyli możliwym pogorszeniu sytuacji gospodarczej głównych partnerów handlowych Polski, jak Niemcy, oraz w zmianie globalnych wektorów współpracy handlowej.
Jeśli nasi kluczowi partnerzy zaczną mieć problemy gospodarcze przez działania USA, to w końcu uderzy to i w nasz eksport – przyznaje ekspert.
Podobne stanowisko zajmuje Michał Zwyrtek, Michał Zwyrtek, partner, Head of Consulting w Zwyrtek & Partners:.
– Polska gospodarka eksportuje bezpośrednio do USA zaledwie 3,5% swoich towarów, jednak jej silne powiązanie z europejskimi łańcuchami dostaw, zwłaszcza z Niemcami, sprawia, że skutki protekcjonistycznej polityki USA mogą dotknąć nas pośrednio – potwierdza.
Zaznacza również, że szczególnie narażony jest Śląsk.
Region ten odgrywa istotną rolę w dostawach komponentów dla europejskich gigantów motoryzacyjnych, takich jak Volkswagen czy Stellantis. Wzrost kosztów produkcji i potencjalne ograniczenie zamówień ze strony unijnych partnerów mogą stanowić poważne wyzwanie dla lokalnych firm – ostrzega specjalista.
W ocenie prof. Zielińskiego, największym zagrożeniem jest nieprzewidywalność. Już teraz widać, że zapowiedzi USA szybko tracą aktualność lub są dynamicznie modyfikowane – to utrudnia planowanie i zwiększa obawy partnerów handlowych.
- Zawsze mówię, że państwo, które może nawet nie "kochało" swojego partnera z drugiej półkuli, jakąś namiętną miłością, ale jednak utrzymywało poprawne relacje polityczno-społeczno-gospodarcze, trzymało się tego sojuszu i współpracy. Teraz, jeżeli stwierdzi, że może niekoniecznie to jest najlepszy kierunek, to w którą stronę pójdzie? Tym adresatem może się okazać raptem, że są Chiny, a może Iran, a może Rosja na przykład. Czy my w tym momencie, czy dla nas to będzie stabilizujące? Na pewno nie - ocenia prof. Zieliński.
Najpoważniejszym ryzykiem są niepewność i niestabilność, które działają też destabilizująco na rynki finansowe. Wbrew pozorom, nie jest to problem wyłącznie wielkich korporacji – w sytuacji, gdy coraz więcej Polaków inwestuje swoje oszczędności emerytalne w funduszach kapitałowych, spadki na giełdach mogą uderzać bezpośrednio w bezpieczeństwo finansowe zwykłych obywateli - podkreśla nasz rozmówca.
Wtóruje mu dr Orpych.
Wojna celna generuje niepewność na rynkach finansowych, zwiększa koszty i ogranicza handel. To niestabilność, która wpływa na decyzje inwestorów i zmusza przedsiębiorstwa do kosztownych reorganizacji – wylicza.
Michał Zwyrtek dodaje, że skutki tego widoczne są także na giełdach.
Zapowiedzi i wprowadzenie ceł wywołały turbulencje na światowych giełdach, co ma przełożenie także na polski i śląski biznes – przypomina.
Prof. Zieliński zwraca uwagę na potencjalnie paradoksalne skutki obecnych zawirowań – w krótkiej perspektywie może dojść do spadku cen niektórych dóbr.
Jeśli ograniczy się handel, spadnie też zapotrzebowanie na paliwa i energię. Już obserwujemy drastyczne spadki cen ropy. Teoretycznie konsument może zyskać – mówi.
Jednak jak podkreśla, długofalowe skutki mogą być niekorzystne.
Spadek zapotrzebowania to również spadek popytu na produkty naszych firm. Może się to przełożyć na produkcję, zatrudnienie i całą gospodarkę – ostrzega.
- Choć osobiście nie obawiałbym się jakichś drastycznych, jednoznacznych konsekwencji negatywnych, jeżeli chodzi o poziom cen, akurat tą wojną cłową spowodowanych - podsumowuje ekspert.
Temat podwyżek podejmuje również Michał Zwyrtek.
Ceny energii mogą wzrosnąć w wyniku globalnych perturbacji handlowych. To poważne zagrożenie dla śląskiego przemysłu, który zużywa duże ilości energii – przypomina ekonomista.
Jednak jeśli chodzi o ogólny wzrost cen, prof. Zieliński nie przewiduje drastycznych zmian.
– Cła są importowe, więc bezpośredni wpływ na ceny w Polsce powinien być ograniczony. Szczególnie że Unia Europejska zawiesiła swoje cła odwetowe. Nie obawiałbym się tu poważnych skutków inflacyjnych – uspokaja profesor.
Mimo licznych zagrożeń, eksperci dostrzegają w obecnym chaosie także potencjalne szanse. Prof. Zieliński przywołuje przykład historyczny z lat 20. XX wieku.
– Wówczas wojna celna z Niemcami zablokowała eksport węgla ze Śląska, ale państwo odpowiedziało strategicznie – budując port w Gdyni. Dzięki trafnej diagnozie rządzących Polska nie tylko odzyskała daleko idącą niezależność, ale też zyskała nowe możliwości gospodarcze – przypomina nasz rozmówca.
Dziś może być podobnie. Jeżeli patrzymy tylko przez pryzmat strat, nic nie zyskamy. Ale jeśli wykorzystamy sytuację do przebudowy struktury gospodarczej, zmiany profilu produkcji czy poszukiwania nowych rynków – możemy wyjść z tego silniejsi – ocenia profesor.
- Jestem przekonany, że ten mechanizm zadziałać może również teraz - zaznacza. - To zawsze tak jest, jeżeli się przekuwa te zagrożenia i człowiek patrzy na problem nie tylko z perspektywy tego, ile straci, ale zauważa, że to również okazja do przebudowania struktury gospodarczej czy przegrupowania rynków zbytu, a może zmiany profilu produkcji, to w efekcie zawsze to później powoduje, że po jakimś czasie ta sytuacja może się okazać bardziej korzystna niż gdyby nie wystąpiła.
Myślę, że jesteśmy bardzo rozwiniętym krajem i mamy wielu przedsiębiorców, którzy w tym wszystkim w sposób mądry na pewno będą potrafili znaleźć rozwiązania. A rolą rządu i samorządów jest po prostu ich w tym wspierać - uzupełnia prof. Zieliński.
Dr Orpych podkreśla konieczność dialogu.
W interesie wszystkich leży powrót do rozmów i szukanie rozwiązań. Protekcjonizm osłabia wszystkich uczestników światowej gospodarki – podsumowuje.
Z kolei Michał Zwyrtek widzi szansę w adaptacji do zmieniającego się świata.
Przedsiębiorcy z regionu, zwłaszcza z sektora technologicznego czy zielonej energii, mogą znaleźć nowe możliwości w ramach unijnych planów transformacji. Elastyczność i strategiczne planowanie będą kluczowe – prognozuje ekspert.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
PGG otwarta na współpracę z Rudą Śląską. Kolejne rozmowy o transformacji
770Kiedy paczka brzęczy. Pszczoły na pokładzie - innowacja w transporcie
519Wojna celna USA - czy uderzy w polski i śląski biznes? Eksperci: Największym zagrożeniem niepewność
452Wielki Piątek na stacjach paliw. Na Śląsku najtańsze benzyna i diesel, LPG też w dobrej cenie
447Tauron z rekordową EBITDA za 2024 rok. Wzrosty mimo spadku przychodów i niższych cen energii
444Wielkanoc 2025: Święta droższe niż zwykle – jak radzą sobie polskie gospodarstwa?
+4 / -0Wojna celna USA - czy uderzy w polski i śląski biznes? Eksperci: Największym zagrożeniem niepewność
+3 / -0Tauron z rekordową EBITDA za 2024 rok. Wzrosty mimo spadku przychodów i niższych cen energii
+2 / -0Stylowy taras i bezpieczny samochód - komfort na Twoim podwórku przez cały rok
+1 / -0Człowiek z pasją - pan Krzysztof posiada największą kolekcję dzwonków na świecie. Swoją fascynacją dzieli się z całym światem
+1 / -0"One in, two out". Przełom deregulacyjny staje się faktem - premier przedstawił propozycje dla biznesu
0UE odrobiła lekcje po powodzi 2024. Szybsze reakcje na klęski żywiołowe
0ZUS przypomina: wnioski o 800 plus tylko do końca kwietnia
0Stylowy taras i bezpieczny samochód - komfort na Twoim podwórku przez cały rok
0Tauron z rekordową EBITDA za 2024 rok. Wzrosty mimo spadku przychodów i niższych cen energii
0