Polecamy na Śląsku

Bajka o tym, jak podstępne tulipany "rozwaliły" gospodarkę. Krótka historia bańki spekulacyjnej

Author profile image 2023-08-10, Autor: Magdalena Zmysłowska

"Niektórym pojęcie bajki spekulacyjnej kojarzy się z wytworem naszych czasów. Nic bardziej mylnego" - zapewnia ekonomista Patryk Zawadzki, autor bloga "Z głową o finansach" na Facebooku. Na potwierdzenie tezy przytacza ciekawą historię z XVII wieku - wówczas miała miejsce największa jak dotąd w historii bańka spekulacyjna, zwana Tulipomanią. Zapraszamy do lektury.

Reklama

W XVII miała miejsce największa jak dotąd bańka spekulacyjna, zwana Tulipomanią. Później były jeszcze Mississippi Bubble, South Sea Bubble, tzw. Handel powietrzem, czy Dot-com Bubble.

Są tacy, którzy twierdzą, że tulipanową bańkę spekulacyjną przebije dopiero Bitcoin, utożsamiany w tym kontekście jako cały rynek kryptowalut - mówi Patryk Zawadzki.

Tulipany, te piękne kwiaty, które większości kojarzą się z Holandią, mają swój początek w Turcji, a według innych źródeł - na Sri Lance. Historycy nie są zgodni w tym zakresie, a więc można powiedzieć, że historia tego kwiatu jest owiana lekką aurą tajemniczości. Wiktorianie utożsamiali tulipany z miłością, a naród turecki z symbolem raju na ziemi.

Zaskakująca przeszłość tulipana. "Symbol krachu holenderskiej gospodarki"

I chociaż piękne to skojarzenia, to historia pokazała, że dla innych mogły stać się czymś zupełnie odwrotnym. Tulipany bowiem utożsamia się z jednym z największych krachów gospodarczych w XVII-wiecznej oświeconej holenderskiej gospodarce.
 
Co się właściwie wydarzyło?
 
Otóż, w latach 1636-37, ceny cebulek tulipanów w Holandii osiągały tak ogromne ceny, że w szczytowym momencie za jedną cebulkę tulipanów rzadkiej odmiany oferowano równowartość jednej kamienicy. Nie do wiary, nieprawdaż? A jednak! - opowiada ekonomista.

Za niektóre, unikalne odmiany tulipanów, charakteryzujące się niezwykłymi barwami i wzorami, a przy tym bardzo delikatne i trudne w hodowli ludzie wpłacali wysokie zaliczki w postaci nieruchomości, cennego wyposażenia, dzieł sztuki czy żywego inwentarza. Pytanie, które się nasuwa, brzmi – jaki czynnik wywoływał taki ogromny wzrost cen? Otóż, wywołała go pojawiająca się wówczas obawa o to, że na tulipany padła zaraza, mogąca zniszczyć ich niezwykle cenne odmiany - wyjaśnia.
Później, okazało się jednak, że była ona nieuzasadniona i doszło do istotnej korekty wartości i znacznego spadku cen.
Bańka spekulacyjna pękła, a zapalnikiem była w tym wypadku obawa o nadpodaż cebulek na rynku.

Kot w worku, czyli klasyczny przykład kontraktu terminowego

Warto zaznaczyć, że ten w istocie hazardowy obrót cebulkami tulipanów, nie miał fizycznego charakteu - zwraca uwagę Patryk Zawadzki.

Przedmiotem handlu były jedynie certyfikaty, które dawały prawo do ich zakupu latem. To klasyczny przykład kontraktu terminowego. Co ciekawe, przypominało to kupno tzw. „kota w worku” ponieważ niewiadomym był kolor kwiatu, który mógł wyrosnąć z zakupionej cebulki. Szczególnie cenne były rzadkie odmiany o niejednolitym zabarwieniu, a przy tym trudne w uprawie. Certyfikaty były przedmiotem nieregulowanego i niekontrolowanego obrotu, przechodził z rąk do rąk, pompując bańkę spekulacyjną, aż do jej eksplozji w dniu 2 lutego 1637 roku, pociągając wówczas za sobą dużą skalę upadłości i bankructw - opowiada ekonomista.

"Nie trzymaj wszystkich jajek w jednym koszyku"

Patryk Zawadzki podkreśla, że do dziś nie do końca wiadomo, jaki był faktyczny skutek tego samonapędzającego się procesu niezrównoważonego wzrostu cen cebulek tulipanów na rynku.

Prawdopodobnie efekt społeczny był większy niż rynkowy, gdyż gospodarka holenderska jako taka wcale nie ucierpiała, natomiast poważnie zostało naruszone zaufanie do mechanizmów rynkowych i zaufania społecznego. Nie ma też pewnych dowodów na to, że doszło do fali samobójstw wywołanych tym zdarzeniem - zastrzega.
Tulipomania stała się przedmiotem satyry, w tym piosenek i wierszyków, a także natchnieniem malarzy. W satyrycznej formie przedstawiani było zrozpaczeni spekulanci, którzy dali się „nabić w butelkę” i zamienili swój majątek za nie nieodzwierciedlające rzeczywistej wartości certyfikaty - prawa do zakupu po z góry określonej cenie.
 
Dla wielu pokoleń finansistów Tulipomania stanowiła lekcję, z której - jak już wiadomo - nie do końca wyciągnięto odpowiednie wnioski. Podobne bańki spekulacyjne wielokrotnie pojawiały się później i z dużym prawdopodobieństwem jeszcze pojawią. Winne są tutaj ludzkie emocje i oczywiście chciwość zysku. Złota zasada, która jest stale aktualna to zasada dywersyfikacji inwestycji, którą wyraża zdanie "nie trzymaj wszystkich jajek w jednym koszyku" - podsumowuje Patryk Zawadzki. 

Co sądzicie o przytoczonej historii? Widzicie dzisiaj podobne zagrożenia? Może są nimi kryptowaluty, a może nieruchomości? Czekamy na Wasze opinie!

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Sonda

Czy czujesz się szczęśliwy mieszkając w woj. śląskim?






Oddanych głosów: 689