Koronawirus a biznes

Paliwo tanieje na stacjach. Cieszyć się, czy martwić?

2020-03-10, Autor: Tomasz Raudner

(Fot. Tomasz Raudner)
Na paliwach będzie jeszcze taniej

Paliwa na stacjach są coraz tańsze, można się też spodziewać kolejnych spadków cen. Kierowcy mają więc powody do zadowolenia. Radość może być jednak na krótką metę, przekonuje dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.

Reklama

O dziewiątym marca 2020 roku mówi się jako o czarnym poniedziałku na rynku naftowym. Tego dnia cena baryłki ropy na giełdzie w Londynie spadła do poziomu 32 dolarów. Jeszcze w piątek cena była wyższa o 13 dolarów, a w czwartek o 18 dolarów. Raptowne załamanie cen ropy nastąpiło po wiadomości, że Arabia Saudyjska obniżyła ceny swojego eksportu ropy obowiązujące od kwietnia 2020 r. Taka decyzja z kolei jest konsekwencją braku zgody Rosji na redukcję produkcji.

Tanie paliwo - radość na krótką metę

- Dla konsumentów to świetna rzecz na krótką metę, ponieważ będzie tańsze paliwo. Natomiast tanie paliwo mają kraje biedne i z problemami gospodarczymi, upraszczając sprawę. Gospodarka sobie nie radzi, nikt nie kupuje paliw, dlatego paliwo jest tanie. Tania ropa jest oznaką spowolnienia gospodarczego – mówi dr Jakub Bogucki w komentarzu dla ŚląskiegoBiznesu.pl. Dodaje:

Zobacz także

Koronawirus to jedna z przyczyn spadku cen ropy

- Spowolnienie gospodarcze spowodowała epidemia koronawirusa, a to, co wywołało zmianę z piątku na poniedziałek, jest spowodowane walką o wizję rynku ropy, jaką mają główni eksporterzy.

Problemy przez koronawirus wiążą się z tym, że szwankuje gospodarka chińska. Chiny potrzebują znacznie mniej ropy, niż dotychczas. Większość zakładów stanęła, lub nie potrzebuje takiej ilości produktu. Transport jest wyłączony, bądź nie potrzebuje takich ilości paliw, co nie dotyczy tylko Chin, ale też Stanów Zjednoczonych czy Europy. To wszystko powoduje, że ropa, która była zakontraktowana, była jej potrzebna określona ilość, zostaje wolna i nikt nie jest w stanie jej zagospodarować. I dlatego ona tanieje.

Do tego dochodzą waśnie między Rosją i Arabią Saudyjską, które nie dogadały się odnośnie tego, ile będą wydobywać i co za tym idzie – obie strony stwierdziły, że będą wydobywać dużo. Więc skoro będą wydobywać dużo, to cena będzie nam dalej szła w dół – mówi ekspert.

Wybuchną niepokoje w Rosji?

Ale rosyjsko – saudyjska wojna cenowa może odbić się wzrostem niepokojów u naszego wschodniego sąsiada. O ile Arabia poradzi sobie z niską ceną ropy, bo jest bogata, a produkcja surowca tania, o tyle Rosja będzie mieć problem. Dochody kraju w dużej mierze uzależnione są od zysków ze sprzedaży paliw, a poza tym wydobycie ropy jest znacznie droższe. Dlatego obniżka cen może wywołać nerwowe ruchy.

- Rosja nigdy tego oficjalnie nie powie, nawet wczoraj pojawiła się informacja, że jest gotowa poradzić sobie z niskimi cenami ropy przez 6 – 10 lat. Trudno, żeby powiedzieli coś innego, bo wtedy oddaliby kompletnie pole Saudyjczykom, którzy mają niskie koszty wydobycia. Upraszczając wystarczy tam wsadzić świder w piasek i ropa płynie, Rosjanie mają skaliste, arktyczne złoża i to powoduje, że wydobycie ropy jest tam znacznie droższe – mówi dr Jakub Bogucki.

Na stacjach będzie jeszcze taniej

Proponujemy nie martwić się na zapas ewentualnymi problemami w Rosji. I tak nie mamy na nie wpływu. Prędzej odczujemy zmiany w kieszeni, a to akurat będzie dobra zmiana. Ekspert uważa, że spadki na światowych rynkach mogą przełożyć się na dalsze obniżki cen paliw na stacjach o kilkanaście groszy. Jednak raczej nie ma co liczyć, by litr benzyny czy tym bardziej droższego oleju napędowego kosztował mniej, niż 4 zł.

- Taki scenariusz jest mało prawdopodobny, dlatego, że ceny na rynkach musiałyby się dalej mocno załamywać. Prognozy na temat cen po tym, co się stało wczoraj i w piątek oznaczają zmiany na poziomie 15 – 20 groszy, czyli z około 4,80 zł może spaść do około 4,60 zł, biorąc pod uwagę średnie ceny w kraju, w przypadku diesla cena ogólnopolska może oscylować wokół 4,70 zł.