W dzisiejszych czasach temat upiększania się atakuje nas z każdej strony. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że włosy mogą uratować komuś życie - nie w sensie dosłownym. Chodzi o codzienne życie i normalne funkcjonowanie. Dla kobiet, które straciły włosy na skutek nowotworu to szalenie ważna kwestia. Doskonale to rozumie Iwona Zimoń z Pszowa, która od lat fachowo zajmuje się przedłużaniem włosów. Zapoczątkowała i prowadzi charytatywnie wspaniałą akcję przekazywania włosów „z ręki do ręki”. Pomysł zrodził się w głowie Iwony po tym, jak dotknął ją osobisty dramat.
O jakim osobistym dramacie mówimy?
- Kiedy prowadziłam swoją pierwszą działalność, zaczęły się u mnie problemy zdrowotne. Pojawiło się kilka diagnoz, jedną z nich było podejrzenie raka. Przez to zostałam skierowana na onkologię w Gliwicach. Bałam się przyjęcia chemii w trybie natychmiastowym. Postanowiłam, że nie wezmę chemii, bo bałam się tego, że będę łysa. Postanowiłam, że zanim się dostanę do szpitala, muszę wymyślić jak to zrobić, żeby cały czas mieć włosy. Kombinowałam nad tym, żeby samej sobie zrobić perukę. Miałam zaledwie 19-20 lat.
Gdy okazało się jednak, że jestem zdrowa, to postanowiłam wykorzystać swoją wiedzę i pomagać innym. Przez przypadek - przypadki to coś, co mnie uwielbia – zadzwonił do mnie pewien policjant i zapytał, czy mam kogoś, komu można przekazać włosy. Nie ufał fundacjom i wiedział, że te włosy mogą nie trafić do osoby potrzebującej, tylko na handel w internecie. Długo się nie zastanawiałam i przyjęłam ofertę i tak zaczęła się moja przygoda z akcją „z ręki do ręki”. To był zeszły rok.
Kiedy narodził się pomysł, aby bawić się włosami?
- Pewnego razu w Świnoujściu natknęłam się na ogłoszenie, które wystawił pewien czarnoskóry. Wyprzedawał ze swojego magazynu włosy syntetyczne do warkoczyków. Postanowiłam pojechać sprawdzić. Okazało się, że włosy to był hit ponieważ wcześniej nikt tutaj tego nie miał. Zaplatałam warkoczyki z włosów syntetycznych, które wplatałam we włosy klientek. Była to wtedy na pewno nowość tutaj u nas na rynku. Z czasem założyłam własną działalność. Jeszcze wtedy w podstawówce nie wiązałam z tym zawodem przyszłości, natomiast jak widziałam, że jest na to popyt i co raz więcej koleżanek chce to mieć. Oprócz koleżanek, przychodziły też zupełnie obce osoby, które usłyszały od swoich koleżanek, że ja się tym zajmuje. Więc postanowiłam założyć działalność, żeby wszystko odbywało się legalnie. Z czasem kiedy zaczęłam jeździć po włosy do tego czarnoskórego mężczyzny pokazał mi, że są też włosy do przedłużania. Pokazał mi jak to się zakłada bez żadnych certyfikatów czy jakiś szkoleń. Postanowiłam kupić i sprawdzić na koleżankach i przede wszystkim na sobie. Po czasie okazało się że jest to wspaniały interes, bardzo opłacalny, ponieważ mnóstwo ludzi chciało się do mnie zapisać. Zakładałam włosy na swój sposób, tak aby trzymały się jak najdłużej i nie spadały, inne panie, które też się tym zajmują uczyły się mając gotową technikę zakładania. Na tę chwilę obecną jestem chyba jedyną, która posiada swój własny sposób na to, aby zakładane włosy nie rozklejały się. Każde pasemko czy to są włosy syntetyczne czy naturalne ludzkie jest sklejanie przeze mnie własnoręcznie
Czy od początku chciałaś zarabiać na przedłużaniu włosów?
- Niekoniecznie, wiele decyzji podjęłam dopiero w dorosłym życiu. Zanim jednak zdecydowałam się otworzyć swoją działalność fascynowałam się służbami mundurowymi. Biłam się z myślami, ale pomogły mi w tym tak naprawdę dwie osoby, które poznałam na swojej drodze. Mojego męża, któremu zawdzięczam wiele sukcesów na polu zawodowym i to, że pomógł mi zdecydować co tak naprawdę jest dla mnie najważniejsze. Przypadkiem również trafiła do mnie Izabela Hajduk, rybniczanka, która sama potrzebowała pomocy po zniszczonych włosach, które zakładała w innym salonie. Ktoś zepsuł jej naturalne włosy poprzez złe zakładanie tzw. doczepów. Tak naprawdę to Izabela również w wielkim stopniu namówiła mnie do tego, żeby pomagać innym. Dzięki jej propozycji podnajęłam część salonu, w którym mieści się jej zakład kosmetyczny IzaDor.
To właśnie tam możecie mnie znaleźć i to właśnie na terenie Rybnika prowadzę akcję „z ręki do ręki”. Dzięki temu, że prowadzę własną działalność, mogłam poznać wiele inspirujących osób, osób znanych ze środowiska lekarzy, mediów i show biznesu. Dzięki mojej akcji mogę zwiedzić wiele ciekawych miejsc, ponieważ bardzo często jestem zapraszana na różnego rodzaju gale. W tym roku dostałam nawet zaproszenie do Bangkoku. Pracując gdziekolwiek indziej nie miałabym takiej możliwości.
W jaki sposób pozyskujesz włosy i jak przekazujesz je dalej?
- Na dwa sposoby. Po pierwsze skupuję włosy dla pań po chemioterapii oraz kupuję włosy dla tych pań, które chcą poprawić swój wygląd, ponieważ pragną mieć długie włosy i chcą, żeby to były włosy naturalne.
Po drugie panie, które chcą komuś pomóc, za moim pośrednictwem wysyłają włosy, lub przyjeżdżają do mojego salonu i przekazują bezpośrednio osobie potrzebującej, z ręki do ręki. Czyli nie działam na zasadzie fundacji, że ludzie wysyłają włosy i nie wiedząc co się z nimi dzieje i nie mają kontaktu z tą osobą, dla której mają być przekazane. Panie, które przeszły chemię i zakończyły leczenie, ale mają jeszcze bardzo krótkie swoje włosy, ustawiają się w kolejce. Zazwyczaj kobiety, które przygotowują się do chemii mają piękne długie włosy, a tu nagle perspektywa utraty włosów sprawia, że tracą wiarę w wyzdrowienie. Zostaje im coś odbierane, a ja im to z powrotem wracam. Kiedy już zakończą terapię, liczą każdy dzień i każdy milimetr, żeby te włosy urosły. Dodam, że czasami te panie – darczyńcy chcą być anonimowe, a czasami podczas przekazania są wszyscy obecni.
Jest jeszcze trzeci sposób. Zgłaszają się do mnie panie, które przed chemią ścięły włosy i trzymały w szufladzie. Były przygotowane, że po chemii będą mogły znów cieszyć się swoimi pięknymi włosami. Te panie za to nie płacą, to jest właśnie akcja „z ręki do ręki”.
Włosy można zakładać już na jednocentymetrowy odrost zdrowych włosów pacjentki onkologicznej. Te panie nie zawsze stać, żeby kupić sobie włosy. Czasami na leczenie przeznaczają cały swój dobytek, biorą kredyty, itp. Nie wszystko co dotyczy raka jest za darmo, a taki wydatek na włosy jest naprawdę bardzo duży. Dzięki akcji „z ręki do ręki” nie muszą płacić za włosy. Panie płacą jedynie za założenie, ponieważ w świetle prawa nie mogę nikomu zrobić tego za darmo. Muszę niestety „skasować” te panie, mogę dać rabat, ale nie mogę za darmo świadczyć usług, ponieważ musiałbym je opodatkować. Akt darowizny można przekazać jednorazowo.
Każdy z nas może przekazać komuś coś, co posiada za darmo, a w tym przypadku są to włosy. Natomiast ja prowadząc działalność nie mogę przyjmować stu kucyków i rozdawać ich za darmo, stąd akcja „z ręki do ręki”.
Co daje kobietom po chemii pani pomoc?
- Dzięki mojej pomocy kobiety nie uwidaczniają się ze swoją chorobą, co pozwala im normalnie funkcjonować w tej sferze życia. Ja zaczepiam włosy ludzkie prawdziwe, a nie sztuczne syntetyki. Daje to bardzo naturalny efekt. Jest to ogromna zmiana w życiu tych pań.
Klientki to tylko kobiety ze Śląska?
- Poprzez moc social mediów moja usługa dociera do pań z całej Polski i nie tylko. Muszę się pochwalić, że przyjeżdżają do mnie panie specjalnie na jeden dzień z Turcji, Norwegii, Bułgarii, Niemiec, Holandii, Szwajcarii, Anglii. Grono moich klientek jest rozrzucone po całym świecie.
Oprócz zakładania włosów jesteś również instruktorem.
- Tak, to wyróżnia mnie spośród innych pań, które doczepiają włosy w salonach na terenie Rybnika i okolic. Jedyne czego nigdy nie zrobię, to nie sprzedam swojego sposobu na zakładanie włosów panią po chemioterapii, bo była to moja indywidualna praca, wiedza, którą nabywałam przez kilkanaście lat. Jestem w stanie każdego wyszkolić.
Poszerzam swoją wiedzę również w zakresie trychologii, aby każda z klientek, która przychodzi do mnie z problemem mogła uzyskać pomoc. Diagnozuję przyczynę problemu wypadania włosów, lub ewentualnie zalecam wizytę u endokrynologa.
Co sadzisz o negatywnych opiniach na temat usługi przedłużania włosów?
- W ogóle się tym nie przejmuję. Uwielbiam zmieniać swoje fryzury. Jednak bardzo często kobiety korzystają z usług nieodpowiednich osób, co widać już z daleka. Wystające ringi, odpadające pasemka świadczą o źle wykonanej usłudze. Kiedy już kobiety zdecydują się przedłużyć włosy, dla wizualnego efektu i dla lepszego samopoczucia powinny być one odpowiednio dopasowane. Nie warto komentować negatywnie, ponieważ nie wiemy, dlaczego ten ktoś ma włosy przedłużone. Jeśli rozpoznam, że ktoś ma przedłużone włosy, nie należy go wyśmiewać, bo można kogoś łatwo urazić i sprawić mu przykrość, a dla tej osoby jest to powrót do normalności. To może być osoba również, która zagęszcza swoje włosy, bo ma ich mało i źle się z tym czuje,a może to być osoba po chemii. W dzisiejszych czasach można poprawić wszystko i zmienić swój wizerunek i powinniśmy się spotykać z akceptacją do tego typu usług.
Nigdy nie wiesz co czeka ciebie jutro i czy ty też nie będziesz potrzebowała tej pomocy.
Zapraszamy do polubienia profilu na Facebooku
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
~Jakubwork 2018-11-29
12:37:10
O bardzo fajna historia, czyli te całe doczepiane włosy to nie tylko wybryki kobiet dla urody...tylko też to jest forma rekonwalescencji po chorobie. No powiem szczerze wielki szacun, za pomysł, byle by jak najdłużej służyć w takim celu. Powodzenia