Wiadomości

Budowali hospicjum dla miasta. Zostali bankrutami. Porażająca historia firmy z Rybnika

2023-08-15, Autor: Bartłomiej Furmanowicz

Zobacz Galerię
(7 zdjęć)

Budowali hospicjum dla miasta. Zostali bankrutami. Porażająca historia firmy z Rybnika, Bartłomiej Furmanowicz

(Fot. Bartłomiej Furmanowicz)

Dla Zbigniewa Koneckiego miało to być zwyczajne zlecenie jakich pełno w regionie i kraju. Nie spodziewał się tego, że budowa hospicjum w Niedobczycach doprowadzi jego firmę na skraj bankructwa i ogromnych długów. Ma za złe miastu, że nie zweryfikowało ono głównego wykonawcy – LK Inwest. Z kolei firmę oskarża o to, że ta mamiła go pieniędzmi i kompletnym brakiem przygotowania do zdania. Zarzutów jest więcej. Co na to magistrat i LK Inwest?

Reklama

Miało być „San Francisco”, jest ściernisko z zardzewiałymi drutami

Plany były obiecujące. Pod koniec 2021 roku ruszyła budowa długo oczekiwanego hospicjum w Niedobczycach. Miały powstać miejsca dla 30 pacjentów pod stałą opieką i 10 miejsc dla chorych pozostających w opiece dziennej. To była ważna inicjatywa – zwłaszcza dla naszego miasta, w którą zaangażowała się Fundacja Puls-Med Blisko Ciebie oraz sami mieszkańcy, hojnie składający datki.

Inwestycja miała zakończyć się w 2023 roku i jak już wiecie, ten plan spalił na panewce. W styczniu tego roku pisaliśmy o tym, że rybnicki magistrat zerwał umowę z głównym wykonawcą i naliczy mu karę umowną sięgającą 6,2 mln złotych. Powód? Między innymi ślimacze tempo prac. Mimo że minęło sporo czasu, hospicjum ledwo co „wyrosło z ziemi”.

Zobacz także

Ekipy budowlane rozeszły się w swoich kierunkach, a teren zamknięto dla postronnych osób. Jak wygląda dzisiaj? Bracia Golcowie śpiewali kiedyś o wielkich planach i powstaniu w miejscu ścierniska - „San Francisco”. W rybnickim przypadku musieliby odwrócić śpiewane wersy. Terenu strzegła brama. Strzegła, ponieważ jest wyłamana i każdy może wejść w miejsce budowy. To z kolei jest niebezpieczne ze względu na zardzewiałe elementy zbrojenia, walający się beton oraz inny sprzęt pozostawiony przez robotników. Dobrze to widać w ujęciach wykonanych dronem.

Temat pozostawienia terenu budowy to jedno. Pozostają ludzie, którzy przeżyli dramat i jeszcze z niego się nie otrząsnęli. Poznajcie historię Zbigniewa Koneckiego i jego firmy, która świadczyła tam usługi jako podwykonawca.

Biznes się kręcił… do hospicjum

Zbigniew Konecki skontaktował się z nami kilka tygodni temu. Miał z początku lekki żal w głosie o to, o czym piszą media.

Czytam o sytuacji z hospicjum w Internecie lub w gazetach. Każdy wie, że miasto rozwiązało umowę z wykonawcą i nałożyło karę 6 mln złotych. Wszystko fajnie, ale nikt nie pisze o tym, kto za to zapłacił i kto to budował. Nikt nie pisze, kto ucierpiał, a tu chodzi o nas – o podwykonawców. Tam była moja firma. Tam nadal leżą moje materiały – zaczął w rozmowie telefonicznej.

Zaproponowaliśmy spotkanie tuż przy placu budowy. Dalsza część rozmowy odbywała się już w Niedobczycach. Firma pana Zbigniewa działała od 2011 roku. Wcześniej mieszkaniec Wodzisławia Śląskiego pracował za granicą.

Zawsze zatrudniałem ludzi na umowę o pracę. Miałem kontrole, zawsze bez zastrzeżeń. Otworzyłem firmę jednoosobową. Jasne, wiedziałem, że ryzykuję całym swoim majątkiem, ale na bieżąco spłacałem kredyty, płaciłem ludziom, a biznes się kręcił – wspomina.

Wylicza też zadania, w których brał udział, zawsze jako podwykonawca.

Budowałem szpital w Zabrzu, Galerię Katowicach – słupy to moja robota, Osiedle Paryskie w Tychach. Nie było tam problemów – zaznacza.

Problemy pojawiły się podczas budowy hospicjum. By uporządkować dalszą narrację, postanowiliśmy wyszczególnić zarzuty podwykonawcy kierowane do LK Inwest i UM w Rybniku.

Czytaj kolejne strony: