Wiadomości

Drogie paliwo na stacjach na Śląsku. Ceny rosną z dnia na dzień

Portale branżowe wskazują na rosnące ceny na stacjach paliw. Widać to także w naszym regionie. Jeszcze wczoraj litr oleju napędowego kosztował około 6,50 zł, dzisiaj jest o 20 gr. droższy. - To efekt wojny w Ukrainie, osłabienia polskiej waluty i zwiększonego popytu wskutek wcześniejszej paniki – wyjaśnia portal Auto Świat.

Reklama

Taniej już było? Od wczoraj kierowcy chwytają się za głowy widząc cenę za zwykły olej napędowy czy „95”. Dzisiaj kwoty na pylonach są jeszcze większe. Na przykład na stacji Circle K za ON płaciliśmy w czwartek 6,50 zł, dzisiaj po południu już 6,69 zł. Dzisiaj rano na Shellu litr oleju kosztował 6,53 zł, kilka godzin później już 6,63 zł. Podobnie się dzieje ze zwykłą bezołowiową 95.

Branżowy Auto Świat zauważa, że to nie przypadek.

W czwartek cena ropy Brent osiągnęła niespotykany od lat poziom 116 dol. za baryłkę, potem spadła do ok. 110 dol., teraz znów rośnie. To kwestia m.in. niepewności związanej z dostawami ropy z Rosji: ta wciąż płynie, Gazprom realizuje zakontraktowane wcześniej zamówienia, ale... Druga rzecz to niechęć do ropy pochodzenia rosyjskiego oferowanej dotąd także poza długoterminowymi kontraktami: wielu dotychczasowych odbiorców nie chce kupować ropy Ural, nawet jeśli jest ona tańsza o niemal 30 dolarów za baryłkę od ropy Brent. By nie wspierać rosyjskiego reżimu, odbiorcy wolą ropę Brent, która jednak z powodu rosnącego popytu radykalnie drożeje – ok. 20 dolarów za baryłkę w ciągu tygodnia – czytamy.

Drugi czynnik to polska waluta, która słabnie w stosunku do dolara, za którego dzisiaj musimy zapłacić 4,41 zł. W wyniku tego koszty polskich rafinerii rosną.

Za trzeci czynnik odpowiadają już sami kierowcy, którzy rzucili się do dystrybutorów, gdy tylko wybuchła wojna w Ukrainie.

Chociaż więc nie brakuje paliwa w magazynach, pojawiają się problemy logistyczne: realizacja zamówień zgodnie z przyjętym i dostosowanym „do zwykłych czasów” harmonogramem nie zawsze wystarcza, brakuje kierowców prowadzących cysterny. To powoduje, że właściciele stacji, na których zapasy niebezpiecznie maleją, mają zachętę do okresowego podnoszenia cen. Stąd wysokie różnice cen pomiędzy stacjami w różnych regionach, a nawet pomiędzy sąsiednimi punktami sprzedaży. Jeśli więc na którymś pylonie widzicie cenę 7 zł za litr ON (internauci na portalach społecznościowych donoszą coraz częściej o tym zjawisku), macie szansę, że gdzieś w pobliżu uda się zatankować taniej. Za kilka dni taka cena może już być niestety standardem, ale na razie to raczej wyjątki – czytamy w Auto Świecie.

Jak się dalej dowiadujemy z portalu, choć ryzyko braku paliwa w Polsce jest znikome, rosną koszty pozyskania tego surowca. Business Insider informuje natomiast, że większa ilość ropy może się pojawić dzięki uwolnieniu 60 milionów baryłek rezerw przez kraje rozwinięte. Dodatkowo Iran zapowiedział, że jest gotów zwiększyć eksport.

W lutym podawał, że możliwości eksportowe wynoszą 2,5 mln baryłek dziennie z całkowitej produkcji 4 mln baryłek. Przez sankcje w ub.r. eksportował około miliona baryłek dziennie. Irański minister ds. ropy naftowej Jawad Owji zadeklarował, że technicznie i operacyjnie Iran jest w stanie zwiększyć eksport natychmiast, jak tylko zdjęte zostaną sankcje, nałożone jeszcze przez prezydenta Donalda Trumpa – czytamy na BI.

Analitycy nie pozostawiają jednak złudzeń – pojawienie się „siódemek z przodu” na pylonach stacji paliw to kwestia czasu.

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Otrzymuj najciekawsze newsy biznesowe ze Śląska!

Zapisz się do naszego newslettera!

Sonda

Czy czujesz się szczęśliwy mieszkając w woj. śląskim?






Oddanych głosów: 539

Prezentacje firm