Kariera

Obowiązek wojskowy także dla kobiet – coś mi tu się nie zgadza

2022-12-13, Autor: Ewa Rogozińska

Wezwania na ćwiczenia wojskowe wzbudzają ostatnio wiele emocji. Ministerstwo Obrony Narodowej przedstawiło projekt do przyjęcia przez rząd w IV kwartale 2022 r., który wskazuje grupę kobiet podlegających obowiązkowi stawienia się do kwalifikacji wojskowej oraz określa stanowiska lub funkcje, na których będą one mogły pełnić czynną służbę wojskową, tzn. kobiety kończące studia na kierunkach: lekarskim, weterynaryjnym, pielęgniarskim, psychologicznym, analityki medycznej oraz ratownictwa medycznego, a także stanowiska służbowe i funkcje, na które kobiety będą mogły zostać wyznaczone w razie konieczności ich powołania do obligatoryjnych niezawodowych form służby wojskowej (w razie ich wprowadzenia). Chodzi o kwalifikacje wymagane do wykonywania zawodów medycznych, weterynaryjnych, morskich oraz lotniczych, a także zawodów: psychologów, rehabilitantów, radiologów, diagnostów laboratoryjnych, informatyków, teleinformatyków, nawigatorów oraz tłumaczy.

Reklama

Ktoś może powiedzieć: skoro równe prawa dla kobiet, to także równe obowiązki. W mojej głowie jednak zrodziły się pytania i refleksje.

Po pierwsze, podążając za oficjalnymi oświadczeniami rządu, nasze niebo jest w pełni zabezpieczone, granice są szczelne, służby działają perfekcyjnie, a armia jest w świetnej kondycji. Skąd więc nagła potrzeba powszechnych ćwiczeń? Jesteśmy członkiem NATO i mamy przecież zawodową armię, do której rekrutować się mogą ochotniczo zarówno mężczyźni, jak i kobiety – czyli zasada równouprawnienia działa.

A może jednak jesteśmy w stanie krytycznego zagrożenia i powinniśmy się przygotować? Pytanie brzmi: jak się przygotować, skoro ćwiczenia mogą trwać 2 dni, 2 tygodnie, miesiąc, 3 miesiące? Bez wątpienia natomiast miesiąc czy 3 miesiące nieobecności osoby prowadzącej działalność gospodarczą może spowodować załamanie się niejednego małego biznesu, bo przecież skoro klient nie może zostać obsłużony przez jednego dostawcę, szybko znajdzie zastępstwo gdzie indziej. To kolejny przykład na to, jak bubel prawny i ustawy pisane na kolanie mogą namieszać w życiu zwykłych ludzi.

Poza tym przykład powinien iść z góry. W UK, na przykład, synowie królewscy obowiązkowo służą w wojsku – noblesse oblige. Aż kusi zapytać, jak wspierają ojczyznę synowie naszych władz. Warto też wspomnieć, że w Polsce do niewielkiej grupy zwolnionych z ćwiczeń wojskowych należą politycy i kler.

Po drugie, rząd wzywa do wojska kobiety – te same kobiety, które z ust rządzących usłyszały już niejedną inwektywę – a to, że niektóre to nie ludzie, lecz ideologia, że dają w szyję, są złymi matkami, morderczyniami, a co gorsza – feministkami. Całkiem niedawno lekarze i lekarki usłyszeli:- Niech jadą [za granicę do pracy]. Czyżby jednak rząd potrzebował polskich kobiet?

Po trzecie – tu pozwolę sobie na bardzo osobistą refleksję: to nie kobiety wypowiedziały aktualnie toczące się wojny na świecie. Nie wypowiedziały też ani I, ani II wojny światowej. To ogarnięci żądzą władzy i posiadania mężczyźni, dla których – jak widać w relacjach z wojny – życie nie ma żadnej wartości. Ci sami mężczyźni, którzy wysyłają na wojnę ludzi mających rodziny, dzieci, biznesy i tylko jedno życie, i ci sami, którzy w tym czasie siedzą w ciepłych i bezpiecznych schronieniach otoczeni dostatkiem. Są tacy, którzy – jak się wydaje – chcą ginąć za psychopatyczne idee nadludzi, czystości rasy, jednego jedynie słusznego narodu i inne bzdury. Ja nie chcę.

Każdy konflikt to przede wszystkim śmierć i cierpienie. Mężczyźni giną na froncie, ale to kobiety ponoszą największe koszty wojen – utrata domu, męża, dzieci, rodziców i bliskich czy gwałty na kobietach i ich dzieciach to najtragiczniejsze wojenne traumy kobiet. Polecam lekturę książki pt.: „Czarna księga kobiet” pod redakcją belgijskiej dziennikarki Christine Ockrent, wydanej wprawdzie w 2006 roku, ale niewiele się zmieniło od tego czasu. Książka ta to dramatyczny raport ponad 40 autorów o sytuacji kobiet na świecie, szczególnie w warunkach wojen.

Jak donoszą media, mężczyźni wcale nie chcą wojować i nie spieszy im się do ćwiczeń wojskowych. Mężczyźni, którzy poświęcili kawał swojego życia na studia, stworzenie swoich biznesów, założenie rodziny, spłacanie hipoteki itp., w aktualnej sytuacji piętrzących się kryzysów koncentrują się raczej na utrzymaniu swoich biznesów i rodzin. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety chcą żyć, pracować, rozwijać się i wnosić wartość do życia swojego i otoczenia. Udowadnianie męskości i bohaterstwa przez narażanie życia to chyba już relikt historii.

Nie rozumiem wojen i nie rozumiem przyczyn wywoływania wojen. Grabieże, pożogi i metodyczna anihilacja jednego narodu przez drugi w celu większego posiadania czy wpływów to słaby powód, aby usprawiedliwić śmierć tysięcy ludzi.

Jak powiedziała królowa Elżbieta I Tudor (1533–1603), „I do not like war. It is costly and the outcome uncertain. (Nie lubię wojen. Są kosztowne, a ich rezultaty niepewne.)”

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 6

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Otrzymuj najciekawsze newsy biznesowe ze Śląska!

Zapisz się do naszego newslettera!

Sonda

Czy czujesz się szczęśliwy mieszkając w woj. śląskim?






Oddanych głosów: 543

Prezentacje firm