Wiadomości

PGG: górnik zwolniony dyscyplinarne. „Ukradli moje rzeczy z szafki”

2020-02-19, Autor: Bartłomiej Furmanowicz

Historia Tomasza Kaźmierskiego, górnika z należącej do Polskiej Grupy Górniczej kopalni Jankowice ma swój ciąg dalszy. Górnik, który na znak protestu przeciwko oszukiwaniu go na wypłacie nie wyjechał na powierzchnię kopalni, czeka zwolnienie z pracy. Spodziewa się "dyscyplinarki".

Reklama

Przypomnijmy, wszystko zaczęło się 11 lutego. Tomasz Kaźmierski, ślusarz w Ruchu Jankowice, będącym częścią zespolonej KWK ROW nie wyjechał po porannej zmianie na powierzchnię. Decyzję wyjaśnił w dramatycznym piśmie, które otrzymała redakcja portalu Rybnik.com.pl.

Pismo było anonimowe, po czasie udało nam się dotrzeć do autora. Pokłosiem spotkania z dziennikarzem był artykuł "PGG chce zrobić ze mnie wariata - dotarliśmy do górnika, który protestował na dole Kopalni Jankowice." W rozmowie z nami przyznał, że decyzja o proteście na dole była impulsem. On – osoba aktywnie fizyczna, zawodnik wielu runmageddonów po każdym dniu szychty padał na łóżko ze zmęczenia. Jego wysiłek nie przyniósł spodziewanego wynagrodzenia, mimo tego, że zarówno jego jak i innych górników nie powinno w ogóle być przy temperaturze 38 stopni Celsjusza. W takich warunkach mogą przebywać osoby tylko w maskami tlenowymi!. Artykuł ukazał się 12 lutego, teraz jest ciąg dalszy.

Miała być praca, będzie dyscyplinarka?

Górnik z „Jankowic” jest cały w nerwach. Był na badaniach psychologicznych, jak kazali mu wykonać przełożeni. Zdał je. Pojawiła się też nadzieja, że wróci do pracy.

- Kazano mi jechać na kopalnię. Usłyszałem, by w poniedziałek przyjść do pracy na 18.00. Drogą nieoficjalną dowiedziałem się jednak, że nie mam po co wracać, bo nie ma już mojej szafki. Zadzwoniłem do kierownika, zapytałem się jeszcze raz, czy mam przyjść do pracy. Powiedział, że tak. Ostatecznie zrobiłem jednak inaczej. Chciałem jeszcze trochę odpocząć. Przez ostatnie dni mało jadłem, żołądek miałem ściśnięty ze stresu – tłumaczy Tomasz Kaźmierski.

W międzyczasie do naszego rozmówcy dotarła jednak zaskakującą wiadomość. Miał zostać zwolniony dyscyplinarnie bez wypowiedzenia.

- Dotarło do mnie, że chcieli mnie zwabić do kopalni, by wręczyć wypowiedzenie. Widziałem pismo potwierdzające te obawy. Wiem, że do piątku chcą mi wręczyć dyscyplinarkę. Mówiąc wprost – okłamali mnie – dodaje górnik.

To zemsta?

Nasz rozmówca wspomniał o jeszcze jednej sytuacji, która jego zdaniem mogła być zarzewiem konfliktu pomiędzy nim, a „górą” w firmie. Miała ona miejsce w grudniu 2016 roku, w dniu urodzin jego córki.

- Mam sprawę za zęby. Straciłem je w momencie, gdy robiłem odciągi z wysięgnika taśmy. Ktoś załączył guzik i taśma ruszyła. Kamień wybił mi przednie zęby. Nie dostałem karetki, żadnej pomocy. Musiałem sam jechać do szpitala, a potem do chirurga szczękowego. BHP-owiec uspokoił, że dostanę pieniążki. Zamiast tego straszono mnie naganą. W piśmie podali, że „wadliwie wykonywałem pracę”. Czegoś takiego nawet nie ma! Tymczasem musiałem pić i jeść przez słomkę, a ludzie nie rozumieli, co mówię. Od tego czasu ta sprawa się ciągnie – tłumaczy Tomasz Kaźmierski.


Tomasz Kaźmierski stracił na dole zęby/Archiwum prywatne

Poprawiło się na dole

Jak mówi nam pan Tomasz, to o co apelował na dole, zostało zamiecione pod dywan.

- Nie było dotąd żadnej kontroli. Wszyscy umywają ręce. Jedyne co udało się wywalczyć, to fakt, że od teraz chłopaki wyjeżdżają z ciepłoty punktualnie. Nie robią tego, jak było niedawno o godz. 13.20, ale o 12.30, czyli po 6 godzinach pracy. Wiem o tym, bo dziękują mi w wiadomościach – słyszymy.

Tomasz Kaźmierski postanowił też wykorzystać chwilę „sławy”. Poprosił „górę” o 6 kolejek podwieszanych, w tym jedną manewrową dla wydziału 41. Dlaczego?

- Ludzie tam wszystko na plecach noszą. Taki już jestem, chcę poprawić jakoś sytuację chłopaków na dole, choć przyznaję, że żyję teraz w stresie – podkreśla nasz rozmówca.

Okradli szafkę

Akcja górnika na dole ma jeszcze jedną cenę.

- Okradli moją szafkę. Tam były moje prywatne rzeczy i czyste ubrania. Chowałem też swój prywatny sprzęt do pracy. W Anglii dobry fachowiec zawsze miał swoje narzędzia. Tego tam się nauczyłem. Nikt nie miał prawa otwierać tej szafki, a jak już, to powinien zwrócić moje rzeczy – mówi górnik z „Jankowic”.

Tomasz Kaźmierski czeka teraz w domu na wypowiedzenie.

- Walczyłem o coś innego. Chciałem powiedzieć, co mnie boli i chłopaków na dole. Nikogo nie chcę posyłać do więzienia. Teraz potrzebuję czasu, żeby poukładać swoje sprawy i znaleźć nową pracę. Chcę wrócić do normalności – wyznaje.

AKTUALIZACJA

Tomasz Kaźmierski został zwolniony dyscyplinarnie. Właśnie otrzymaliśmy odpowiedzi Polskiej Grupy Górniczej. PGG rozwiązała z nim umowę o pracę bez wypowiedzenia z powodu ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych. To nic innego, jak formalne określenie zwolnienia dyscyplinarnego.

- Jako podstawę rozwiązania umowy o pracę bez wypowiedzenia wskazano ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych, a w szczególności: art. 52 §1 pkt 1 Kodeksu Pracy, art.100 §1 Kodeksu Pracy , art.100 §2 pkt 2,3 Kodeksu Pracy . Jak również naruszenie §4 pkt 4,5,6 Ramowego Regulaminu Pracy w związku z §3 pkt 1 i pkt 2 ppkt 1,2,3; co winno skutkować rozwiązaniem z Panem Tomaszem Kaźmierski umowy bez wypowiedzenia z winy pracownika. Powodem ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych było:nie podjęcie w dniu 11.02.2020 r. pracy poprzez wszczęcie akcji strajkowej do której Panem Tomasz Kaźmierski był przygotowany dnia poprzedniego; nie wykonywanie poleceń przełożonego, czym zdezorganizował pracę oddziału. Całość zdarzenia zdezorganizowało pracę w wybudowanej ścianie, kolei i szybu, przy czym Pan Tomasz Kaźmierski zachowywał się w sposób impulsywny, był pobudzony oraz niestabilny emocjonalnie, co powodowało zakłócenie porządku i spokoju w miejscu pracy.

W tym stanie rzeczy niniejsze zdarzenie należy uznać za naruszające kodeksowy art.100 KP, regulaminowy katalog obowiązków pracowniczych jak i Ramowego Regulaminu Pracy – informuje Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy PGG.

W dzisiejszym artykule górnik twierdzi, że ktoś ukradł mu prywatne rzeczy z szafki. PGG temu zaprzecza:

- Panu Tomaszowi Kaźmierskiemu nie zabrano żadnych prywatnych rzeczy – mówi rzecznik.

Górnik mówił nam, że po ujawnieniu przez niego warunków, w jakich pracował, głównie skwaru przekraczającego 35 stopni, dostawał sygnały od kolegów, że poprawiła się sytuacja na dole. - ...teraz chłopaki wyjeżdżają z ciepłoty punktualnie. Nie robią tego, jak było niedawno o godz. 13.20, ale o 12.30, czyli po 6 godzinach pracy. Wiem o tym, bo dziękują mi w wiadomościach.

Rzecznik spółki informuje, że pomiary w rejonie ściany Z-2b w pokł. 501/3 (czyli tam, gdzie ostatnio pracował T. Kaźmierski, przyp. red.) wykonywane są min. jeden raz w tygodniu, przeważnie w środę, na zm. 16.30 lub 21.30.

- Pomiary wykonywane są przez służby wentylacyjne (osoba dozoru lub pomiarowiec wentylacji), a pracownicy zatrudnieni na danych stanowiskach pracy potwierdzają pomiar za podpisem z podaniem imienia, nazwiska i numeru znaczka. Dokumentacja przechowywana jest w dziale wentylacji, a wykaz stanowisk ze skróconym czasem pracy i schemat z pomiarami temperatur przekazywany jest do: biura nadsztygarów działu wentylacji, biura nadsztygarów działu górniczego, na cechowni na tablicy ogłoszeń oddziału G1-J i G4-J, dyspozytora kopalni. Pomiary parametrów klimatycznych w pozostałych rejonach kopalni wykonywane są min. 2 razy w miesiącu, a pracownicy zatrudnieni na danych stanowiskach pracy potwierdzają pomiar za podpisem podając imię, nazwisko i numer znaczka. Dokumentacja przechowywana jest w dziale wentylacji.

Głównym powodem protestu ślusarza była wysokość wypłaty za styczeń 2020. Stwierdził, że dostał za mało pieniędzy, wręcz, że został oszukany. Uważa, że mając przepracowanych 50 nadgodzin powinien mieć większy przelew na konto.

PGG wyjaśnia, że T. Kaźmierski przepracował w styczniu 2020 r. 50 nadgodzin, za które otrzymał wynagrodzenie.

„Na nadgodziny składało się 6 dniówek przepracowanych w dni wolne od pracy oraz 2 godziny nadliczbowe w dniu roboczym:
- 2 godziny nadliczbowe w dniu 8 stycznia (dz. roboczy), za które pracownik otrzymał wynagrodzenie oraz 50% dodatek za pracę w godzinach nadliczbowych;
- 4 dniówki przepracowane w soboty: 4, 11, 18, 25 stycznia; w tym: 11 i 18 stycznia z dodatkiem 100%, 4 stycznia i 25 stycznia – do wykorzystania jako dniówka zamienna;
- 1 dniówka świąteczna -6 stycznia – do wykorzystania jako dniówka zamienna
- 1 niedziela -12 stycznia – do wykorzystania jako dniówka zamienna.” czytamy w otrzymanej informacji.

- Za wszystkie przepracowane w miesiącu dniówki pracownik otrzymał wynagrodzenie zgodnie z obowiązującymi zasadami. Z wynagrodzenia zostały naliczone oraz potrącone obowiązkowe składki społeczne oraz 17% zaliczka na podatek dochodowy, wyliczona z zastosowaniem kosztów uzyskania przychodu oraz ulgi podatkowej. Na pozostałe potrącenia, czyli: składkę na rzecz związku zawodowego, składkę na PKZP, kasę pośmiertną oraz ubezpieczenie PZU – pracownik wyraził pisemną zgodę. – zaznacza Tomasz Głogowski.

Niejako przy okazji tematu górnika-ślusarza pojawił się temat poziomu, w którym pracował. W komentarzu internauta przedstawiający się jako sztygar zwracał uwagę, że poziomu Z2b poz.700, który jako miejsce pracy wymieniał górnik, nie ma. Rzecznik PGG wyjaśnia, że taki poziom jak najbardziej istnieje:

- W KWK ROW Ruch Jankowice jest ściana Z-2b w pokł 501/3. Eksploatacja pokładu 501/3 ścianą Z-2b była prowadzona w okresie XII 2018 do XII 2019, aktualnie ściana jest w trakcie wybudowy. Roboty górnicze tj. eksploatację ściany Z-2b prowadzono zgodnie z przepisami - kończy rzecznik.

Oceń publikację: + 1 + 7 - 1 - 14

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Jan Kowalski 2020-02-20
    11:03:22

    Teraz przyjmij się do prywaciarza i głosuj na PO.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Sonda

Czy czujesz się szczęśliwy mieszkając w woj. śląskim?






Oddanych głosów: 689