Instytucje odpowiedzialne za ochronę konsumentów w latach 2005-2013 nie zapewniły właściwego egzekwowania praw kredytobiorców oraz zbyt późno przeciwdziałały nieuczciwym praktykom banków - stwierdziła w raporcie NIK. ZBP nazwało raport „nierzetelnym i manipulującym faktami”.
- Skontrolowane podmioty administracji publicznej nie zapewniły właściwego egzekwowania praw kredytobiorców oraz zbyt późno lub w nieodpowiednim stopniu przeciwdziałały zagrożeniom, wy-nikającym z charakteru tych kredytów oraz z nieuczciwych praktyk banków - stwierdzili kontrolerzy NIK.
Słabość systemu ochrony konsumentów m.in. umożliwiła wzrost wolumenu kredytów do skali, przy której obecnie wyeliminowanie ryzyk z nimi związanych wiązałoby się z poniesieniem znaczących kosztów przez banki lub zadłużonych obywateli.
Przy udzielaniu kredytów, jak oceniono, miały miejsce niewłaściwe praktyki banków, w tym zawie-ranie w umowach kredytowych niedozwolonych postanowień umownych, pozwalających na jedno-stronne kształtowanie przez banki, na niejasnych zasadach, wysokości oprocentowania lub kursów, po jakich przeliczane były udzielane kredyty lub spłacane raty. - Klauzulami abuzywnymi były także postanowienia przewidujące obowiązkowe ubezpieczenie niskiego wkładu własnego kredytobiorcy, na warunkach które nie były znane kredytobiorcy w momencie zawierania umowy kredytu - napisano.
Jak przypomniano, w latach 2005-2010 banki masowo udzielały kredytów mieszkaniowych indeksowanych do obcych walut i w nich denominowanych. W efekcie, jak napisano, zawarto blisko milion umów kredytowych objętych ryzykiem walutowym.
Zdaniem NIK przyczyną nieskuteczności systemu był brak lub niska aktywność "organów admini-stracji publicznej zobowiązanych do ochrony konsumentów, niewyposażenie ich w skuteczne narzędzia działania oraz konstrukcja modelu ochrony, wymagająca wchodzenia na długotrwałą ścieżkę sądową w celu stwierdzenia występowania klauzul niedozwolonych". W efekcie, nawet jeśli zostały zidentyfikowane niewłaściwe praktyki banków, jak napisano, to ich eliminowanie było procesem długotrwałym.
Jak wskazała NIK, negatywny wpływ na skuteczność ochrony konsumentów miały "niedookreślone kompetencje Komisji Nadzoru Finansowego w dziedzinie ochrony interesów uczestników rynku finansowego". Ustawa o nadzorze finansowym nałożyła na Komisję zadania w tym zakresie, ale nie wyposażyła w skuteczne narzędzia do realizacji tych zadań - stwierdzono. - Przeciwnie, zgodnie z art. 138 ust. 7 ustawy Prawo bankowe, środki podejmowane w ramach nadzoru bankowego nie mo-gły naruszać umów zawartych przez banki. Z tego względu, mimo że UKNF najszybciej zidentyfikował zagrożenia wynikające z kredytów objętych ryzykiem walutowym, to działania KNF były ostrożne i ograniczone. Miały w szczególności charakter niewiążących wytycznych, stopniowo zaostrzanych, i nie odnosiły się do umów już zawartych - czytamy.
Dodano, że w efekcie było to nie-wystarczające, żeby na wczesnym etapie wyeliminować nieprawidłowości w działaniach banków, szczególnie w okresie najintensywniejszego udzielania tych kredytów w 2008 r.
NIK podkreśla, że banki uzyskały korzyści wynikające ze stosowania niedozwolonych postanowień umownych. - Jednocześnie, z nielicznymi wyjątkami, nie poniosły kar pieniężnych z tego tytułu, a ciężar i ryzyka związane z odzyskaniem tych kwot został przeniesiony na kredytobiorców - oceniono.
Według NIK państwo nadal nie wspiera dostatecznie kredytobiorców w dochodzeniu ich praw. - Problem ten powinien zostać rozwiązany w drodze ustawowej - podkreślono.
W swoim raporcie NIK wnioskuje m.in. o doprecyzowanie zadań i uprawnień Komisji Nadzoru Finansowego w zakresie ochrony uczestników rynku finansowego, wprowadzenie osobistej odpowiedzialności zarządzających instytucjami finansowymi za naruszenie przepisów z zakresu ochrony konsumentów czy "ukształtowanie zasad postępowania cywilnego i mechanizmów ułatwiających konsumentom dochodzenie roszczeń".
Związek Banków Polskich protestuje
- Uderzające jest to, że NIK, która uważana jest za instytucję rzetelną i wiarygodną, publikuje raport, który grzeszy nierzetelnością - komentuje wiceprezes Związku Banków Polskich Jerzy Bańka.
Zwraca uwagę, że w raporcie NIK pominęła wiele bardzo ważnych aspektów sprawy kredytów frankowych. - Można nawet mówić o swoistej manipulacji faktami w celu obrony z góry postawionej tezy - ocenia.
W opinii Bańki NIK pomija np. kwestię tzw. Rekomendacji S Komisji Nadzoru Finansowego, która narzuciła bankom obowiązek oferowania najpierw kredytu złotowego, a dopiero na wyraźnie żądanie klienta, kredytu denominowanego lub indeksowanego do obcych walut.
Nieprawdziwa jest też teza NIK, dodaje, że banki nierzetelnie badały zdolność kredytową klientów. - Jest akurat odwrotnie, bo banki udzielając tych kredytów stosowały specjalne bufory, aby jakość tego portfela była wysoka. To potwierdziła praktyka, bo ostatni raport KNF pokazuje że tzw. szkodowość na portfelu kredytowym CHF jest bardzo niska, co jednoznacznie potwierdza, że badanie zdolności kredytowej było zrobione bardzo dobrze - podkreśla Bańka.
W raporcie NIK, dodaje wiceprezes NBP, nie ma np. nic na temat przyczyn, dla których w połowie lat dwutysięcznych UOKiK nie chciał się zgodzić na ograniczenie dostępu do kredytów walutowych. Nie ma też "ani jednego słowa" na temat nacisków politycznych ze strony rządu w tamtym okresie, m.in. na NBP i ówczesną Komisję Nadzoru Bankowego, by nie ograniczać dostępu do kredytów walutowych.
- Raport także, wbrew licznym orzeczeniom sądowym, stawia tezę, jakoby banki działały nieuczciwie i uzyskały jakieś nieuprawnione przychody - zaznacza Bańka. - Trudno się z takim dokumentem zgodzić, ma on charakter populistyczny i nie służy dobrze całej sprawie - dodaje.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
3,3 tys. pasażerów postawiło w marcu na Max Bilet Kolei Śląskich
484Zakaz handlu w niedziele niszczący dla fotowoltaiki
429Na stacje paliw na dobre wróciła drożyzna. "Ryzyko wyższych cen wciąż realne"
422OFE czy tylko ZUS? Okno transferowe otwarte, ale tylko do lipca
420JSW: będzie więcej węgla koksowego z kopalni Budryk
374"Uwielbiam zapach smaru". Rozmowa z Sonią Piwowar, ekspertką obróbki blach
+6 / -0Wybory samorządowe 2024. Frekwencja w Śląskiem na godzinę 12.00
+6 / -03,3 tys. pasażerów postawiło w marcu na Max Bilet Kolei Śląskich
+2 / -0Sejmik Śląski po wyborach 2024: tak oficjalnie wygląda podział mandatów
+2 / -0PAS: śląskie antysmogowym liderem w rankingu wszechczasów
+1 / -0Ruszyły remonty na A4 Katowice-Kraków. Utrudnienia można śledzić na interaktywnej mapie
0Duże płatności już nie gotówką. Europarlament przyjął przełomowe przepisy
0PAS: śląskie antysmogowym liderem w rankingu wszechczasów
0Trendy e-commerce w branży narzędziowej - analiza kondycji firmy Domitech w świetle rozwoju sektora budowlanego
0Do Katowic powrócił jedyny taki pojazd w Polsce. To minibus bez kierowcy
0
~alejakto 2018-08-17
14:58:12
Frankowicze są sami sobie winni! Nikt nikomu nie kazał podejmować ryzyka związanego z braniem kredytu frankowego. Cwaniactwo nie popłaca. Kredyty bierze się w walucie w której się zarabia. Koniec, kropka.
~mlodypolak 2018-09-12
16:28:20
To oczywista oczywistość, jednak zbyt wiele "władz" wtopiło przy owym kredycie stąd cała ta afera z pomocą frankowiczom. Przykład? Polecam sprawdzić zeznanie majątkowe prezydenta Żor ;)