Kryzys na rynku energetycznym spowodował, że polskie firmy na niespotykaną dotąd skalę inwestują we własne źródła OZE. Na taki krok zdecydowało się już 17 proc. przedsiębiorstw, kolejne 15 proc. ma to w planach na nadchodzący rok, a 42 proc. zamierza się zdecydować na taką inwestycję w dalszej przyszłości – wynika z raportu „Elektryczność 4.0”. – OZE to jednak nie tylko kupowana za własne środki fotowoltaika, polskie przedsiębiorstwa mają też inne możliwości. Mogą m.in. zawrzeć umowę PPA na dostawy zielonej energii – zauważa Jacek Parys ze Schneider Electric.
Wielu z nich uświadomiło sobie również, że sami muszą podjąć działania w tym zakresie. Z badań wynika, że na inwestycję we własne źródło OZE zdecydowało się jak dotąd 17 proc. polskich przedsiębiorstw, w tym aż 51 proc. dużych firm. Kolejne 15 proc. ma to w planach na nadchodzący rok, a 42 proc. zamierza się zdecydować na taką inwestycję w dalszej przyszłości.
– Długoterminowo firmy myślą o własnej generacji, ponieważ muszą znaleźć bardziej optymalne kosztowo źródła energii. Najprostszym i najtańszym rozwiązaniem jest instalacja fotowoltaiczna, która jest technologią ogólnodostępną i dość mocno wspomaganą przez różne programy finansujące – mówi ekspert.
Poza tym panele fotowoltaiczne są też najprostsze do wdrożenia pod kątem formalnym, a takie instalacje mogą być w dość prosty sposób skalowane. Montaż instalacji PV o mocy do 50 kW jest co do zasady zwolniony z konieczności uzyskania pozwolenia na budowę, a wdrożenie projektu o większej mocy wciąż jest też proceduralnie prostsze niż choćby instalacji wiatrowych. 77 proc. badanych firm wybrało energię słoneczną, 16 proc. energię wiatrową, 15 proc.– biomasę, a 13 proc. – energię wodną.
– Oczywiście, jeżeli firma decyduje się na budowanie instalacji fotowoltaicznej, to jest dość duży koszt, przynajmniej ten początkowy – mówi dyrektor Pionu Sprzedaży Rozdziału Energii w Schneider Electric.
Niedobór środków finansowych jest najczęściej wskazywaną barierą przez te firmy, które nie wdrażają Elektryczności 4.0, czyli transformacji polegającej na dywersyfikacji dostaw energii z rozproszonych, odnawialnych źródeł i dodatkowo zarządzanej cyfrowo, lub wdrażają ją tylko w niewielkim stopniu. Deklaruje tak 38 proc. firm, dla porównania na brak wiedzy wskazało 24 proc.
– OZE to jednak nie tylko kupowana za własne środki fotowoltaika, bo polskie przedsiębiorstwa mają też inne możliwości. Mogą m.in. zawrzeć umowę PPA na dostawy zielonej energii. Polegają one na tym, że jest wytwórca energii, który zazwyczaj finansuje i buduje na terenie firmy farmę fotowoltaiczną, a następnie ona odkupuje od niego wytworzoną energię na bazie zawartej umowy – wyjaśnia Jacek Parys.
Umowa PPA (ang. Power Purchase Agreement) to długoterminowy kontrakt na sprzedaż zielonej energii po ustalonej cenie, zawierany bezpośrednio pomiędzy jej wytwórcą i odbiorcą, zazwyczaj z pominięciem spółki obrotu i operatora systemu dystrybucyjnego (choć to zależy od wariantu umowy). W ten sposób wytwórca energii z OZE zyskuje gwarancję zbytu i stałych przychodów przez kolejnych kilkanaście lat, a często również komercyjne finansowanie dla swojego projektu OZE jeszcze na etapie jego budowy. Z kolei odbiorca ma przez długi czas zapewnione dostawy energii po stabilnej i przewidywalnej cenie, co pozwala mu uniezależnić się od zmiennej sytuacji rynkowej i może przy tym realizować cele dotyczące dekarbonizacji.
Umowy typu PPA to coraz popularniejsza opcja wśród rodzimych firm. Najczęściej w grę wchodzą instalacje typu on-site, budowane na terenie należącym do przedsiębiorcy (na dachu, gruncie lub w postaci carportów) i zapewniające 100 proc. zużycia energii wyprodukowanej z instalacji. Takie rozwiązanie gwarantuje szybkość uzyskania odpowiednich zgód – zwłaszcza warunków przyłączeniowych, o które jest najtrudniej – oraz długoterminowe bezpieczeństwo inwestycji i planowania kosztów, ograniczając ryzyko wahań cen energii.
Instalacja fotowoltaiczna w tym modelu może być zbudowana i sfinansowana przez przedsiębiorstwo typu ESCO (Energy Service Company), czyli firmę świadczącą usługi energetyczne, która w trakcie realizacji takiej inwestycji bierze na siebie całe ryzyko techniczne i finansowe. Innymi słowy instalacja jest budowana w 100 proc. ze środków ESCO, a następnie spłacana przez klienta z ilości wyprodukowanej energii per kWh (takie usługi nazywane są też PVaaS – PV as a Service). Po stronie ESCO leży odpowiedzialność za utrzymanie i serwis instalacji przez cały okres trwania umowy.
– Niezależnie od tego, jaką inwestycję planuje dana firma bądź inwestor i czy jest to farma fotowoltaiczna, czy wiatrowa – zawsze warto jednak najpierw przeprowadzić audyt energetyczny. Na tej podstawie jesteśmy w stanie wyskalować i określić optymalną stopę zwrotu z planowanej inwestycji – podkreśla dyrektor Pionu Sprzedaży Rozdziału Energii w Schneider Electric.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
"Grillowych" promocji jak na lekarstwo. Zakupy przed majówką nie będą tanie
1172Ceny gazu w lipcu poszybują. Rachunki wyższe nawet o połowę
653Tankowanie na majówkę: w długi weekend na stacjach paliw taniej nawet o 30 groszy na litrze
609Rzecznik MŚP apeluje do rządu w sprawie KSeF. "Brak pojęcia o realnej gospodarce"
579Najgorszy wynik PLK od 2005 roku. Spółka odnotowała rekordową stratę finansową
554"Uwielbiam zapach smaru". Rozmowa z Sonią Piwowar, ekspertką obróbki blach
+7 / -13,3 tys. pasażerów postawiło w marcu na Max Bilet Kolei Śląskich
+2 / -0Senat również za językiem śląskim. Teraz czas na decyzję prezydenta Dudy
+1 / -0Rewolucja w e-fakturowaniu znów odroczona! Obowiązkowy KSeF przesunięty na 2026 rok
+1 / -0PAS: śląskie antysmogowym liderem w rankingu wszechczasów
+1 / -0System kaucyjny w Polsce jednak później? Eksperci przeciwni zmianie daty
0Senat również za językiem śląskim. Teraz czas na decyzję prezydenta Dudy
0Greckie truskawki zalały polski rynek. Jak jest na Śląsku i ile kosztują?
0Jak nie kij, to marchewka. Dopłaty do elektryków zamiast daniny od aut spalinowych
0Zamiast na wysypisko, trafiają do szwalni. Drugie życie banerów z JSW
0